Skoro już się zadomowiliśmy

, to pora na poznanie okolicy. Upał w południe wprawdzie spory, ale przecież będziemy iść plażą, więc w każdym momencie będziemy mogli się o kilka stopni ochłodzić

.
Nasza plaża nie jest wprawdzie szczytem marzeń, piasek gruby i nieco

szaro-bury, który w słońcu nabiera niemalże

„temperatury wrzenia”. Na szczęście nie musimy na nim rozkładać ręczników, mając do wyboru (chociaż nie do koloru) dostatek leżaczków

. Za to woda krystaliczna i cieplutka

, a ciekawskie rybki przypływają aż do brzegu, więc

i ja mogę nacieszyć się ich widokiem nie tylko na fotkach.
Widoczki też miłe oku, bo chociaż Frangokastello leży na płaskiej równinie, to góry przecież są blisko

. No a plaża długaśna, w pobliżu Stavrisa zabudowań jak na lekarstwo… A że to schyłek lata i wczasowiczów niewielu

, toteż mamy ulubioną pustkę, chociaż nie absolutne odludzie (no i dobrze, bo gdzie byśmy poszli na fappe

? ). W sezonie zapewne bywa tu zupełenie inaczej – no bo przecież dla kogoś powstała ta spora ilość tawern

? Nie mieliśmy szans w czasie krótkiego pobytu na chociażby zaglądnięcie do nich, więc tym bardziej nie mogło być mowy o uraczeniu się ich specjałami…
Na odcinku pomiędzy Stavrisem i castello przez cały czas mamy plażę

. A w zasadzie – kilka ich typów. Jest więc szary gruby piasek, czasem piasek drobniejszy i jaśniejszy

, piasek z maciupkimi muszelkami

, płaskie skałki

(niekiedy niemal gładkie, innym razem nieco poszarpane) wystające kilkanaście (lub nieco więcej) centymetrów nad wodę, piasek przysypany zeschniętymi morskimi roślinami… Dla każdego coś miłego

. Jest raczej płytko, dno opada wolno… Pomiędzy morzem a plażą "właściwą" jest warstewka żwiru, zaraz za nią pod wodą , na wielu odcinkach wybrzeża, znajdują się płaskie skalne płyty

nie zawsze idealnie wygładzone przez wodę, zazwyczaj trochę

śliskie… W niektórych miejscach tworzą małe skalne baseniki, idealne dla takich osób jak ja

. Można się w nich położyć i obserwować ciekawskie rybki

.