Od tureckiej twierdzy mamy króciutkie zejście do Loutro.
Loutro to miejscowość nietypowa dla Krety, gdyż biało-niebieskie domy występują zaledwie w kilku miejscowościach na południu wyspy.
Do Loutro nie dociera żadna droga jezdna, nawet karkołomny szuter… Jeśli więc nie zdecydujemy się na drogę morską (z połączeniami nie ma problemu), zostają tylko własne nogi i turystyczne szlaki. Zwłaszcza ten biegnący nad morzem żółto-czarny E4, którego fragmentem tu dotarliśmy. Nie wiem, czy kiedyś jeszcze będzie mi dane trafić w te strony na kilka kolejnych dni, ale jeśli tak się zdarzy, to z pewnością chciałabym przejść jeszcze odcinek między Loutro i Chora Sfakion. Tym razem się nie uda, za krótko w Sfakii stacjonujemy, a przecież trzeba jeszcze poleniuchować .
Loutro to starożytny port dla wysoko położonej wioski Anopolis (tej, przez która jedzie się do Aradeny) , ważny w czasach hellenistycznych i rzymskich. Potem był siedzibą saraceńskich piratów i handlarzy niewolników. Piraci zostali przepędzeniu z Loutro po zajęciu wyspy przez Wenecjan ( o zbudowanej przez nich wieży obserwacyjnej wspomniałam w poprzednich odcinkach), w podczas buntów wolnościowych w 1770 i 1821 port był ostoją powstańców.
W czasach starożytnych na cyplu Mouri znajdowała się miejscowość Katopolis („dolne miasto”) , a w niej m.in. łaźnie, od nich właśnie wzięła się nazwa Loutro. Do stanowiska archeologicznego jednak nie poszliśmy…
Zamiast pozostałości z przeszłości, pokażę Wam Loutro współczesne, w którym (w oczekiwaniu na transport) spędziliśmy ponad 40 minut.