Dzień dobry , "starym" i "nowym" czytelnikom , miło mi że zaglądacie i przepraszam że tak długo musicie czekać na każdy , kolejny odcinek , niestety wolny czas to u mnie ostatnio na minutki mogę liczyć, wybaczcie proszę....
Dla wszystkich , którzy zaglądają , c.d (przy porannej kawie...)
Zapraszam......
Rozbawieni zachowaniem węgierskiej rodzinki , korzystamy z ostatniego leniwego i upalnego dnia na Divnej.
Humorki dopisują , słońce wprowadza w błogi stan. Chyba zasypiam....
- Mamo !!!! Mamo !! Titanic przypłynął ! Zobacz Titanic !
Nie wiem , czy śnię , czy dziecko zwariowało . Podnoszę głowę i .....pierwsze skojarzenie jest podobne.
Patrzę , patrzę....i w uszach brzmią mi słowa "naganiaczy" z Makarskiej.
"Popłyniemy do przepięknej zatoki , tam będzie czas na kąpiel....."
To teraz już wiem jak ta impreza wygląda. Kilka skoków do wody , ktoś kto nie umie pływać "kąpie się" w myślach , gwizdek jeden lub dwa i balia płynie dalej. Jak dobrze że nigdy nie przyszło nam do głowy korzystać z takich "uroków"....
Gwar cichnie , znów jest błogo i leniwie , ale starsza córa z mężem postanawiają popłynąć na wysepkę , więc mój matczyny spokój zostaje zakłócony.
Niby wydaje się ze wysepka blisko , ale.....
Wracają szczęśliwi , w towarzystwie.....
Stwór zostaje obfotografowany i odwieziony ( odpłynięty ??? ) , teraz podziwiamy małego albinoska , który zapędzil się do naszego legowiska.
A póżniej ogłaszamy koniec plażowania.
Nikomu nie chce się wracać , ale czas biegnie nieubłaganie.....
Maluszek patrzy jakby z nostalgią.....
Jeszcze ostatnie spojrzenie na Divną , i jak się okazuje póżniej , podczas oglądania zdjęć , trzy czwarte "naszej", węgierskiej rodzinki.
Bojkami się co prawda nie odgrodzili , ale miny mieli kiepskie gdy jakieś małżeństo rozłożyło się obok nich ( jedna osoba zawsze pilnowała terytorium , dlatego w wodzie na zdjęciu jest ich troje , ale nie udało się niestety i mieli towarzystwo , nawet bardzo bliskie ).
Dzień się jeszcze co prawda nie kończy , ale "słone szaleństwo" owszem....
C.D.N