6 kwietnia (piątek): I znowu jeździmy w kółko
Wita nas pochmurny poranek. Chcieliśmy iść w góry, ale gór nie widać
A ja bardzo nie lubię wędrować górskimi szlakami bez możliwości podziwiania widoków. Już tak mam, że jak wyruszam na szlak, to musi to być połączone z doznaniami wzrokowymi, inaczej, dla mnie, po prostu mija się z celem.
Cóż więc robić? Powłóczymy się znowu Fabiakiem po okolicznych drogach, zaglądając to tu, to tam. Oboje lubimy jeździć samochodem, słuchając ulubionej muzyki i obserwując przesuwające się za szybą krajobrazy, więc taka opcja zwiedzania nie jest dla nas katastrofą
Jedną z ciekawych dróg, po jakiej przyszło nam dzisiaj jechać, jest "skrót" prowadzący z miejscowości Vidly do Karlovej Studanki. Ta droga zimą jest nieutrzymywana, a więc i nieprzejezdna. Zobaczymy więc, czy jeszcze jest zima, czy już nie
Jest ciekawie, ale Fabiak daje radę:
Całe szczęście, że jeszcze jest na oponach zimowych
Chyba coś się tej przyrodzie pomyliło
Wjechaliśmy w "krainę wiecznych śniegów". Temperatura spada, a wokół coraz bardziej biało
Zatrzymujemy się na chwilę w okolicach szlaku wiodącego przez wodospady Bilej Opavy na Pradziada. Ziiimno:
Planowałam przejście Doliną Białej Opawy na Pradziada, ale tu jeszcze panuje zima i chodzenie po drewnianych pomostkach nie byłoby raczej szczęśliwym pomysłem. Zresztą zimą szlak jest zamknięty, a to, co widzimy, to przecież zima jest
Mój mąż zachwycony! Cieszy się jak dziecko, że widzi śnieg. Ja trochę mniej
Wywracam oczami, jak ten emot, co go wkleiłam, bo nie mogę zrozumieć, że on ciągle chce, żeby "biała pora roku" trwała. No ile można? Fajnie, że była zima, ale już wystarczy, teraz chcę ciepełka, słońca, wiatru we włosach... Ech...
Zjeżdżamy do Karlovej Studanki. Tu jest z kolei szaro-buro
Chyba już te białe krajobrazy ładniejsze
I zrozum tu kobietę
Nie zatrzymujemy się na płatnym parkingu, bo chcą z nas zedrzeć 70 koron, a my tylko na chwilę (w Karlovej Studance są tylko płatne parkingi i mnóstwo zakazów zatrzymywania się). Po raz któryś już przejeżdżamy tylko przez tę uzdrowiskową miejscowość, obiecując sobie, że następnym razem to już na pewno tu pospacerujemy
Dzisiaj przecież tak szaro i zimno - spacer nie byłby przyjemnością, a zdjęcia wyjdą kiepskie.
Focimy więc tylko z auta, jadąc sobie powolutku wybrukowaną drogą:
(Pamiętam, że Slapol miał fajne zdjęcie z tym jelonkiem
Pozdrawiam Cię, Slapciu!
)
No i wyjechaliśmy z Karlovej Studanki. Po drodze mijamy parking Hvězda:
z którego busiki wożą ludzi do Ovčárni (to po drodze na Pradziada), gdzie jest kilka wyciągów. Rejon Pradziada to rezerwat przyrody i ruch samochodowy jest tu ograniczony. Narciarzy na parkingu sporo. "Może tu przyjedziemy w poniedziałek" - snujemy plany...
Póki co jedziemy dalej. Za cel obraliśmy sobie miasto Bruntal - bo tam pałac jakiś jest, poza tym jeszcze tam nas nie było
Hołek kieruje nas jakimiś bocznymi drogami, ale trzeba przyznać, że sprytnie
Dzięki temu przejeżdżamy obok "stacji narciarskiej" (cudzysłów nieprzypadkowy, bo to określenie trochę na wyrost
) Avalanche w Dolnich Moravicach:
Mam podejrzenia, że mój kochany małżonek celowo zaprogramował "Hołka" tak, żeby nas obwiózł po wszystkich okolicznych areałach narciarskich
No ale ja podejrzliwa jestem z natury
Pogoda psuje się systematycznie, a my dojeżdżamy wreszcie do Bruntala zwanego przez nas Brutalem
Miasto swoją urodą nie powala nas na kolana, musimy to przyznać
Chociaż jest tu całkiem ładny XIII-wieczny kościół Wniebowzięcia NMP, do którego wchodzimy na chwilę skupienia (wszak dzisiaj Wielki Piątek):
Niestety z planów zwiedzania zamku nic nie wyjdzie. Zarówno pałac, jak i park wokół niego, otwarte są od maja
To co tu można robić w kwietniu?
Można sfocić bramę pałacu:
i ogrody (wystawiając ręce przez drewniane sztachety w płocie i narażając się na wbicie drzazg, cóż za poświęcenie z mojej strony!
):
I z drugiej strony pałacu:
Żałujemy, że nie można wejść choćby na teren ogrodów. Pałac w Bruntalu ma nietypowy kształt trójkąta, porównywany jest też do kawałka tortu, co dobrze widać na zdjęciach z lotu ptaka. Jego historia sięga XVI wieku i jest związana z Habsburgami. Wnętrza są całkiem ładne (co można zobaczyć na zdjęciach w necie
), więc może nawet skusilibyśmy się tym razem na ich zwiedzanie
Jest to niestety niemożliwe i nie ma co gdybać
Włóczymy się, trochę bez celu, dookoła, przechodzimy przez bramy i tunele:
W końcu trafiamy na rynek, który też jest taki sobie:
Może wszystko wygląda tak szaro i ponuro przy dzisiejszej pogodzie? A w rzeczywistości jest tu pięknie
Świąteczny akcent
:
Wielkanocna "bomka", czyli jak połączyć Wielkanoc z Bożym Narodzeniem
:
Pod jedną z kamieniczek na rynku odbywa się czytanie Biblii:
Niska temperatura bardzo daje nam się we znaki, więc wchodzimy do najbliższej cukierni, żeby się rozgrzać i zjeść coś słodkiego
:
Przeglądając mapę, zauważamy zaznaczoną pod Bruntalem ciekawostkę przyrodniczą
- aleję drzew - pomników przyrody. Ponieważ nie mamy planów na dzisiejsze popołudnie
, postanawiamy tam zajrzeć. Wyniknie z tego całkiem ciekawa wycieczka (a właściwie podróż... droga...), ale o tym w następnym odcinku.