ach ten sztruksik na zimowym zdjęciu
Dolimity znam jedynie od zimowej strony, ale coraz częściej myślę o spędzeniu tam kilku dni latem.
Ser, speck i białe wino - mmmmniam. I jeszcze w dodatku na łonie przyrody
pozdrawiam,
Michał
dangol napisał(a): Patronem wioski i jej kościoła (a także... stenografów) jest święty Kasjan z Imoli - nauczyciel z IV wieku, zakłuty na śmierć przez własnych uczniów rylcami do pisania za to, że odmówił złożenia ofiary rzymskim bogom.
dangol napisał(a): Właściwie jedynym zabytkiem wioski (nie licząc ladyńskich zabudowań gospodarczych na stoku) jest kościół San Cassiano. Był tu już w XVI wieku, ale obecna barokowa forma wynika z przebudowy w 1782 r.
dangol napisał(a):
Dawno, dawno temu, w jaskini w urwiskach Santa Croce, mieszkał straszny smok. Pożerał on okolicznych mieszkańców i ich trzody, a drewniane domostwa palił swym ognistym oddechem. Wielu śmiałków próbowało zabić smoka, ale nikt nie wrócił żywy... Wydawało się, że nie ma żadnych szans na pokonanie potwora.
W owym czasie w małej chatce u podnóża góry mieszkał ze swą matką chłopczyk o imieniu Bracun. Żyli sobie jako tako dzięki małemu stadku owiec. Niestety, co rusz któraś z nich przepadała bez wieści, stając się zapewne smoczym obiadkiem. Bracun chciał zabić smoka strzałem z łuku, jaki mu został w spadku po ojcu, ale nie miał siły naciągnąć cięciwy...
Wkrótce w zagrodzie nie została ani jedna owieczka, Braun z matką musieli więc opuścić swój dom i ruszyli w dolinę szukać jakiegoś zajęcia, by przeżyć. Matka została służącą, a Bracun za czas jakiś wyruszył na wyprawę krzyżową. Po trzech latach wrócił z krucjaty jako silny i odważny młodzieniec, na dodatek z dość sporym majątkiem. Zamieszkał więc na zamku Brach w Marebbe jako Franz Wilhelm de Brach. Smok nadal siał postrach w okolicy, ale teraz Bracun miał już taką krzepę, że bez problemu naciągał ciężki łuk. Czym prędzej ruszył więc w góry, aby pokonać smoka. No i uczynił to jedną strzałą!
Cielsko smoka strącił na dno wąwozu, ponoć po latach jakiś pasterz znalazł tam szkielet smoka...
Ladyni wdzięczni swemu wybawcy, pamiętają o nim do dziś, zwąc go Gran Bracun - Wielki Bracun.
kulka53 napisał(a): Pogoda się Wam wymarzona trafiła na takie spacery
piekara114 napisał(a): A ja z niecierpliwością czekam na tą morską część
Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe