Zawsze przychodzi taka pora, kiedy nawet najbardziej zacięty plażowicz nabiera ochoty na zjedzenie dobrego obiadu czy jeśli taką opcję preferuje- smakowitej kolacji. Osobnik leniwy wybiera restaurację, tawernę, ale o nich dzisiaj nie rozmawiajmy.
W apartementach czy na kempingu dysponujemy skromnym zestawem kuchennym, ale przecież inwencja pomoże nam osiągnąć doskonale efekty. Przyznam sie, że własnie takie okoliczności wyzwalają we mnie gniew wakacyjnego kucharza, i staję do walki wyposażony w surowce przywiezione z Polski oraz te, nabyte w okolicznych sklepach lub na targu.
Preferujemy różne gatunki dań, czysto polskie, oparte na produktach i konserwach przywiezionych z kraju- i tutaj odpowiednia forma przygotowania, pewne dopracowane już metody - pozwalają na uatrakcyjnienie posiłku. Ja osobiście staram się łaczyć wzory kuchni z Polski oraz pewnych kulinarnych klimatów z okolic, w których przebywam.
Trzecia, może nawet najbardziej polecana metoda to przygotowanie dań opartych na miejscowych surowcach spożywczych i - jesli mówimy o Chorwacji - na tutejszych wzorach podpatrzonych w restauracjach lub u gospodarzy apartamentów.
Proszę was w tym miejscu o podzielenie się przepisami, każdym dobrym wzorem, który może wywołać usmiech zadowolenia na twarzy po obiadku - u zarówno cromaniaka jak i nowicjusza przybywającego na tutejsze wybrzeże.
Jako pierwszy przytaczam cytat z postu o rybach i owocach morza, bo był częściowo skierowany do mnie.
Autor who:
- Grzegorzu (i nie tylko), ja preferuję kupowanie małży i ostryg "prosto od chłopa", czyli albo od Maskarica albo od Antonia w Małym Stonie, ściślej - koło Zamasliny. Cena dobra, bo zaledwie 5-6kn za kilogram małży i 5kn/ostrygę. Zwykle kupujemy 4-6kg małży i 10-12 ostryg. Prosty sposób przyrządzenia, jaki podała nam zaprzyjaźniona Bośniaczka: płaski garnek o średnicy ok. 35-40cm. Wlewamy na dno ok.1cm warstwę wody, wrzucamy 1/2 dużej cebuli, dwie ćwiartki cytryny, wlewamy pół szklanki białego wina, dwa liście laurowe(tamtejsze). Po doprowadzeniu do wrzenia, wrzucamy małże b.starannie oczyszczone do połowy wysokości garnka. Czas gotowania "na oko" - do chwili otworzenia się wszystkich muszli, zwykle 5-10min. Czterokrotnie powtarzamy te czynności, po kilogramie, dzięki czemu cały czas małże są "ciepłe na bieżąco". Wcześniej przygotowany "sos", to oliwa i drobno posiekana nać pietruszki razem wymieszane. Obowiązkowo świeży, biały chleb ze Stonu i białe wino, najlepiej Rukatac uprzednio mocno schłodzony. Żona robi także coś podobnego do buzarry, zgodnie z oryginalnym sposobem podpatrzonym w knajpce. Ale ja wolę z oliwą Z ostrygami sprawa prosta, choć stosuję patent z dodaniem odrobiny pieprzu, oczywiście cytryna "z urzędu".
Gorące kucharskie pozdrowienia i smacznego- Grzegorz z Lublina.