To teraz moje proroctwa;
1. Niemcy - gorzej trafić nie mogliśmy - są raczej poza naszym zasięgiem, ale nie poza zasięgiem Chorwatów bo ci jak mają swój dzień to wygrywają ze wszystkimi.
2. W związku z w/w punktem nasz ostatni mecz w grupie - z Chorwacją właśnie, będzie meczem o wszystko bo Austrię stukną wszyscy pozostali.
3. Z HR gramy w Klagenfurcie = Chorwaci mają farta bo to rzut beretem z Zagrzebia. Czyli na trybunach siły będą z grubsza wyrównane, bo nasi nadrobią odległość do Klagenfurtu siłą populacji
4. Jak Chorwaci nie będą mieć swojego dnia to możemy ich stuknąć - może Leo coś wykombinuje.
5. Gramy z HR 16-tego czerwca i do tego w Klagenfurcie, czyli idealnie aby połączyć to z wakacjami w HR. No ale łatwiej pojechać do HR niż "załatwić" (a nie kupić) bilet na mecz. Ja chodów u kolesiów Listkiewicza nie mam i mieć nie chcę Pozostaje TV
6. Mecz z HR zapowiada się jako horror - gdybyśmy stuknęli Chorwatów i przez to ich wyeliminowali to lepiej na wakacje jechać np. do Czarnogóry
A tak w ogóle to fajnie by było jakby Polska i Chorwacja wygrały swoje 2 pierwsze mecze (z Austrią i Niemcami) i wtedy w ostatnim spotkaniu byłby już "mecz przyjaźni" - rezerwy obu drużyn zagrałyby na luzie i na remis. A potem oczywiście powtórka w finale - ale tak to chyba tylko w Erze...
Tym razem nie ma zdecydowanego faworyta turnieju; Włosi, Francuzi, Holendrzy, Niemcy - powinni mieć najwięcej do powiedzenia a na Chrowatów stawiam jako na tych którzy mogą pomieszać im szyki.