Aldonka napisał(a):O jakie ładne i smaczne...i nie patrzy z talerza
Jasne, bo już wcześniej mu łeb odcięli...
W takim razie ruszamy na
HVARNa Hvar dostaliśmy się szybkim katamaranem, jedynie półtorej godziny drogą morską. Samo miasto jak zwykle wspaniałe, chociaż 3 lata temu zwiedzaliśmy go w strugach deszczu, lało wtedy niemiłosiernie. Dzisiaj jak widzicie, pogoda wspaniała. Widok z góry, idąc droga w parku, w stronę wzgórza Sveti Nikola i Twierdzy Spanjol, w porannych godzinach powalający.
Miasto Hvar, nie ważne, czy jesteś tu drugi czy trzeci raz, zawsze fascynujące. Tu czuć powiew historii, bo przecież już na początku XV wieku, gdy rządzili tu Wenecjanie, właśnie Hvar stał się najbogatszym miastem w Dalmacji. W zasadzie wszystkie statki płynące do i z Republiki Weneckiej, zawijały właśnie tu. Niestety jedyną pozostałością po tamtych czasach są mury miejskie z XVI wieku. Resztę zrównali z ziemią Turcy, w 1571 roku. Jednak na każdym kroku daje się zauważyć wpływ tej epoki, w formie miejskiej, atmosferze, a nawet w nazwach. Wszędzie dookoła obecny Marco Polo…
Schodzimy ku dołowi, wąskimi uliczkami, nieśpiesznie. Tu każdy krok należy celebrować.
Centralnym miejscem Hvaru jest Trg Sv. Stjepana, wokół niego zgromadzone są zabytki oraz większość sklepów, restauracji i kawiarni. Tu również znajduje się kościół, powszechnie zwany katedrą z renesansową fasadą i koniczynkowymi łukami. Oczywiście jest też Arsenał, który na piętrze posiada teatr. Budynek ten był jednym z pierwszych w świecie teatrów publicznych. Obecne są tu również liczne galerie sztuki, gdzie często organizowane są wystawy chorwackich artystów. Właśnie weszliśmy na zewnętrzny balkon Arsenału i podziwiamy panoramę miasta i portu. Na balustradzie widzicie wypalone miejsce, właśnie tutaj maestro Makłowicz przyrządzał dalmackie danie z krewetek…
Wszędzie można poczuć zapach potraw, dobrych kulinarnych rękodzieł. Ale my, jak sądzę, najpierw udamy sie na targ, a głównie targ rybny, usytuowany niedaleko katedry...
Pozdrawiam, Grzegorz.