Witaj Madziu "po latach"
:):)
Dziś nadrobiłam straty i tak po krótce się "ustosunkuję" wreszcie. Tak bardzo miło wrócić do Portugalii... Ech
Sto lat temu się tu odezwałam:
U-la napisał(a): Tymonka! Czytam, ocham, acham i się chichram, ale się ustosunkuję w wolnym czasie. Na jednym z porciakowych zdjęć masz sąsiedztwo budynku w którym mieszkałam i z którym wiąże się romantyczno-refleksyjno-obrzydliwa historyjka, przy której do teraz pluję po monitorze
Ale to kiedyś potem napiszę.
Na co Madzia:
Tymona napisał(a): A na którym zdjęciu "mieszkałaś /łyście" A czemu chcesz się ustosunkować? Przecież właśnie to zrobiłaś Aaaaa, no chyba, że o Porto !!!!! tak, tak ustosunkowuj się koniecznie, jestem ciekawa jak Wy odebrałyście to miasto
Tu z prawej strony w tę uliczkę - tam jest mój pensjonat
Fajne miejsce - bo pokoiki są w takiej dłuuuuugiej, chuuuudej rurze korytarza - kilka pięter w górę po jednym pomieszczeniu z jednej strony schodów.
Zawsze chciałam chwilę pomieszkać na jakiejś starówce w mieszkaniu z balkonem - żeby tak rano wyjść rozczochraną, w stroju wieczorowym
z filiżanką kawki w ręku.
I tu się udało
Wychodzę. Wstaje dzień. Blady świt. Cisza taaaka faaajna wakacyjna. Aż tu nagle jakiś tambylec nadchodzi - słychać kroki na bruku. No i musiał tak obrzydliwie charknąć (może kulturalniej będzie napisać- odkaszlnąć i splunąć
), że padłam ze śmiechu, bo mi czar poranka tak prysł
Oni tam generalnie mają straszny ten nawyk plucia. Chyba to powietrze oceaniczne jakieś takie
Porto mi się bardzo podobało. Choć spodobało mi się na dobre dopiero po drugim podejściu - zeszłorocznym. Chyba jednak mam większą słabość do klimatu Lizbony - znaczy się porciakiem nie jestem
. A Lizbona to dla mnie najprzyjemniejsza stolica jaka do tej pory zobaczyłam.
Za to jest coś porciakowego czego nijak Lizbona nie potrafiła zastąpić. Białego porto z tonikiem. W knajpie stolicznej
osobno podali mi tonik i osobno porto (na dodatek czerwone!!!) Za to już w Algarve wiedzieli o co chodzi
Ja chcę więcej o jedzeniu!!! Nigdzie nie zjadłam tylu owoców morza, ile w Portugalii. I to po cenach, o jakich gdzie indziej tylko pomarzyć można
Cataplany z knajpki Sardinha w Peniche to będę do końca życia wspominać. I jak podawali nam codziennie na dwie osoby taki gar tych cudów morskich z warzywami, z którego by się 6 osób spokojnie najadło
Baaardzo mnie zachwycił odcinek Majusiowo-Tymonkowy!!! No i paluszek rzecz jasna!!! Prześliczne! Nie kasuj tych fotek Madzia, tylko im zrób płytki!!! Coś cudnego - pierwsze próby fotkowe!!!
I jeszcze chciałam dodać, że chyba jestem rówieśniczką Majuśki
- bo to samo co ona w Bathalii, robiłam w bazylice w Nazarecie, w Izraelu
Też tam się nie mogłam oprzeć światełkom na posadzce, a dzięki tej "stracie czasu"...w drzwiach spotkałam serdecznego przyjaciela z Albanii, niewidzianego od 3 lat
Oczywiście równie cudna jest relacja Maluszków z "jerzowego zamku"
Mi się też tam nie chciało iść
Twoja Lizbona jest oczywiście przepiękna!
Taki mam teraz chaos myśli: ja tam się poruszałam trochę metrem, ale więcej tramwajami. No i Alfama, i Belem, i Park Narodów - ech...
A w Parku Narodów mi się podobała taka fontanna, pod którą się wchodziło jak pod wodospad
:D:D i jeszcze było takie miejsce, gdzie z podłoża wylatywała co jakiś czas para wodna - cudownie chłodziła - trzeba było tylko skakać po płytkach i szukać gdzie teraz to coś zacznie wylatywać
Bardzo mi miło z Wami tutaj. Ale się rozpisałam. Przepraszam
Całusy dla Was!
Zdrowiej!!!