Pierwsze napotkane rozstaja opatrzone są drogowskazem na Semagral. Nic mi to nie mówi; gdybyż to przynajmniej był San Graal, mogłoby być wielce interesujące, jednak w tej sytuacji podążam dalej swoim szlakiem, ciesząc się, że aura oszczędza mi kolejnych opadów deszczu.
Przez moment wydaje mi się - ba! jestem prawie pewien - że słyszę jakieś głosy, ale nie spotykam nikogo, a po chwili docieram do następnych rozstajów. Tu obieram kierunek w lewo, na Posto Florestal Vale da Lapa, pamiętając, że na interesującą mnie lewadę muszę skręcić właśnie w lewo, aby skierować się na zachód. Nie będę wyciągał mapy, żeby się upewnić, bo nie chcę jej zmoczyć przy całej tej operacji. Ma być w lewo, więc będzie w lewo. Niestety, gałęzie nisko się pochylają, więc mimo iż zginam się prawie do pasa, stale o nie zahaczam, powodując nieustanny prysznic. Prowadząca nieco pod górę trasa doprowadza wreszcie do budynku Posto Florestal, czyli rodzaju leśniczówki. Zamknięta jest na głucho, na zewnątrz wody brak, więc do niczego mi się ta leśniczówka nie przyda. Mijam ją, teraz już wygodniejszą drogą, a kiedy trafiam na bliskie rozgałęzienie z nazwami, wśród których uporczywie brakuje informacji o lewadzie, poddaję się, sięgając w końcu po mapę. I nagle, po dokładniejszym wpatrzeniu się w nią, wszystko staje się jasne - idę zupełnie nie tam, gdzie bym chciał.