Na początek
Badia (Abtei), a konkretnie jej część zw. Pedraces z dolną stacją wyciągu na Santa Croce, przy której byliśmy ciut przed 15-tą.
Na samą górę wjeżdżać nie zamierzaliśmy, w planie od początku była
stacja pośrednia. Trochę wprawdzie szkoda
pozbawienia się widoku na kościółek, zwłaszcza że w scenerii bez śniegu byłoby tam fajnie…
Wszystkich „wspominkowych” miejsc
nie mieliśmy jednak szans odwiedzić, jakiegoś wyboru trzeba było dokonać
. Na dodatek istniały realne ograniczenia dostępności… Część kolejek była już nieczynna w ramach przygotowań do sezonu zimowego (podobnie
działające przy szlakach chaty z piwkiem i jedzonkiem), a pozostałe w Alta Badii działały jedynie do następnego, niedzielnego dnia. Dłużej funkcjonowała jedynie kolejka na
Lagazuoi, tam jednakże nie wybieraliśmy się. Dolomity chcieliśmy opuścić wczesnym poniedziałkowym popołudniem, a to nie dawało szans na wyrobienie się z długą wędrówką od Lagazuoi „narciarską” trasą przez Scotoni i Capanna Alpina do Sarè (San Cassiano)…
Na przedłużenie pobytu w Dolomitach nie zdecydowaliśmy się ze względów oszczędnościowych – po pierwsze, dodatkowy wydatek na nocleg na campingu, po drugie – wydalibyśmy więcej za prom na Sardynię. Dokonana przed wyjazdem analiza cennika Moby wskazywała bowiem wyraźnie na to, że odpływając z Livorno we wtorek wieczorem, a nie innego dnia, zaoszczędzimy kilkanaście euro. Lepiej wydać je na kawkę
.
Wracając do sobotniego popołudnia 24.09.2016 …
Na wyciągowych kanapach było pustawo
, większość wjechała zapewne kilka godzin wcześniej, ewentualni chętni na jazdę w dół pojawili się być może nieco później (wyciąg kursował do 17:30).
Uiściliśmy po 7,40 euro od głowy za przejazd dolnym odcinkiem (cóż, tanio nie jest), po chwili patrzyliśmy z góry na zielone łąki usiane liliowymi zimowitami.
Jakże inny widok w porównaniu z bielą zimowych wyjazdów
.
Te jaśniejsze smugi na
zadziwiająco zielonych jak na tę porę roku łąkach, to właśnie zimowity
. Później widywaliśmy je wielokrotnie z bliska, ale trzeba przyznać, że najwięcej było ich na łąkach pod Santa Croce .
Stacja pośrednia wyciągu na Santa Croce (wolę nazwę Sasso della Croce oraz ladyńską Sass dla Crusc) z widokiem na prace przygotowawcze do zimowego sezonu…