12 dni spędziłem w Cro. Niezapomniane 12 dni.
Pobyt w Cro dostarczył wiele niesamowitych wrażeń i wspomnień.
Ale po kolei...
Mieszkałem w pieknym, nowym apartamencie u Nikoli Jakira (link
Apartaments "Jakir" http://www.makarska-croatia.com/privatn ... mjestoid=1) . Gospodarz domu okazał się przesymaptycznym czlowiekiem, chętnie pomagal i udzielal nam wiele cennych wskazówek, a przede wszsytkim swoim pozytywnym nastawieniem do życia i dobrym humorem umilał nam pobyt. Zorganizował nam przepysznego grilla z rybką. Jego dom stoi około 100 m do plaży (po schodkach w dół). Tak jak pisałem wczesniej za cene 55 Euro, mamy do dyspozycji kompletnie wyposażoną kuchnię, TV-SAT, taras z widokiem na morze i góry.
A tuz obok jest kilka bardzo sympatycznych plaż, specjalnie nie zatłoczonych, obleganych przede wszystkim przez Czechów (i "młode bezpruderyjne Czeszki";
)
W pobliżu 4 restauracje, a w nastepnej zatoczce ( w stronę centrum) 2 kolejne - polecam zwłaszcza tą z czerwonymi obrusami - świetna octopus salat - duzy talerz 35 kun.
Z kolei w centrum
Breli przy porcie znajduje się kilkanaście restauracji, kilka lodziarni (najlepsze i największe lody vis a vis marketu Konzum - 5 kun gałka- ale bardzo solidna) , kiosków z morskim gadżetami itd.
Z Breli można udać się w góry. Ja wybrałem jeden ze szlaków prowadzacych przez zatokę Vrulje (słodkie źródła), do gór wznoszacych się nad okolicą. Czterogodzinny marsz dostarczył wiele niesamowitych widoków.
Brela to również dobry punkt wypadowy w najbliższą i dalsza okolicę.
Dwa razy byłem w
Makarskiej . Wbrew wielu opiniom miasteczko okazało się bardzo symaptycznym miejscem i choć nocować tam nie polecam (ze względu na dość duży ruch samochodów i wielu turystów) to jednak spaceruje się waskim uliczkami i promenadą bardzo przyjemnie. Wiele tu restauracji, cukierni, lodziarni (pycha) Kilka samoobsługowych sklepów. I przede wszystkim targ koło katedry Św.Marka. Duzy wybór owoców i warzyw (ceny przystepne). A najlepsze wino można kupić koło dworca autobusowego: Peljasac litr za 13 kun.
Z Breli wybralismy się również na jednodniowy rejs do
Bol i Jelsy . O ile Bol, jaki i Złoty Róg mnie specjalnie nie powalił na kolana (choć i miasteczko i plaza sa naprawde ładne, a infrastruktura turystyczna robi wrażenie), to Jelsa, po ktorej sodziewałem się najmniej okazała się uroczym miejscem. Przejście sennymi wąskim, licznymi uliczkami jest naprawdę świetną odskocznią od zatłoczonych plaż w okolicy Bol.
Bardzo ładne miasteczko.
Statek, którym płynęlismy rewelacją żadną nie był ("Brela Lipa" nazwa mowi sama za siebie), a reklamowany wczesniej przez naganiacza w Breli - all exlusive jest mocno przesadzony. Malutka kawka i trochę ciasteczek na dzien dobry. Lepsze wrażenie zrobił obiad: makrela, kapusta, chleb (choc rybka w porównaniu do rybki przyrzadzonej poźniej przez naszego gospodarza domu wygladała na zagłodzoną). Kto chciał mógł prosić o więcej. Dużo było również wina, którego sporo wypiliśmy w drodze powrotnej wspólnie z poznanym małżeństwem z Kijowa (pozdrawiam).
Dubrownik . Omal wyprawa nie zakończyła się fiaskiem. Po trzech godzinach męczącej jazdy (172 km z Breli), godzinę stałem w korku, podczas nastepnej godziny szukalem wolnego miejsca na parkingu. A kiedy już znalazłem, nastapiło wielkie oberwanie chmury połączone z opadami gradu. W kilka miejscach miasto zostało sparaliżowane. Część samochodów na niżej polożonych parkingach, została częsciowo zalana.
Po dwóch godzinach oczekiwania w wnętrzu samochodu, koło godziny 15 deszcz zaczął ustepować. Biegiem dotarliśmy po 4 km do starego miasta. Od razu wpadając do samoobsługowej restauracji (Expresso – polecana przez Pascala). Faktycznie spory wybór dań. Ceny mimo wszystko przystepne (przynajmniej w porownaniu do innych pobliskich kanjp). Schabowy z ziemniakami i surówką 40 kun. Zupka fasolowa 8 kun. Spagetti 24 kuny.
Po obiadku nad Dubrownikiem wyszło wreszcie słońce. I my mogliśmy się skupić na zwiedzaniu miasta. A że miasto jest prześliczne zajęło to nam do wieczora. Zrobilem tu około 300 zdjęć. Z synem byłem w miejscowym akwarium (dziecku się podobało, mi troszkę mniej - choc okazy sa naprawde fajne- np.osmiornica to wnetrze sprawia wrażenia zaniedbanego), ceny 30 kun dorosły, 10 kun dziecko. Ten sam cennik znajdziemy, przed wejściem na mury miasta (gorąco polecam), miasto wygląda z murow bardzo efektownie. Ja jeszcze miałem to szczęscie, ze nad górami w kierunku Czarnogory niebo swoimi kolorami ożywiła przepiekna tęcza.
Zresztą piekne widoki towrzyszyly nam w drodze powrotnej do samego zmierzchu (byłem w Breli około 22.30).
Po drodze w delcie Neretwi (około 21.30 !!!) kupiłem na jednym z przydrożnych stoisk, arbuza, pomidory, nektarynki. Tak dobrych owoców i warzyw dawno nie jadłem. Koniecznie trzeba tam robić zakupy.
W pozostałe dni przesiadywałem głównie na plaży, a właściwie cały czas nurkując w wodzie obserwując faunę i flore dna morskiego, a wieczorami wspólnie z rodziną spacerowałem promenadą prowadząca przez liczne w tym rejonie piekne zatoczki, delektujac sie pieknymi widokami gór Biokovo, czy wysp Brac i Hvar popijając tu i ówdzie Karlovacko, czy winko Peljasac.
Chciałem odwiedzić jeszcze Split, wziąć udział w spływie Cetiną, czy wjechać autem na Sv.Juve. Tym razem zabrakło czasu.
Ale mam przynajmniej już gotowy plan wycieczek fakultatywnych na następny wyjazd do Cro.
Pięknie było, ale się niestety skończyło.
To tak w telegraficznym skrócie o moim pobycie, o wielu rzeczach nie napisałem (bo też nie chciałem za bardzo przynudzać), jeśli ktoś ma jakieś pytania, chętnie odpowiem.