Wiosna, wiosna, wreszcie młode warzywa na targu. I jedno z nich które szczególnie cenię -
SZPINAK. Nie wiem dlaczego część ludzkości opluwa szpinak, chyba dlatego, że przez wiele lat na polskim stole, głównie w tzw. stołówkach uczyniono z niego papę, racząc nią wszystkich, od dzieci w przedszkolach, po staruszków, wmawiając, ze to zdrowe, bogate w żelazo, i pokolenie wyrośnie na dzielnych Polaków. Może i trochę w tym prawdy, ale totalna obróbka szpinaku na papę skazywała to przedsięwzięcie na kompletne fiasko.
Zrobimy to dzisiaj de nowo.
CANEELLONI ZE SZPINAKIEM.
To moja wersja genialnego włoskiego pomysłu na wypełnianie rurek makaronowych czym popadnie, głównie smakami regionalnymi i sezonowymi, do czego ja również zmierzam. Danie tak dobre, jak kuchnia śródziemnomorska, włoska, i z całą pewnością, jest odpowiednikiem Cro pomysłu, bo to też taki rejon, sorry, zagadałem się , a raczej zapisałem. Przechodzimy do dania.
składniki Cannelloni ze szpinakiem z łososiem i tuńczykiem, jak zwał, tak zwał:
- opakowanie wędzonego łososia, do 10dg
- puszka dobrego tuńczyka, duże kawałki w oleju
- szpinak świeże liście, no tak do 1kg, sorry jak robić to robić
- dwie cebule
- dwa jaja
- 25 dg twardego sera żółtego do starcia
- trochę masła, oleju
- spore opakowanie rurek Canneeloni made in Italy
- przyprawy, , pieprz, ostra papryka
- i jeśli jest, bazylia świeże liście
składniki na sos- puszka pomidorów, trochę cebuli, przyprawy, w tym ostra papryka,oregano, bazylia, 2-3 ząbki czosnku, koncentrat i oczywiście tatry ser żółty, którego polowa już była użyta do tych powyżej...
Szpinak płuczemy, do dużego gara z gotującą się osoloną wodą, tylko na minutę, wywalamy na sito, potem grubo kroimy i podsmażamy na patelni, trochę oliwy i masła, wcześniej zeszkliwiona, pokrojona drobno cebula i może być spraskowany czosnek. To tylko dosłownie ze dwie minuty, ma być al dente.
Teraz dosmakowujemy, minimalnie soli, pieprz, gałka muszkatałowa. Dodajemy jajko lub dwa, trochę startego sera żółtego, ja dodałem pleśniowego, tez fajny odjazd...
Do połowy dodajemy pokrojony wędzony łosoś, do drugiej tuńczyka, po odlaniu części oliwy...
Cannelloni gotujemy wg przepisu na opakowaniu, raczej krótko, potem ostrożnie wyjmujemy i nadziewamy delikatnie przygotowanym farszem.
Teraz robimy sos, podduszamy w garnuszku już zeszkliwioną wcześniej cebulę, pokrojone pomidory z puszki bez skórki, koncentrat, zioła, dosmakowujemy, trochę soli, cukru, ostre przyprawy.
W żaroodpornym naczyniu układamy, po jednej stronie cannelloni z łososiem, po drugiej z tuńczykiem. Jasne, może być w dwóch naczyniach, w zależnosci od tego ile szczęścia chcecie wyprodukować...
Teraz zalewamy całość sosem, trochę delikatnie poprawić rurki, by spłynął bardziej do dołu. Wszystko zasypujemy tartym serem, i zapiekamy, częściowo przykryte naczynie w piekarniku, no tak ok 30 minut, no tak aby ser się dobrze rozpłynął i nabrał barwy.
A jak to podacie, to waszą będzie inwencją. Wszelkie chwyty dozwolone. Pamiętajcie o delikatnym wyjmowaniu rurek, są po upieczeniu co prawda przepyszne, ale potrafią się rozlecieć...
Moja sugestia, bardzo wiosenna... Z listkami bazylii i naszymi warzywami z wiosennego targu...
Smacznego i pozdrawiam wiosennie, Grzegorz.