Dzień 1: Sprawy organizacyjne i dmuchanko 
Ten odcinek będzie krótki, bo był to dzień poświęcony na sprawy organizacyjne

Ponton sam się nie napompuje i trzeba go jeszcze gdzieś przycumować. Do tego jeszcze trzeba zagadać z
Siwym 
, czyli z Arturem Dąbrowskim, który prowadzi na campie centrum nurkowe Kalipso Diving. Noooo bo przecież nie mogliśmy sobie odmówić nurkowania, będąc na Hvarze! Wyprzedzając kolejne odcinki dodam, że Hvar pod wodą jest cudowny- jaskinie, ścianki. To pokażę później na zdjęciach

Zacznijmy jednak od początku.
Świeży chlebek i nasze ulubione francuskie ciastka z czekoladą kupiliśmy w przewoźnej piekarni. Pora niby wczesna, bo piekarnia otwarta była tak mniej więcej między 7.30 a 8.30, ale to właśnie była pora kiedy słońce wyganiało nas z namiotu


Przy rozbijaniu próbowaliśmy różnych wariantów i był wybór albo słońce w namiot, albo mniej miejsca na posiaduchy i hamak. Wybraliśmy poranne wstawanie
Zresztą i tak jak wypływaliśmy na nurkowanie to trzeba było wstać o 7, więc straty dużej nie było

Za to można było z samego rana, popijając kawkę cieszyć oczy Jadranem




Albo trochę poczytać


Taki widok na plażę mieliśmy



Po śniadanku poszliśmy wybadać sytuację, co i jak można zrobić z gumiakiem.
To idziemy.


Przy szukaniu informacji o Lili trafiłam na wiele pytań o zejście na plażę.
Sprawa wygląda tak, że to zejście jest naprawdę bardzo przyzwoite, nie ma się czego bać. Dzieci też spokojnie dawały radę.




Gdyby jednak się ktoś bardzo zmęczył przy wchodzeniu, to zawsze może na chwilę przysiąść w barze





Tak pisałam o sprawach organizacyjnych, ale muszę się przyznać, ze jak już zeszliśmy na plażę, to nie mogłam sobie odmówić potaplania się w Jadranie i wygrzaniu tyłka w słońcu
Na campie mało ludzi, to i plaża na początku naszego pobytu była pustawa.


Na tym zdjęciu widać kawałek naszego obozowiska- to ten łuk namiotu


Fajnie było, ale czas wracać.




Chwilkę odpoczęliśmy po tym leniuchowaniu

i trzeba było zabrać się za robotę.
Ponton.
Teraz będzie można zobaczyć po co był nam ten czerwony wózeczek


Oprócz pokazanego już przeze mnie zejścia na plażę, jest jeszcze jedno. Można nim spokojnie zjechać samochodem. Na początku właśnie tak chcieliśmy dokulać ponton do wody, ale w końcu zwieźliśmy go na wózeczku, później zamontowaliśmy silnik, na wiosłach do linii kąpieliska i później zacumowanie


Dmuchanko


Już prawie gotowy, połowa podłogi zamontowana



Sprzęt nurkowy przydał się już pierwszego dnia, pomógł w znalezieniu odpowiedniego miejsca do cumowania.

Dzień zleciał jak z bicza strzelił...
Wieczorem przyszedł czas na pierwsze winko

I muszę to napisać, po prostu muszę: Na campie Lili mają najlepsze wino! Można je kupić u właścicieli, w sklepiku zaraz obok recepcji. Pychotka!
Do domu przywieźliśmy całą zgrzewkę


Tak smakuje raj

Jutro zapraszam na pierwszą wodną wycieczkę
