Pożegnanie lata 2016 (Dolomity, Garda, Sardynia, Bawaria)

Szkoda tylko, że niezbyt wiele jest sardyńskich miasteczek, które mogą się do tej I ligi załapać... Nie ma żadnego porównania z Sycylią, na którą się wkrótce wybierasz!

dangol napisał(a):Szkoda tylko, że niezbyt wiele jest sardyńskich miasteczek, które mogą się do tej I ligi załapać... Nie ma żadnego porównania z Sycylią, na którą się wkrótce wybierasz!

No tak, mam nadzieję, że tylko pogoda dopisze...... w końcu to styczeń, może cały czas lać

Będzie słoneczko!
A jeśli czasem trafi się deszcz, to wtedy będziesz poznawał kulinarne uroki wyspy

Na plaże położone w niewielkiej odległości od miasta nie zaglądaliśmy wcale. Zjechaliśmy z głównej drogi dopiero w kierunku Le Bombarde, ale „oficjalny” parking nie był nad samą wodą, a cennik za parkowanie wciąż obowiązywał. Przy drodze dojazdowej do parkingu była jakaś bezpłatna zatoczka na kilka aut, ale stanięcie tam na noc oznaczałoby, że znajdujemy się w sytuacji krytycznej . No nie, aż tak przecież nie było !

Na położoną nieco bardziej na południe plażę Lazaretto nie zaglądnęliśmy wcale uznając (być może niesłusznie), iż sytuacja parkingowa będzie tam podobna…

Obie te plaże na netowych zdjęciach podobały mi się, ale to co nadaje się na dzienny nadwodny wypoczynek, niekoniecznie spełnia nocne oczekiwania, aczkolwiek nie są one zbytnio wygórowane . Cóż, Grecja pod tym względem trochę nas rozpieściła , Sardynia o tej samej porze roku to zupełnie co innego…

Pojechaliśmy do położonej po drugiej stronie półwyspu zatoki Porto Conte, gdzie wg googlowej mapy powinniśmy wreszcie znaleźć miejsce bardziej nam odpowiadające.

dangol napisał(a):

Piękne

pzdr

Recykling wart naśladowania
Lampionik to całkiem niezły pomysł , no i można się wyżyć przy jego dekoracji

Do tej pory butelki pet wykorzystywaliśmy na Kaszubach jako pułapki na osy , a nasze dzieci ostatnio skutecznie złapały w plastikową butelkę myszę, która "zalęgła" im się w samochodzie.

dangol napisał(a):Recykling wart naśladowania
Lampionik to całkiem niezły pomysł , no i można się wyżyć przy jego dekoracji

Do tej pory butelki pet wykorzystywaliśmy na Kaszubach jako pułapki na osy , a nasze dzieci ostatnio skutecznie złapały w plastikową butelkę myszę, która "zalęgła" im się w samochodzie.

Ten pomysł jest też godny naśladowania. Pułapki na myszki są zabójcze dla nich a tu wygląda na to, że myszkę można po złapaniu w pułapkę wypuścić na wolność np. do jej naturalnego polnego środowiska.
Chyba bym się nie bała tak złapanej myszki. Bo tak naprawdę bardzo mnie kilka myszek przestraszyło. Np. taka która grasowała w naszych szafach w pracy w pokoju. A że strach ma wielkie oczy to mysz wydawała mi się rozmiarów średniego kota.

Myszka została wypuszczona w parku, nie doznając fizycznych uszkodzeń. Powinna być zadowowolona , bo w pułapce załapała się na jedzonko.

Kolejnym wytypowanym miejscem był duży "niezabetonowany" parking przy długiej plaży Mugoni zlokalizowanej w zatoce Porto Conte (dawniej noszącej nazwę Nymphaeus Portus – Zatoka Nimf).
Ilość miejsc parkingowych świadczy o tym, że w sezonie jest to bardzo popularne miejsce. Teraz , mimo późnej godziny, też stało trochę aut i jacyś ludzie na plaży byli, ale większość to chyba jednak obsługa wciąż czynnego plażowego baru .
Po jego zamknięciu, parking opustoszał . No prawie , bo do naszego auta dołączyło jeszcze jedno trochę większych gabarytów (ale ze względu na wielkość terenu, byliśmy od siebie znacznie oddaleni) oraz jeden kamper (ten ustawił się jeszcze dalej, pod drzewami niedaleko wjazdu na parking).

Tego dnia przejechaliśmy około 130 km.

Parking jest oddzielony od plaży niezbyt szerokim pasem piniowego lasku . Plaża piaszczysta, dno płytkie…











Nawet fajnie tam było.

Widoki fajne – na wprost Capo Caccia, nasz cel na następny dzień .







Od wschodu Porto Conte, na cyplu widać XVI-wieczną wieżę.





Zatokę od zachodu zamyka plaża plaża Santimbenia, dla nas nieodpowiednia ze względu na bliskość komplelsu hotelowego.



Gdybyśmy byli nastawieni na odkrywanie starożytnych pozostałości , to być może zatrzymalibyśmy się tam na chwilę w drodze na parking pod latarnią Capo Caccia. Moglibyśmy wówczas zobaczyć pozostałości nuragijskiej wioski Sant’Imbenia z XV-VIII w. p.n.e. (odkryta całkiem niedawno, wykopaliska prowadzono tam w latach 1994-2005) , a także ruiny rzymskiej willi z I w.

Obiadokolację przyrządziliśmy sobie na plaży . Wykorzystując bezwietrzną pogodę ( jedyny taki wieczór na wyspie - cisza przed burzą ) , posiedzieliśmy nad wodą naprawdę długo, chociaż nie było aż tak ciepło, jak na greckich plażach w podobnym czasie…

dangol napisał(a):aż tak pusto, jak w maju u Kulek.

Fakt, było raczej pustawo, ale to co widać na naszych zdjęciach nie zawsze jest odzwierciedleniem rzeczywistości - zwykle staramy się starannie "omijać" kadrami ludzkie zgromadzenia

Świetne to ostatnie miejsce noclegowe , zarówno parking (obejrzałem na street view) jak i plaża. Dobrze że gmina Alghero się tak nie wygłupiła z opłatami jak Cabras

kulka53 napisał(a): Świetne to ostatnie miejsce noclegowe

Czasami przypadkowy traf okazuje się lepszy , niż wcześniej zaplanowana lokalizacja. Mugoni była super także dlatego, że nie wiało .

maslinka napisał(a): To się nazywa kolacja z klimatem!

W takich okolicznościach nawet trywialne spaghetti smakuje wyśmienicie

Sobota, 1 października





Z Mugoni do Capo Caccia jest około 8 km.





Krótki przystanek z widokiem na Torre Tramariglio.





Pischina Salida, w tle Torre Tramariglio.



Do Groty Neptuna moglibyśmy popłynąć, unikając żmudnego powrotu schodami . Łódeczki wycieczkowe pływają tam bowiem z małej zatoczki Dragunara, do której zjazd minęliśmy po drodze. Trochę ruchu jednak było wskazane , więc wybraliśmy wersję pieszą.
Na cypelku na południe od Dragunary, na wysokości 34 m n.p.m. usytuowana jest XVI-wieczna hiszpańska Torre del Bollo (zwaną też Bulo, Buru…), widoczna z drogi dojazdowej.