Półtorejgodzinny rejs na wyspę Cres do miasta Cres przebiega niezwykle spokojnie, brak fal na morzu zadziwia, piękna pogoda i szum morza, z powodu braku fal kilwater jest widoczny z bardzo daleka....
W końcu dopływamy - mamy dwie godziny dla siebie na zwiedzanie miasta, zapowiada się ciekawie...
Jest wszystko co piękne - wąskie uliczki, cisza i spokój...
Miasto jest niezwykle senne - gdyby nie turyści można byłoby pomyśleć, że nikt tu nie mieszka, mało cienia....
a port jakby zamarł...
ratusz nie robi może jakiegoś wielkiego wrażenia jednak ma swój urok...
chyba dzięki wspaniałej fontannie
w mieście znajdują się też resztki fortyfikacji obronnych...
znalazłem też jednego znudzonego gościa.....
Po około dwóch godzinach zwiedzania wracamy na łajbę, ruszamy na prywatną plażę właściciela, to około godzinny rejs w czasie którego dostajemy obiad - rybke w takiej ilości, że ledwo ją jemy, z grilla oczywiście, masa surówek i piwko dla każdego lub winko - wszystko w cenie, po ruszeniu z portu stado mew zawisło nad statkiem jak sępy krążyły nad nami, potem dopiero sie dowiedzieliśmy się dlaczego...
bo jak już zjedliśmy...
i tak ...
po raz kolejny super wrażenia z rejsu
W koncu dopływamy na miejsce, jest cudowne, nie dochodzi do niego żadna droga, można tu tylko się dostać drogą morską
Pomimo, że plaża kamienista to jest to najpiękniejsza plaża na jakiej byliśmy
Cudowna woda
Kiedyś trzeba było jednak wrocić...
Pozostaliśmy z niedosytem i poczuciem, że czas ucieka nam tak szybko, dużo szybciej niż wtedy kiedy jesteśmy w pracy a każdy gdzies sie spieszy niestety..... jeśli kiedykolwiek bedziecie w Rabacu - pamietajcie statek Klinica - polecam bo za 200zł mielismy dzień pełen wrażeń z rejsem, zwiedzaniem, obiadem, wspaniałą plażą i kapitanem którego urok i czar dodał tej wycieczce smaczku ..... na razie przerwe bo już druga w nocy dochodzi - obiecuję, że nastepna część już wkrótce....