Kolacja przyznaję wyszła dość wysublimowana, całkowicie bezmięsna.
Starterem oczywiście krewetki podane na gorąco. Wszystkie zakupy w Tesco, gdzie dział rybny był dobrze zaopatrzony. Duże krewetki, rozmrażamy, myjemy i dusimy na patelni w maśle, trochę białego wina, czosnek, na koniec odrobina pieprzu i soli oraz natka pietruszki. Na patelni na średnim ogniu ok 15 minut.
Dusimy do momentu, gdy większość płynnego sosu wyparuje. Podajemy obowiązkowo na gorąco.
Drugą rzeczą był faszerowany lin, obrany z grubszych ości i skóry czyli odfiletowany. Tusze lina mielimy w maszynce razem z niewielką ilością słodkiej, czerstwej bułki trochę wymoczonej w mleku i podobną iloscią cebuli.
Farsz mieszamy z jajkiem, trochę miodu, gałki muszkatułowej, przyprawy orientalne, dopieprzamy i solimy do smaku. Wszystko zawijamy w kilkuwarstwowej gazię i gotujemy w bulionie do godziny. Ostudzoną masę tniemy na kawałki. Mozna zalać żelatyną, ale jeśli podajemy od razu, to nie musimy.
Tutaj podane są krewetki i faszerowany lin.
W miedzyczasie była sałatka oparta na jajkach, oliwkach i anchovis.
Ale teraz przechodzimy do głównego dania: smażony halibut oraz capacio z buraków.
Śieży halibut- filety, pokrojony na porcje, posypany lekko przyprawami do ryby. Smażymy na dużej patelni z obu stron, posolić. Jednoczesnie robimy gęsty sos z drobno pokrojonych pieczarek, cebuli dymki, kaparów, na koniec dodajemy nieco pesto i przed podaniem na stół przykrywamy nim usmażonego halibuta.
Do tego podajemy carpacio z gotowanych buraków, pokrojonych w talarki, przekładanych cieniutkimi płatkami twardego sera, tu akurat znalazłem taki parmezan. Chodzi o to, żeby ser nie przesiąkł kolorem z buraka, więc musi być dość sztywny i twardy. To wszystko polewany nieco oliwą z oliwek, podajemy z porwaną rukolą.
I na deser oczywiście winogrona bezpestkowe oraz sery francuskie, włoskie, a ten z wbitym nożem to oryginalny żółty ser litewski, smakuje jak parmezan, jeśli traficie go w sklepie, radzę spróbować, wyśmienity.
I jak wyszło?? Życzę smacznego. Grzegorz.