Powrót na Kretę, 2015 (Chania, Akrotiri, Sfakia )

kulka53 napisał(a):

dangol napisał(a):plażowy mytosik

A myśmy w tym roku spróbowali po raz pierwszy FIX-a zgodnie stwierdzając że jest extra, lepszy od Mythosa

Co do podróży... 3 godziny zamiast 30 (+rejs promem) - to robi różnicę
A te wszystkie argumenty 'za i przeciw' o których piszesz rozważaliśmy i na miejscu i w czasie drogi powrotnej (zawsze ma się wtedy trochę dość auta). I doszliśmy do wniosku, że ..... jednak auto . Rozważaliśmy co prawda taką opcję - samolot + noclegi w wynajętym pojeździe + zakupy paru potrzebnych rzeczy na miejscu a potem ich "porzucenie" , ale i tak wychodzi to porównywalnie kosztowo. A kłopot jednak większy .

Tak z ciekawości... ile kosztowałoby wynajęcie auta na 2 tygodnie na Krecie?

Nas z kolei FIX nie przekonał....ale to oczywiście kwestii gustu
Mythos jest super, bo jest dość delikatnym smakowo piwem i mi podobnie jak turecki Efes bardzo podchodzi
Z kolei hiszpańskie piwa to siki, podobnie jak włoskie, plasuję je gdzieś przy naszym Żubrze

Z portugalskich obleci Sagres, ale tylko pamiętając, ze sponsorują Benficę Lizbona

W kwestii aut to oni faktycznie na Krecie mają zaporowe stawki na jeden dzień - na przełomie lipca i sierpnia 2014 to było 50 Euro !

Na 5 dni Panda wyszła na 160 Euro

Ale też jestem ciekaw ceny za dwa tygodnie - jakie zniżki zastosowaliby

My zazwyczaj wybieraliśmy Mythosa, Fixa rzadziej, czasem była jeszcze Alfa. Na pitego przez nas 5 lat temu Zorbasa nie trafiliśmy. Poza plażą jednak częściej było wino , niż piwo.

Co do cen aut, ze względu na ostateczną wersję autobusową, nie wgłębiałam się zbytnio w to, co wypożyczalnie proponowały. Przed wyjazdem szukałam wprawdzie w necie jaki byłby ewentualny koszt najmniejszego autka na 3 -7 dni , najtańszą wypożyczalnię (ale która to była, już nie pamiętam) trafiłam za 120 euro za tydzień. Tyle, że to już ceny zdecydowanie schyłku sezonu.
Na miejscu pytaliśmy o ewentualny koszt maleństwa na jeden dzień, najtaniej było 34 euro (to samo autko wzięte na trzy dni kosztowałoby ok. 24-25 euro za dzień). Te ceny to w lokalnych małych wypożyczalniach przy Chalidonie i pobliskich ulicach, jak sobie w analogicznym terminie liczyli w molochach typu Avis czy Hertz, nie mam pojęcia.

tony montana napisał(a):Mythos jest super

No jest niezły, ale i tak bardziej niż piwo, wolimy greckie winka

dangol napisał(a):Poza plażą jednak częściej było wino

tony montana napisał(a):Na 5 dni Panda wyszła na 160 Euro

dangol napisał(a):trafiłam za 120 euro za tydzień

No to tak mniej więcej jak myślałem - pewnie ze 300 euro za 15 dni .

W sprawdzonej wypożyczalni na Krecie (http://www.autotrip.gr) ceny niezmienne (od 2013) - 139 E/7 dni to wychodzi 19,85/dzień. Przy dłuższych okresach negocjowanie wskazane. Miał być Hyunadi i10 a dali Punto 1.3 które normalnie kasują po 169/7 dni. Full insurance. Dotyczy września, bo w innym czasie to nie wiem Podstawili nam autko pod lotnisko w Chanii i tam też je oddaliśmy. Szuraliśmy nim po Balos i wielu innych szutrach, że ho,ho. Zainteresowanym polecam.

Pisz Danusiu pisz, bo jakoś cieplej mi jak czytam.

ja w lipcu płaciłem 200e za 7 dni (pełne ubezpieczenie) w Timecar.
Czekam na więcej i pozdrawiam

http://www.rent-a-car-in-greece.gr/pricelist.htm

http://www.europeocars.com/car-rental-prices/


Korzystam od lat. Economyrentalcar akurat na Krecie nie wychodzi najtaniej.

dangol napisał(a): Poza plażą jednak częściej było wino ,...

Najlepiej czerwone.

pzdr

kulka53 napisał(a):

tony montana napisał(a):Na 5 dni Panda wyszła na 160 Euro

dangol napisał(a):trafiłam za 120 euro za tydzień

No to tak mniej więcej jak myślałem - pewnie ze 300 euro za 15 dni .

W zeszłym roku - VW Polo na 10 dni kosztował nas chyba coś ok 180 euro (na przełomie września i października). Autoclub rent czy jakoś tak nazywała się ta wypożyczalnia. Przywieźli do hotelu i spod hotelu odebrali. W lokalnych wypożyczalniach w Stalis można pewnie byłoby znaleźć coś nieco taniej ale raczej niewiele.

Po zeszłorocznym doświadczeniu z Kretą skłaniałabym się ku stwierdzeniu, że w 2 tygodnie spokojnie można ją objechać nie narzucając sobie zbyt dużego tempa. My na zwiedzanie w zeszłym roku poświęciliśmy efektywnie chyba 7 lub 8 dni (+jeden na Santorini) i udało nam się zobaczyć sporą część wschodniej i środkowej Krety. Gdyby nie konieczność powrotu z każdego wypadu do hotelu to spokojnie zobaczylibyśmy więcej. No i tempo zwiedzania z półtorarocznym dzieckiem jest jednak sporo wolniejsze (a może inaczej - tempo zwiedzania jest może szybsze bo junior miał i ma motorek w tyłku ale tempo podróży gdzie co max. 150 km musiał być postój na rozruszanie małych kości było mocno ślamazarne).

Dzięki wszystkim za info o wypożyczalniach i cenach , może się przyda, choć póki co wciąż skłaniamy się do tradycyjnej formy podróży

Aglaia napisał(a):skłaniałabym się ku stwierdzeniu, że w 2 tygodnie spokojnie można ją objechać nie narzucając sobie zbyt dużego tempa.

A to z jednej strony zaskoczenie, że można, a z drugiej w sumie nie, bo - w maju w 12 dni objechaliśmy 2 razy większą powierzchniowo Sardynię . Fakt, baaaaardzo wielu miejsc nie widzieliśmy, choćby dlatego, że nie wiedzieliśmy że są i że warto , ale 2000 km jednak zrobiliśmy.
Jadąc autem na Kretę też mielibyśmy do dyspozycji 12 dni na miejscu. Skoro Wy daliście radę tak wiele zobaczyć (pamiętam z relacji ) i to z dzieckiem, to nam się może też uda .

Danusiu... czekamy

kulka53 napisał(a):Jadąc autem na Kretę też mielibyśmy do dyspozycji 12 dni na miejscu. Skoro Wy daliście radę tak wiele zobaczyć (pamiętam z relacji ) i to z dzieckiem, to nam się może też uda .

To, że w takim czasie nie zobaczy się wszystkiego to jasne. Ale na najważniejsze miejsca, poleżenie na plaży i zajrzenie do niejednej kreteńskiej dziury na pewno starczy wam czasu. A niedosyt na pewno pozostanie. Mi zostaje po prawie każdych wakacjach .

Joan65 napisał(a): pisz, bo jakoś cieplej mi jak czytam

MARK1 napisał(a): Czekam na więcej

Tempa nabiorę, jak już się ogarnę po powrocie. No i nacieszę wnusią , miniony weekend na szczęcie temu sprzyjał .

longtom napisał(a): Najlepiej czerwone.

W tej kwestii pozwolę sobie na inne zdanie. Od lat kilku preferujemy białe, na Krecie też było ono wyśmienite, więc przy nim (za jednokrotnym wyjątkiem) pozostaliśmy.

Aglaia napisał(a): w 2 tygodnie spokojnie można ją objechać nie narzucając sobie zbyt dużego tempa. (…) tempo podróży gdzie co max. 150 km musiał być postój na rozruszanie małych kości było mocno ślamazarne

Prawdziwie ślamazarne tempo to było na naszym urlopie! Na usprawiedliwienie mam to, że pięć lat temu było trochę inaczej.
Zgadzam się z tym, że podróżując po Krecie autem bez konieczności powrotu na stałe miejsce noclegowe, przez 12-14 dni da się zobaczyć bardzo dużo. Oczywiście nie wszystko, ale sporo na pewno .

Poniedziałek, 28 września

Kilka pierwszych noclegów zarezerwowaliśmy w Chanii, konkretnie w dzielnicy Kasteli (najstarszej w mieście) tuż nad portem.
Lokalizacja super, miejsce cichutkie , chociaż gwarny port tuż obok. Wszędzie mieliśmy blisko - od dworca autobusowego na pieszo 10-15 minut, Agora jeszcze bliżej, a wenecko - tureckie urokliwe uliczki i port naprawdę niemal obok. Niemniej jednak trochę pośpieszyliśmy się z wyborem miejsca…
Ze względu na plany wycieczkowe z Chanii, noclegi na starówce pasowały nam idealnie! Ponieważ na Kretę dolecieliśmy wieczorem, to rezerwacja spania była wskazana, żeby nie szukać niczego już po dotarciu do miasta. Tyle tylko, że gdybyśmy poszukiwali odpowiedniego noclegu nie od razu po wykupieniu biletów na samolot, lecz dopiero kilka dni przed wylotem, za tę samą cenę moglibyśmy mieć znacznie lepsze lokum.
Noclegi na chanijskiej starówce do tanich niestety nie należą, ale na bookingu można upolować coś sensownego.
Nasz pokój (w budynku z XII wieku!) był ciasny, taka trochę siara . Wpadaliśmy tam jednak tylko na kilka godzin spania, więc w sumie uszło. Gdybyśmy stacjonowali tam max 1-2 noce, byłoby jak najbardziej OK, no ale my spaliśmy tam aż nocy sześć... Cena jak na obleganą starówkę w sumie do przyjęcia (zapłaciliśmy 35 euro za pokój za noc), ale balkonu niestety nie mieliśmy nawet maluśkiego (w innych pokojach, zwłaszcza tych > 2 osoby, balkony były), żadnej szafy też nie było, aneksu kuchennego rzecz jasna również nie. Skoro jednak zamierzaliśmy odkrywać smaki na mieście, więc specjalnie z tego powodu nie rozpaczaliśmy. Właścicielka była przyjazna i stale uśmiechnięta, dość gadatliwa, ale w sumie nie narzucająca się. Gdy meldowaliśmy się, akurat był u niej z wizytą kuzyn od kilkunastu lat mieszkający w Warszawie, ożeniony z Polką. Chociaż wywodził się z Krety, to na wyspie był takim samym turystą jak my (w tym roku był tu bez żony), gdyż od dziecka mieszkał w USA, skąd przeniósł się do naszej ojczyzny.

Wadą wakacji bez auta jest to, że trudno odkładać poszukiwania noclegów na moment przybycia do miejscowości, w której przenocować chcielibyśmy. Fakt, na upartego dałoby się (a wówczas byłaby jakaś szansa negocjacji cenowych), no ale nam takie poszukiwania z ciągnącymi się za nami bagażami, jakoś nie bardzo były w smak. Czy przez to mieliśmy gorzej, trudno ocenić, nie mając porównania. Na pewno drożej w stosunku do ulubionej przez nas opcji volvo-sypialni .

Porzuciliśmy walizki w pokoju, przebraliśmy się w lekkie ciuchy (wszak wieczór był cieplusi ) i ruszyliśmy na powitanie z Chanią.

Na początek jakaś restauracyjka w weneckim porcie… Fakt, w porcie jest najdrożej, no ale urlop trzeba zacząć godnie . Tym bardziej, że to wakacje niejako jubileuszowe, pod koniec roku będziemy świętować trzydziestolecie naszego małżeństwa.

Wybór miejsca, żeby przysiąść, łatwy nie był… Wszędzie fajnie, każdy stolik kusi. Od razu skreśliliśmy jednak restauracje tuż przy Meczecie Janczarów, gdyż tam hałas był przytłaczający. Lepiej chyba będzie z przeciwległej strony, z widokiem na ten meczet?



Ceny w „Amforze” są niestety z tego górnego pułapu, ale mówi się trudno. Zamówiliśmy jeżowce (nigdy wcześniej ich nie jadłam, pomimo kilkukrotnych urlopów w Cro i trzech w Grecji – JEDEN raz można spróbować) oraz ośmiornicę w winegrecie. No i rzecz jasna białe wino . Miało być pół litra, ale wkrótce okazało się, że trzeba zamówić jeszcze pół… Trzecią połówkę dostaliśmy w gratisie (oprócz tego w ramach kerasmy była jeszcze kiść winogron i karafeczka raki), gdyż obsługujący nas Grek okazał się prawie naszym sąsiadem . Ma żonę Polkę, zimą mieszkają w Sobótce, czyli mniej więcej 35 km od Wrocławia .







Oczywiście przez cały czas mieliśmy także widok na latarnię.



Po wieczornej uczcie, jeszcze nocny spacer po uliczkach weneckiej części Chanii oraz wzdłuż całego portowego nabrzeża. Fakt, będziemy tędy snuć się jeszcze wieeeeeeeeeeeeeeeele razy, ale na powitanie nie mogliśmy sobie odmówić tej przyjemności.





Καληνύχτα

Miejsce rzeczywiście fantastyczne, blisko meczetu, cena też znośna, choć jak piszesz luksusów nie było, faktycznie przydałby się balkonik do wypicia winka wieczorem

Kalinichta!

Czy Kreta jest ładna, interesująca ? Nie wiem, nie byłem. Intuicja i kilka fotek ze słynnych tamtejszych plaż podpowiada mi, że tak. Liczę jednak na Twoją relację, że rozwieje moje wątpliwości. Bardzo też czekam na pierwsze zdjęcia podwodne , ciekawe jakim sprzętem zrobione
pzdr.