napisał(a) Franz » 03.01.2024 18:28
Kiedy mijam odbicie na wierzchołek Pico Ruivo, niebo ponownie się zasnuwa, tak że do zamkniętego schroniska docieram we mgle. Jednak moje naciśnięcie klamki wywołuje pewną reakcję, bo gdy sprawdzam następnie wodę w stojącej osobno polowej kuchni, otwiera się okienko w szczycie schroniska i pokazuje się głowa poznanego dwa dni wcześniej gospodarza. Po chwili zatem nabieram wody, kupuję piwo, a przy rozmowie dowiaduję się, że jakieś dziesięć minut drogi stąd znajdę podobną kuchnię z wodą i miejsce na biwak. Zostawiam zatem kwestię wyszorowania się po znojach całego dnia na później i po chwili się żegnam, nie poruszając już nieco intrygującej mnie tajemnicy: dlaczego trzeba wcześniej zgłaszać chęć noclegu w schronisku, skoro gospodarz jest cały czas na miejscu?…