Witam wszystkich!
Ciezko sie zabrac za pisanie jak wrocilo sie z wakacji . Szczegolnie, ze byly udane. Chorwacja jest piekna. Piekne, czyste morze, skaliste wybrzeze, blekitne niebo(mimo ze to byl pazdziernik).... Wiekszosc z Was wie o czym mowie.
Zawsze podobaly mi sie piaszczyste plaze lecz zmienilem zdanie. Plaze skaliste sa dla mnie lepsze. Na piaszczystych piasek przykleja sie wszedzie. Pamietam sprzatanie auta po pobycie w Kornwalii...
Wakacje zaczelismy od spoznionego samolotu. Jedyne 3 godziny oczekiwania na lotnisku. Ale to nic. Powiedzialem sobie, ze nic nie zepsuje mi urlopu. Lecz to byl dopiero poczatek klopotow....
W czasie lotu przypomnialem sobie, ze biuro obslugi wypozyczalni samochodow jest otwarte do 20.00 a wedlug obslugi samolotu bedziemy ladowac ok 19.40. A gdzie odprawa? Mialem nr tel w razie jakby biuro bylo zamkniete ale to grozilo czekaniem na kogos kto przyjedzie wydac mi to auto i 20 euro doplaty za fatyge. Wyladowalismy ok 19.30. Zostawilem zone z dziecmi w oczekiwaniu na walizki a sam pognalem z plecakiem do odprawy. Udalo sie. Bylem na miejscu o 19.45. Kilka minut formalnosci i dostalem auto. Odpalilem nawigacje i ruszylismy w droge. Przed nami bylo ok 260 km. Uzywalem nawigacji z telefonu nokia n95. Nie wiedzialem, ze zuzywa on ogromne ilosci energi, gdy uzywa sie nawigacji i po ok 1 godz. telefon padl. Ale to nic. Przeciez mam ladowarke samochodowa. Stanalem na poboczu i dalej wciskam ladowarke do gniazda. I co? I nic. Nie ma pradu w gniazdku lub cos innego. A ladowarka na pewno dobra bo sprawdzalem w swoim aucie. Cholera. Jade dalej w ciemno. Musze kupic mape. Nie kupilem jej wczesniej a powinienem lecz kolega ktory byl w Chorwacji kilka razy powiedzial mi, ze kupie ja bez problemu wszedzie.
Staje na pierwszej napotkanej stacji benzynowej. Leje benzyne i ide placic i poszukac mapy. Gdy wchodze na stacje to od razu odrzuca mnie smrod papierosow . Widac tu jeszcze nie doszla kampania antynikotynowa. Pytam sie o mape, chlop trzymajac papierosa w jednej rece druga pokazuje mi stoisko z mapami. Place za wszystko i wracam do auta. W aucie Krzysztof( moj syn) mowi mi, ze ladowarka dziala. Musialem w nerwach zle ja wciskac. Ech, kalectwo . Odpalam nawigacje, dla pewnosci sprawdzam pozycje z mapa i jedziemy dalej. Po jakims czasie dojezdzamy do Rijeki. W Rijece zle wjezdzam w jakis wyjazd i skierowalem sie do centrum. Nie bede opisywal w szczegolach co czulem tym bardzie,ze byla juz pozna godzina. Po jakims czasie udalo mi sie wyjechac na autostrade i pedze juz na Porec. Gdyby nie opoznienie samolotu to bylibysmy juz na miejscu.....
W koncu dojezdzamy na miejsce. Stanalem przy recepcji z nazwa Lanterna i pytam sie o nasze pokoje. Chlop mowi mi, ze to nie tu tylko 2 km dalej. Ok dziekuje mu i jedziemy dalej az dojezdzamy do zamknietego szlabanu z budka straznika. Nie widze zadnej reakcji wiec wychodze z auta i podchodze do tej budki. Straznik jest lecz spi w najlepsze. Zal mi chlopa budzic . Ale nie ma rady. Pukam w szybe. Chlop otwiera oczy i przez chwile nie wie co sie dzieje.Nie moge powstrzymac smiechu. Po chwili pukam znowu a wtedy on spoglada na mnie ,szybko wstaje i otwiera drzwi. Ze srodka bucha smrod papierosow i piwa. No fajnie. Pytam sie o recepcje po angielsku. On mi odpowiada po niemiecku i otwiera szlaban. Na recepcji kilka minut formalnosci, bierzemy klucze i dowiadujemy sie, ze gdzies pekla rura i nie ma wody. Ma byc dopiero jutro w poludnie. Super. 15 godzin w podrozy i nie mozna sie wykapac. Jedziemy pod apartamenty. Wchodzimy do srodka i wszyscy poza mna padaja. Wracam do auta po rzeczy. Potem probuje sie umyc bo woda jednak leci z kranu ale bardzo wolno. Lapie wode w kubek i jakos daje sobie rade. Po "umyciu" sie wychodze na taras. Jest pieknie bezchmurne niebo pelne gwiazd a w oddali widze chyba morze. Cos jest nie tak bo jak zamawialem pokoj to dali adnotacje, ze mamy pokoj z widokiem na lad. Ale nie bede przeciez protestowal. Wszyscy juz spia a ja ide zobaczyc to morze. Jest godzina 1 w nocy. Do morza jest ok 150 m. Nawet w nocy widac dno. Zrobilem sobie krotki spacer i dopiero potem polozylem sie spac.
Poniedzialek 01.10. Wstalismy wczesnie gdzies ok 7 mej. Wyszlismy na taras. Niebo wciaz bylo bez chmur, w oddali morze a na nim jakies kutry. Mowie do zony, ze ten widok wynagradza wszystkie wczorajsze porazki. Zjedlismy sniadanie i poszlismy w trojke z mlodszym synem(Krzys jeszcze spal i nie chcial isc) na spacer. Wrocilismy ze spaceru ok 9tej i poszlismy rozejrzec sie po osrodku. Znalezlismy sklepy i knajpe. Super. Dzis nigdzie nie jedziemy. Zostajemy na plazy......
Nasza plaza
Apartamenty
Widok z tarasu