Pra-dziadowska relacja - Jesioniki o każdej porze roku :)

maslinka napisał(a):Będzie trochę tych pradziadowych okolic

To się bardzo cieszę, bo to również moje tereny wypoczynku i nartowania
Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek
Asia

Mikeee napisał(a):Z tego co widzę, lubicie eksplorować rejony naszych południowych sąsiadów.

Bardzo lubimy! Weekend bez wycieczki do Czech weekendem straconym Blisko mamy, więc korzystamy. Czechy i Czechów lubię - za pyszne piwo, dobre jedzenie, poczucie humoru i dystans do siebie.

Więcej o naszych czeskich górskich wycieczkach można poczytać w beskidzkim wątku

Mikeee napisał(a):Aha. I gratuluję udanej wyprawy na Rysy
pozdrawiam,

Dzięki, raz jeszcze

trinity napisał(a):To się bardzo cieszę, bo to również moje tereny wypoczynku i nartowania
Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek
Asia

W takim razie zaraz wrzucam kolejny odcinek

Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka

Sara76 napisał(a):Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka

Justyna, mówisz i masz


1 października (sobota): Klepačov - Ztracené kameny (1250 m) - Pec (1311 m) - Pecny (1334 m) - Jeleni studanka (1311 m) - Čertova stěna (1074 m) - Vernířovice - Klepačov (część trzecia)
Odcinek niegórski, a... wiejski

Jesteśmy we wsi Vernířovice. Witają nas byczki :



Na szczęście znajdują się w bezpiecznej odległości i za elektrycznym pastuchem.

Wieś jest pięknie położona w dolinie rzeki Merty.







Z gór spływa też kilka malowniczych potoczków.



Podziwiamy chałupy i nowsze domy. Ten miał wyjątkowo bogatą kolekcję kubków na płocie:



Gdzie indziej dostrzegamy drewnianego narciarza:



Jest i kot, który najpierw się czai i próbuje na nas polować :



a później łasi się zupełnie jak pies i chce, żeby go drapać :



"Puchaty" był, chyba półrasowy...

Docieramy do "centrum" wsi:



Stoi tu pomnik upamiętniający procesy czarownic, które miały miejsce w okolicach Šumperka pod koniec XVII wieku:



Znajduje się tutaj również barokowy kościół św. Mateusza z XVIII wieku:







Przysiadam na chwilę na jego schodkach, żeby się trochę posilić:



Wyglądam na wykończoną i złą , bo rzeczywiście byłam już trochę zmęczona. Wieś Vernířovice zdawała się nie mieć końca, a my przecież mamy Maździaka w całkiem innej miejscowości...

Szybki baton na dostarczenie porcji energii i ruszamy dalej!

Mijamy przepiękny dom:



i równie piękne konie:



Za kasztanowcem "schował się" kościół, pod którym przed chwilą siedzieliśmy:



W pobliżu jest też taka romantyczno-szczęśliwa ławeczka :



Ostatnie spojrzenie na góry, które zostawiliśmy już daleko za sobą:



Przed nami kolejne atrakcje - koty i kury :





i pomnik poległych z niemieckimi napisami:



Wieś Vernířovice nazywała się kiedyś Wermsdorf.

Przed nami ostatni fragment trasy - przedarcie się przez Smrčinę i Havrani Vrch do Klepačova, gdzie mamy samochód. Szlak nie jest szczególnie wymagający, ale pnie się ostro w górę, a podchodzenie pod koniec dnia jest zawsze męczące. Gdybyśmy mieli lepszą mapę (mamy bardzo słabą), lepiej zaplanowalibyśmy tę pętelkę - tak, żeby na końcu nie było podchodzenia

Po drodze możemy zobaczyć jeszcze pozostałości kaplicy św. Jana Chrzciciela, które znajdują się tuż przy szlaku prowadzącym do Klepačova:





Tutaj można więcej poczytać o tej kaplicy i pooglądać stare zdjęcia innych zabytkowych budynków w Vernířovicach i najbliższej okolicy.

Nasza wycieczka dobiega końca. Jest po 18:00, powoli zapada zmrok, więc zdążyliśmy idealnie. Pozostaje jeszcze zjeść pyszny gulasz z knedlikami w restauracji, nieopodal której zaparkowaliśmy. Przy posiłku asystuje nam sympatyczny kot o imieniu Maruška :



Na koniec trasa naszej wędrówki - w dużym przybliżeniu :



(Niebieska kropka to start i meta )

6 godzin i 21 kilometrów

To była super wycieczka! Przeszliśmy piękną trasę, zdobyliśmy kilka szczytów, na których jeszcze nas nie było i zobaczyliśmy ciekawą miejscowość. Vernířovice okazały się na tyle interesującą i malowniczo położoną wsią, że poświęciłam jej cały odcinek Być może to jakaś tęsknota za "wiejskimi klimatami" z mojej strony , bo jako "dziecko miasta" nie mam okazji oglądać na co dzień byków, kur czy koni (Z kotami jest łatwiej )

Pozdrawiam

maslinka napisał(a):jako "dziecko miasta" nie mam okazji oglądać na co dzień byków, kur czy koni (Z kotami jest łatwiej )

Za tym zwierzyńcem to akurat tęsknoty nie mam
ale rudych borowinek to nie ukrywam że zazdroszczę

lotnikwsk napisał(a):ale rudych borowinek to nie ukrywam że zazdroszczę

Pięknie wyglądały

Piekna pogoda, ładne kolory, a Ty Aga chyba z Chodakowską ćwiczysz ?

tony montana napisał(a):Piekna pogoda, ładne kolory, a Ty Aga chyba z Chodakowską ćwiczysz ?

Nieee...
Problem w tym, że ostatnio wcale nie ćwiczę, a powinnam - ze względu na kondycję przede wszystkim. Chociaż nie jest z nią chyba najgorzej, dobrze, że przynajmniej po górach chodzę

Ostatni raz na fitnessie byłam w kwietniu. Wstyd

maslinka napisał(a):

tony montana napisał(a):Piekna pogoda, ładne kolory, a Ty Aga chyba z Chodakowską ćwiczysz ?

Nieee...
Problem w tym, że ostatnio wcale nie ćwiczę, a powinnam - ze względu na kondycję przede wszystkim. Chociaż nie jest z nią chyba najgorzej, dobrze, że przynajmniej po górach chodzę

Ostatni raz na fitnessie byłam w kwietniu. Wstyd

Dobra, dobra, figura nienaganna !

Gratuluję fajnej trasy, kondycji i figury oczywiście też . Fajna wycieczka, nie znam tych terenów, trzeba wpisać w kalendarz.

Krzysiek, to prawda, że mamy blisko w różne ciekawe rejony, ale przez to już dawno nie byliśmy nigdzie w Polsce

janusz07 napisał(a):Fajna wycieczka, nie znam tych terenów, trzeba wpisać w kalendarz.

Koniecznie! Jeseniki są super! Wkrótce pokażę drugą jesenicką wycieczkę

Na wiosnę zahaczyliśmy o Klepacov i o dwa inne drewniane kościółki w pobliżu.

Pozdrawiam,
Wojtek

Franz napisał(a):Na wiosnę zahaczyliśmy o Klepacov i o dwa inne drewniane kościółki w pobliżu.

Ooo Byliście może w Maršikovie (prezentowanym już w tym wątku)?

Piękny drewniany kościół św. Michała - Maršikov:



Pozdrawiam

Zapraszam na relację z innej wycieczki po Jesenikach. Cofniemy się w czasie o miesiąc

10 września (sobota): Karlov pod Pradziadem (745 m) - Ovčarna (1300 m) - Vysoka Hole (1462 m) - Jeleni Studanka - Karlov pod Pradziadem (część pierwsza)

Ruszamy z Karlova pod Pradziadem - narciarskiego zagłębia Idziemy niebieskim szlakiem, początkowo asfaltem, później, na szczęście, robi się ciekawiej:



Jesteśmy w miejscu zwanym Velky Kotel, do którego często schodzą lawiny:



Szlak zaczyna się tu bardziej wspinać:



i wkrótce docieramy do pierwszego punktu widokowego:



Nad nami Jesenicka Magistrala, którą później będziemy szli:



Jesteśmy w Wielkiej Kotlinie:



Tablice ścieżki dydaktycznej są bardzo ciekawe. Po okolicy oprowadza nas mrówka , w której królestwie się znajdujemy. Pod koniec trasy rzeczywiście wejdziemy w mrówczy świat - mrowisk będzie od groma, ale do tego jeszcze dojdziemy...

Pora na pierwszy przystanek i krótki popas z widokiem na Magistralę.



Nieopodal znajduje się kilka grobów upamiętniających ofiary lawin:





Idziemy dalej. Borowinki jeszcze bardziej zielone niż rude, chociaż jest trochę zrudziałych:



Słońce wychodzi zza chmur i od razu robi się piękniej :





Widoczność, niestety, nie jest zachwycająca:



Ale warto się zatrzymać i popatrzeć.



Już tylko kilometr do Owczarni.



Musimy trochę zejść:



Po lewej Petrovy kameny (Piotrowe Kamienie):



Po prawej Pradziad w całej okazałości :





Dużo jarzębiny - będzie ostra zima :



Przechodzimy obok orczyka i trasy, którą kiedyś zjeżdżaliśmy:



Przed nami Owczarnia:



Teraz pozostaje znaleźć jakieś miejsce do posilenia się.



Siadamy w końcu w jednej z restauracji. Wybieramy samoobsługową z krótkim menu, w której leją vyborną Černą Horę (w kuflu Starobrno) :



Po zasłużonym odpoczynku czas ruszyć w dalszą drogę...