Wysiadamy z samochodu, odczuwając momentalnie słuszność tekstu w przewodniku, mówiącego o zimnych wiatrach. ubieramy się stosownie i ruszamy w kierunku sporych rozmiarów sanktuarium Nossa Senhora de Cabo, czyli Najświętszej Panienki Przylądkowej. Mijamy długi szereg dawno opustoszałych, zamurowanych wręcz, cel dla pielgrzymów, rozmieszczony po obu stronach szerokiego placu i dochodzimy do kościoła. Wprawdzie słychać, że w środku akurat ktoś odbiera telefon i prowadzi rozmowę, jednak całość jest na głucho zamknięta.