Mimo gorąca naszło mnie dzisiaj, żeby zrobić PSEUDOLECZO.
Znajomi się zawsze ze mnie śmieją, kiedy tak nazywam to co robię.
Otóż pseudoleczo, to leczo z wszystkiego, co mam w lodówce.
Papryka, cebula, kiełbasa, pieczarki, pomidory, kalafior, też często brokuł jak mi zostanie z obiadu z dnia poprzedniego itp....
No ładuję wszystko co się pod rękę nawinie
I tak:
Najpierw cebulinda:
Na patelnię i do gara.
Plus kostka wołowa i woda.
Następnie kiełbasa (tu podwawelska) na patelnię i do gara
Next: papryki czerwona, żółta - do gara
Wymieszać, przykryć.
W tym czasie na masełku na patelce podsmażyć pieczarki i też siup do gara:
Pod przykrywką na małym ogniu niech sobie bulgocze.
Jak papryka trochę zmięknie, dorzucamy cukinię (ja ją uwielbiam, dlatego dałam duuuuużo).
Na samym końcu dałam pomidory (szybko zmiękną):
Trafiłam dzisiaj na pyszne, czerwone, mięsiste w środku, mniam!
Z przypraw dałam jedynie majeranek, który bardzo lubię, trochę magi, nie dużo, żeby nie było za słone (kiełbasa jest słona również).
Wyszło tak:
Mogę to jeść 4 x w tygodniu, będzie jeszcze na jutro (może hehehe)
Bo wciągłam już dwie miseczki
Pozdrawiam i życzę smacznego
Kaśka.