Wtorek, 4 lipca
Pierwszy dzień zwiedzania. W nocy było 7 C, w dzień ma być max. 12-13 C i tak przez kolejne trzy dni. Czyli nie jest źle i będzie trochę słońca.
W domu mamy ciepło, wszystkie pomieszczenia są ogrzewane indywidualnie grzejnikami elektrycznymi włączanymi do sieci. I tak było wszędzie gdzie mieszkaliśmy.
Kawa, śniadanie, przekąska na drogę i jedziemy na czwartą i piątą wyspę żeby najpierw zobaczyć na własne oczy bajkowe obrazki charakterystyczne dla Lofotów- czerwone domki na tle zieleni i błękitu.
Te rybackie drewniane domki na palach nazywają się rorbuer i malowano je najtańszą farba produkowaną z tranu. Oczywiście najbardziej malownicze są te stare i zadbane. Ale rozwój turystyki i wzrost zapotrzebowania na te kwatery sprawił, że na ich wzór stawia się nowe domki-hotele. Z daleka nie wyglądają źle.
Zaczynamy od wioski Repp
i plaży Vik. Jest tu dużo prywatnych działek, na których stoją przyczepy.