napisał(a) Franz » 15.05.2018 17:28
Odchodzi do historii kolejna przygoda życia. Wyspy, których nazwę niektórzy próbują łączyć z odpowiednim słowem w języku portugalskim, oznaczającym kolor niebieski, jednak bardziej prawdopodobne jest pochodzenie nazwy Azorów od jastrzębia - Açor - i chociaż ten ptak nie występuje i nigdy tam nie występował, to zapewne został za niego wzięty endemiczny gatunek myszołowa. Tak czy owak, jastrząb figuruje na fladze Azorów. Dla mnie pochodzenie nazwy nie jest tak istotne, jak fakt, że znaleźliśmy się na styku trzech płyt tektonicznych, których tarcia są odpowiedzialne za powstanie archipelagu. Powstanie i jego nieustanny rozwój - postawiliśmy stopę na kawałku lądu, który jest młodszy ode mnie! Wydawałoby się, iż procesy geologiczne zachodzą w tak olbrzymiej skali czasowej, że nas bezpośrednio nie dotyczą. A tymczasem jesteśmy ich bezpośrednimi świadkami...
Przepełnieni wrażeniami wracamy ze środka Atlantyku na kontynent europejski, gdzie zacznie się nasza kolejna przygoda - właśnie samolot zniża lot i za chwilę wyląduje w Lizbonie. Ale to już jest zupełnie inna historia...