napisał(a) Franz » 20.11.2024 17:34
Widać, że kiedyś zostały wyciosane w skale, wzmocnione kamieniami, ale z czasem wszelkie kanty zdążyły się już zaokrąglić. Na szczęście już są suche, bo w czasie i tuż po deszczu mogłyby być bardzo śliskie. Prowadzą skosem w górę, a że Orla Skała staje dęba, to z prawej strony częściowo porośnięta zielenią ściana wznosi się prawie pionowo, zaś w lewo urywa się w dół bez żadnych zabezpieczeń. Po jakimś czasie wychodzę na rodzaj tarasów z poletkami i altanami. Na rozstajach wybieram lewy wariant, bardziej połogi, który mi się jednak kończy powyżej kilku zabudowań, od których dobiega szczekanie psów. Rozglądając się nieco bezradnie, dostrzegam metalową drabinę, umożliwiającą zejście do nich, a zatem korzystam z takiej opcji, mając nadzieję, że nie pcham się komuś na podwórko. Zaczynają się różne schodki, balkoniki oraz… pies. Tak zaskoczony, że zapominając o swojej roli, chowa się pod schodami, jedynie bacznie mnie obserwując. Wydobywa z siebie głos dopiero, gdy się oddalam. Na szczęście nie muszę forsować żadnego płotu ani nawet furtki, tylko spod domu o numerze osiem wychodzę na ulicę.