W związku z tym, że przestało padać, postanowiliśmy nadal szwendać się po Chanii. Do Chalepy już nam wracać się nie chciało, wybór padł na nową część miasta. Snuliśmy się więc wzdłuż ulic zupełnie dla turystów nieciekawych, niemniej jednak nie żałujemy, że troszkę czasu na taką obserwację poświęciliśmy. Pozaglądaliśmy do sklepów,w których zupełnie nie było pamiątek, popatrzyliśmy na miejsca, gdzie przeciętny mieszkaniec Chanii wpada rani na kawkę, a wieczorem na jakąś przekąskę i spotkanie z przyjaciółmi…
Klucząc ulicami mniejszymi i większymi, dotarliśmy pod Dikastiko - monumentalny budynek sądu umiejscowiony przy placu Eleftheria (Wolności). Budowę gmachu rozpoczęli Turcy, miał to być szpital wojskowy. Decyzję o przeznaczeniu na sąd podjęto w 1893 r. (sąd działa w tym miejscu od 1900 r.). Po pożarze w 1936 r. dokonano gruntownej przebudowy, dodano wówczas jedną kondygnację. Na skwerku przed budynkiem stoi pomnik Venizelosa.
Na stare miasto wracaliśmy ulicą Papandreou, obok miejskich ogrodów i wieży zegarowej.
Najciekawszym budynkiem przy tej ulicy, pomiędzy sądem a ogrodami, jest Despotiko – rezydencja metropolity zbudowana na początku XX w. Fotka niestety marnej jakości…
Wieża zegarowa (w pn.wsch. narożniku ogrodów miejskich) została zbudowana w latach 1924-1927.
Ogrody zostały zaprojektowane i założone przez Turków w drugiej połowie XIX w. Wśród parkowej zieleni mieści się budynek z kafejką (bywał tam m.in. Eleftherios Venizelos oraz autor „Greka Zorby” Nikos Kazantzakis) , plac zabaw dla dzieci, mini-zoo z fauną kreteńską, kino letnie…
Ogólnie miejsce fajne, ale i tak wolimy stary port i wenecko- tureckie uliczki…