Pontony na plażę.

Wiem, że są tematy o pontonach ale w nich głównie jest mowa o pontonach pod silniki. Mnie natomiast chodzi o ponton typowo plażowy, do zabawy i przepłynięcia niewielkiego odcinka np. do sąsiedniej zatoczki. Co prawda w internecie jest sporo ofert sprzedaży ale chodzi mi o praktyczne informacje odnośnie zalet, wad, trwałości, podatności na uszkodzenia. No i ewentualnie subiektywne odczucia czy uważacie, że lepiej kupić mały pontonik tylko do zabawy czy też trochę zainwestować w ponton dla całej rodziny. Czy używacie w pobliżu brzegu kapoków a jeżeli tak to czy są to takie profesjonalne czy tylko dmuchane kamizelki. Do założenia wątku zmobilizowały mnie dzieciaki które chciałyby ponton ale same nie wiedzą jaki a na zbyd poważny sprzęt w tym roku nie będzie już kasy.

Korzystałem ze zwykłych pontoników dostępnych w Makro lub innych marketach. Jeden taki czarno-pomarańczowy Explorer wytrzymał 2 wyjazdy, inny czarno-niebieski ,rzekomo lepszy, wytrzymał jeden urlop. Są średnio podatne na przebicia. Zabawa fajna,miejsca w aucie zajmują niewiele. Fajna zabawka. Kup i baw się ale nie odpływaj daleko od brzegu

Mieliśmy w zeszłym roku ponton znajomych nie wielki do 200kg. nie był to jakiś nadzwyczajny nowy, zwykły stary polski ponton wybraliśmy się na wyprawę na Rab ii dał radę wytrzymał odległość, jaką przebył to 2 razy po 4km. Potem okazało się, że było to szaleństwo z naszej strony wyprawa w sumie z nurkowaniem na Rab trwało 7 godzin nie wiedzieliśmy, że nas tak długo nie było, bo nie mieliśmy zegarka.

Trzeba pamiętać, że Adriatyk to nie jeziorko koło domu i na BEZPIECZEŃSTWIE nie wolno oszczędzać. Na plażę (do pociągnięcia dziecka przy brzegu, gdy samemu ma się grunt) - taki ceraciak może być. Gdy jednak chcesz odpłynąć od brzegu trochę dalej (zwłaszcza z dzieciakami) - to zainwestuj chociaż w dobre kapoki (ratunkowe a nie asekuracyjne) i wodoszczelny futerał na komórkę (i oczywiście trzeba mieć ją naładowaną ). Wtedy w razie problemów będzie można chociaż pomoc wezwać.

Napisz chociaż ile chcesz wydać na ten sprzęt, wtedy będzie można coś więcej powiedzieć

Uważam, że jeśli chcecie popływać po zatoczce pontonem to lepiej wybrać ponton typu Stomil lub rosyjskie 2-wu, 2 1/2 komory niż produkt z super marketu. Weście sobie do serca uwagę mottom !

mottom ma rację. Bezpieczeństwo to podstawa.

SEVYLOR
Fish Hunter HF 250 Przeznaczenie: do połowów i przejażdżek łodzią na stawach lub rzekach o słabych prądach. Może być również używany jako dodatkowa łódź.569,00 zł

Do sąsiedniej zatoczki przepłynąć się da, gorzej może być z powrotem gdy jest prąd i lekkie zafalowanie.

Pływałem kilka metrów od brzegu (Supetar) i prąd miał za 2km/h - tak na oko, bo wolniej od chodu. Ta niewielka prędkość wody skutecznie odstraszała pływających na pontonach z napędem ręcznym, bo wręcz uniemożliwiała płynięcie pod prąd i wiatr - pływali więc w obrębie jednej zatoczki, gdzie woda była spokojna.

Co sadzicie o takim pontonie na plywanie do 50 m od brzegu.
Wlanie taki kupilem i mam zamiar go zabrac do CRO.
klik

witam,
ja sie nie wypowiadam bo nie chce ani nikomu psuć urlopu ani też nikogo nie chce mieć na sumieniu.
pozdrawiam jak zwykle serdecznie.

Fajnie, że dyskusja się rozkręciła ale mam jeszcze tylko mprośbę, że jeżeli jest tylko możliwość to proszę o zamieszczanie zdjęć swojego sprzętu pływającego.

Polecam fajna zabawa z dzieckiem ale przy brzegu tak do 50 -100 m od brzegu no i w kapoku, a dalej to tylko samemu .chociaż w Duce woda jest długo dłuuuuugo płytka .Zdjęć sprzętu pływającego niestety nie posiadam z przyczyn technicznych

cchhee napisał(a):Co sadzicie o takim pontonie na plywanie do 50 m od brzegu.
Wlanie taki kupilem i mam zamiar go zabrac do CRO.

Jak kupiłeś to zabieraj .

Jednak pamiętaj, że 50 metrów to niby dwa małe baseny, ale w morzu, pod prąd, pod falę to liczy się kilkukrotnie więcej. Dodatkowo samemu to można wyskoczyć i wrócić wpław, ale z ewentualnymi pasażerami/dzieciakami już (chyba raczej ) nie
Nie chcę nikogo (dorosłego) zbędnie straszyć (macie prawo mieć swoje zdanie), ale z wiosłami na morze to chyba tylko "zaprawiony w boju" kajakarz/kanadyjkarz/wioślarz a nie "oderwany od biurka" ojciec rodziny (tu piszę o sobie)

ja tylko dodam od siebie że jeśli chcecie "pływać" takimi wynalazkami z dziećmi to chyba nie dalej jak 10 metrów od brzegu , a nazywanie tego " sprzętem pływającym " to już lekka przesada

D1ALVARO napisał(a): nazywanie tego " sprzętem pływającym " to już lekka przesada

Przecież ten "sprzęt" generalnie jest "pływający" (unosi się na wodzie) i często/gęsto sam pływa bardzo dobrze

Pytanie - czy ktoś, kto w nim chce dopłynąć do "portu" zdaje sobie sprawę z DUŻO większego ryzyka niż przy "sprzęcie pływającym" w rozumieniu kol.D1ALVARO

(nie ukrywajmy też jednak, że dla "prawdziwych marynarzy" nasze "profesjonalne pontony" to też może nie być "sprzęt pływający" - Titanic chyba w sumie też nie był bo zatonął )