napisał(a) Franz » 02.12.2024 17:44
Po chwili napotykam małą knajpkę, gdzie proszę o wodę oraz zasięgam informacji.
- Penha de Aguia? To tutaj właśnie – oświadcza barmanka
- Ale mnie chodzi o górę, nie o bar…
- A! Cima?
Mam się cofnąć gdzieś… tam gdzieś... i pójść w lewo. Wracam niepewnie, rozglądając się za moim kierunkiem, kiedy z knajpki wychodzi mężczyzna, wołając za mną i pokazując wąski chodnik przy samym barze. Dziękuję i ruszam we wskazanym kierunku, wychodząc szybko na drogę, która za chwilę się jednak kończy, a z tego miejsca zaczyna się ścieżka mocno już górska. Spotykam schodzącą z góry dwójkę, która podziwia mój wielki bagaż.
- Na biwak?
- Czemu nie. Jeśli się tam znajdzie odpowiednie miejsce…
Kręcą głowami, że o to może nie być łatwo. Pytam jeszcze o ścieżkę, która sprowadza z Orlej Skały na drugą stronę, ale… nie, niczego takiego nie zauważyli. Są przekonani, że to jest jedyne wejście na szczyt i że trzeba tak samo wracać. W przewodniku Rothera mam wprawdzie zaznaczoną jedynie tę możliwość, ale na mapie Kompassu widać ścieżkę, którą zaplanowałem w dalszej kolejności.
Posiali we mnie niepokój, jednak nie oddam tej trasy walkowerem. Ruszam w górę tuż ponad krawędzią klifu, opadającego do oceanu, a ścieżka pnie się tak ostro, że w wielu miejscach przytrzymuję się gałęzi, żeby pokonać stromiznę. Mam tylko nadzieję, że jednak nie będę musiał tędy wracać…