8 kwietnia (niedziela) - Zima w środku wiosny
No może nie w samym środku, ale trochę nas zaskoczył ten atak zimy...
Budzimy się, spoglądamy za okno, a tam... biało
Idealnie, gdybyśmy jechali na narty. Niestety nie wybieramy się, bo niemal nie odrywam chusteczek od nosa i mam stan podgorączkowy
Wyganiam męża, ale beze mnie nie chce jechać...
Leżeć w łóżku cały dzień nie będę, chociaż do południa leżakuję
Potem zbieramy się na spacer po Jeseniku, który Wam pokażę, bo to całkiem ładne miasteczko, które nieźle znamy (łącznie z większością knajpek
), a jeszcze go tutaj w pełnej krasie nie prezentowałam.
Zaczynamy od rynku i okolic:
Słońce wychodzi zza chmur, ale tylko na moment, potem zaczyna sypać śnieg
Jest około 0 stopni, może -1, prawdziwa zima
Biedne krokusy pod pierzynką:
Spacerujemy dookoła twierdzy wodnej:
Można nawet wejść do środka, do muzeum (mimo tego, że dzisiaj Święto), ale my jesteśmy zdecydowanie bardziej "oglądaczami z zewnątrz" niż "wnikliwymi zwiedzaczami"
Przed twierdzą spoczął bludny balvan
, czyli głaz narzutowy:
A na rynku... żaby (znowu
), tym razem w towarzystwie jaszczurki:
Z innych ciekawostek można się natknąć na Lipę Wolności, która rośnie na jesenickim skwerku od symbolicznej dla Czech daty 17 listopada 1989:
A niedaleko lipy jest nasza ulubiona pizzeria Tosca, w której dzisiaj będziemy jeść obiad. Na początek oczywiście piwko - tutaj leją Gambrinusa i Pilznera, ja preferuję to pierwsze.
Pizzę robią tu wyśmienitą, jedną z najlepszych, jakie jadłam, a jem pizzę dosyć często
Ponieważ jest wcześnie (wyjątkowo przyszliśmy na obiad, a nie na kolację) i klientów nie ma zbyt wielu, postanawiamy trochę pomarudzić przy zamówieniu
Pytamy, czy można wziąć dwie różne połówki pizzy. Kelnerka jest zdziwiona, coś tam tłumaczy bardzo szybko; my średnio rozumiemy
, ale ostatecznie staje na tym, że ok
Pizza jest przepyszna i dokładnie taka, jaką chcieliśmy
:
Składników nie żałują
Siedzimy sobie w przytulnym i ciepłym wnętrzu, a za oknem sypie śnieg:
I to by chyba było na tyle, jeśli chodzi o nasz świąteczny spacer i wątek kulinarny
Wieczorem oglądamy czesko-słowacki "Hlas", czyli odpowiednik naszego "The Voice of Poland"
Jak już gdzieś pisałam, uwielbiam w Czechach oglądać ichniejszą telewizję, zwłaszcza TV Nova. Uczę się w ten sposób trochę czeskiego
Niestety poziom muzyczny zawodników raczej średni, ale momentami było śmiesznie
Nasz pobyt w Jesionikach niestety dobiega końca. Następnego dnia rano opuszczamy gościnny (chociaż niedogrzany
) pensjonat. Teoretycznie musimy się wynieść do 10:00, ale ponieważ jesteśmy jedynymi gośćmi, gospodarze nie są szczególnie skrupulatni w egzekwowaniu regulaminu (a regulamin wiszący na korytarzu jest długi i w szczegółowy sposób reguluje życie turystów
) Ostatecznie wyjeżdżamy koło 10:30, jedziemy na piwno-słodyczowe zakupy do Kauflanda, a później już do domu...
Plany na dzisiaj były narciarskie, a jakże, ale czuję się tak fatalnie, że niestety szusowanie jest niemożliwe. Nie wiem, czy ja mam jakiegoś pecha w tym roku z wyjazdami
W Dolomitach chorowałam i wróciłam stamtąd chora, teraz podobnie, chociaż, na szczęście, tym razem, to tylko przeziębienie.
Jak na złość, od rana świeci słoneczko, chociaż jest chłodno. Do szusowania warunki świetne. Pstrykam jeszcze pożegnalne zdjęcie przez szybę Fabiaka - zaraz za Jesenikiem, chyba już w miejscowości Ceska Ves:
Na fotce widać Zlaty Chlum z rozhledną (wieżą widokową) na szczycie. Były plany, żeby tam pójść... Następnym razem
Nasz wielkanocny wyjazd nie wyglądał tak, jak chcieliśmy. Nie udało się zrealizować narciarskich planów. Pogoda też nie była taka, jakiej oczekiwaliśmy
Mimo wszystko było bardzo fajnie i zaliczam tę czeską Wielkanoc do udanych. Ja po prostu bardzo lubię wszelkie wyjazdy do Czech i, bez względu na okoliczności, zawsze mi się tam podoba
Mam nadzieję, że Wam też trochę się podobała wycieczka w Jesioniki. Myślę, że jeszcze kiedyś Was tam zabiorę
Konec