napisał(a) Basik_63 » 19.11.2012 18:45
To już jest koniec, nie ma już nic jesteśmy wolni.... Tak wolni jesteśmy tylko czemu nie chcemy iść, a właściwie jechać. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Samochód spakowany, z Vinkiem i Hrvojką pożegnaliśmy się już wczoraj wieczorem, żeby nie budzić ich, jak będziemy wyjeżdżać. Ale mimo to Vinko czuwał, aby jeszcze raz życzyć nam szczęśliwej drogi, a także aby przypomnieć, że zaraz po przyjeździe mamy się mailowo zameldować, że jesteśmy cali i zdrowi. Odsalutowałam "tak jest" i ruszyliśmy w drogę do Sucuraja. Promu jeszcze nie ma, więc mamy czas na krótki spacerek po porcie.
Tak się suszą figi i figi...
W końcu przypływa prom i po kilkunastu minutach odpływamy żegnając Lawendową Wyspę.
Tym razem Sv. Nicola macha nam na pożegnanie.
"Chorwat" uparł się, że wraca z nami do Polski...
Szkoda mógłby zostać, mielibyśmy metę na wakacje.
Po półgodzinnym rejsie wbijamy się na Jadrankę. Po raz ostatni tego roku spoglądamy na lazurowy Jadran i majestatyczne góry Dynarskie.
I tak kończy się nasza trzecia wyprawa na Lawendową Wyspę. Czy jeszcze kiedyś na nią wrócimy? Znając mnie na pewno tak. Jeszcze nie wszystko na niej zostało przeze mnie odkryte...