Powrót do portu tym razem nie był
bez celu. Idąc po czapkę, zobaczyliśmy że wreszcie pojawiły się
wycieczkowe stateczki gotowe na przyjęcie chętnych na rejs. Problem w tym, że statki nastawiają się głównie na rejsy godzinne, czyli w ogóle pomijające
wrak.
Dłuższe rejsy… Przy Fanourios mówią nam, że raczej dopiero jutro (ale wtedy to nas już w Chanii nie będzie
) – koszty to 20 euro za 2,5 godziny rejsu, no i wrak tylko „przez szybkę”.
U kapitana Nicka 3,5-godzinny rejs zaczyna się o godzinie 13-tej (25 euro od osobny), ale junkersa tu również można będzie zobaczyć jedynie przez szklane dno, nie ma możliwości na snoorkowanie pasażerów nad wrakiem. Junkers jest w tak złym stanie, że pływanie bezpośrednio przy jego szczątkach może być ponoć niebezpieczne - tak w każdym bądź razie tłumaczy pani (? kapitanowa) namawiająca na rejs.
Dopiero w
Evagelos potwierdzają, że w czasie rejsu jest
przystanek z pływaniem przy junkersie. Evagelos to dwie jednostki pływające – mały stateczek ze szklanym dnem obsługuje tylko godzinne rejsy do Lazarettę, większy katamaran oferuje rejsy 3,5 godzinne, w ramach których jest to wszystko
, o co nam chodzi. Ma płynąć o 14-tej… Hurrrraaaaaaaaaa!!! Nabywamy bileciki (2 * 15 euro), do odpłynięcia mamy więcej niż godzinę. Akurat na kawkę! . W każdym bądź razie my w takim czasie mieścimy się
z wypijaniem kawki.
Żeby zachować czujność, na wypicie kawki wybieramy taras Cafe Thea , z widokiem na port.
W międzyczasie, obserwujemy jak łódka kapitana Nicka przypływa z godzinnego rejsu, a potem odpływa na swą dłuższą trasę. My wciąż czekamy…
Gdy załoga dużego Evagelosa zaczyna wpuszczanie na pokład, kończymy kawkę. Wkrótce jesteśmy na statku
.