20 kwietnia (sobota): Spacer po OłomuńcuPogoda w pierwszej części dnia była taka sobie - niebo zachmurzone i chłodno. Wybraliśmy się więc do miejscowego
aquaparku. Okazał się niezbyt wielki, ale za to z bardzo fajnymi zjeżdżalniami (po czesku: toboganami), jedną wyjątkowo hardcore'ową, która schodziła w dół prawie pionowo, a pod koniec zjazdu wpadało się do "bączka"; tam kila obrotów i plusk do basenu - za każdym razem wpadało się inną częścią ciała
, praktycznie bez możliwości kontrolowania tego, którą
Po wodnych szaleństwach przyszedł czas na zwiedzanie. Kiedy ponownie opuściliśmy pensjonat, było już późne popołudnie, a pogoda wcale się nie poprawiła. Trudno, najważniejsze, że nie pada.
Z "pensjonu" mamy jakieś 10 minut spacerkiem do ścisłego centrum. Musimy przejść przez park:
i już jesteśmy na Hornym Namesti:
Trochę zimno:
Fontanna Herkulesa i Kolumna Trójcy Przenajświętszej:
W centrum miasta pustki, jak to w Czechach
Chociaż kilka osób się trafi, np. panowie odpoczywający po ciężkim dniu
:
Parę osób spotykamy przy ratuszu.
Przyszli podziwiać zegar astronomiczny z poruszającymi się figurkami.
Właśnie wybija 18:00, ale poza kilkoma uderzeniami młotka (postacie kowali - w górnej części) nic się nie dzieje. Pewnie figurki ruszają się tylko w południe.
Wchodzimy w jedną z urokliwych wąskich uliczek:
Ktoś zgubił buty
:
W zaułku spotykamy starego znajomego. Tak, to na pewno Jožin z bažin
:
Urokliwa uliczka wyprowadza nas na wprost klasztoru dominikanów:
W pobliżu znajdujemy sympatyczną restaurację i napełniamy żołądki. A później w drogę - w stronę katedry św. Wacława.
Po drodze mijamy neobarokową kaplicę św. Jana Sarkandra:
Później zaglądamy na jakiś ładny dziedziniec, gdzie zaczyna się zbierać młodzież.
W parku poniżej właśnie montują scenę, będzie jakiś koncert. Szkoda, że jest tak zimno, bo posłuchalibyśmy...
W drodze do katedry mijamy kilka miło wyglądających knajpek
Ale na piwo przyjdzie jeszcze dzisiaj pora