Skoro padło na Sinis, to po wysiadce z promu ruszyliśmy drogą wiodącą przez Nuoro.
Tam też wypadł nam krótki postój „sklepowy”, bo trzeba było kupić coś na śniadanie
. Nie chcieliśmy wjeżdżać w tym celu do Olbii, znacznie mniejsze
Nuoro wydawało się być lepszym pomysłem. Zwiedzać tam niczego
nie zamierzałam, pamiętając uwagi z relacji Kulek:
kulka53 napisał(a): Nuoro, które dotąd wspominam jako największy chyba niewypał wśród sardyńskich miast (…) Nuoro można chyba nazwać stratą czasu.... my w każdym razie tak uznaliśmy i nawet jeśli ktoś ma go dużo i bardzo się nudzi, lepiej jeśli odpuści sobie to miasto
Jednak co innego zwiedzanie, co innego zaspokajanie podstawowych funkcji życiowych
.
Ogólnie jednak muszę przyznać, że pomysł z zakupami w Nuoro był
głupi. Co prawda zakupy się udały
, ale brzydota tego miasta „na powitanie” z wyspą wpłynęła raczej
negatywnie na jej odbiór, nie zdołały do końca tego zmienić nawet pozytywne wrażenia z wielu ładnych miejsc. Nie mogliśmy się powstrzymać przed porównywaniem z Grecją za każdym razem, gdy na Sardynii - w naszym odczuciu - coś było nie tak
.
Zakupy zrobione, jeszcze tylko trzeba było gdzieś to śniadanie spożyć. Rzecz jasna, NIE w Nuoro! Gdzieś
po drodze do Orgosolo, bo gdy jechaliśmy z Olbii do Nuoro, przypomnieliśmy sobie o muralach w tej mieścinie, pokazywanych przez Makłowicza w jednym z sardyńskich odcinków oglądanych przez nas przed wyjazdem. Wcześniej nie było planów związanych z Barbagią, ale skoro już tu byliśmy
?
Wyjechać z Nuoro wcale
łatwo nie było. Telefoniczna nawigacja pogubiła się w uliczkach, a jadąc za napotkanym drogowskazem „Orgosolo” po chwili trafialiśmy na inne, już bez tej nazwy. Ładnie żeśmy się zapętlili
!
A to wszystko przez to, że Here chciało, abyśmy pojechali najkrótszą , czyli
„trzeciorzędną” trasą, co nie bardzo nam się uśmiechało. Dopiero jak ustawiliśmy nawi na pożądany przez nas punkt pośredni przy SS389 – udało się z Nuoro wydostać
. Niesmak po mieście jednak pozostał do dziś, i to niezależnie od tego, że właściwie samego Nuoro wcale nie poznaliśmy
.
O tym, że Here na Sardynii wariuje, mieliśmy się przekonać
jeszcze nie raz.
Od SS389 odbiliśmy na Mamoidę, a tuż przed nią zatrzymaliśmy się na śniadanie. W miejscu
takim sobie, ale trzeba było wreszcie coś zjeść, żeby nie zasłabnąć z głodu
.
Mamoiada „występowała” u Makłowicza w tym samym odcinku, co Orgosolo. Może gdyby nie wpadka z Nuoro, zatrzymalibyśmy się na moment. Decyzja była jednak jednogłośna – od razu do Orgosolo i miejmy to z głowy
.