Dzień 10, 23.08 (sobota)
Po wczorajszej wycieczce do Gjirokasteru trochę zmieniamy plany na następne trzy dni, które zostały nam na wybrzeżu. Planowaliśmy pojechać jeszcze na wycieczkę do Butrinti i Sarandy oraz trochę poplażować gdzieś po drodze. Jednak okazało się, ze pokręconą drogą do Sarandy jeździ się dużo wolniej niż zakładaliśmy i szkoda nam czasu na spędzanie w samochodzie. Tym bardziej, że planujemy jeszcze jechać w tamtym kierunku we wtorek, kiedy będziemy przeprowadzać się na kemping w góry, więc Butrinti możemy odwiedzić we wtorek.
Dzisiaj będziemy korzystać z uroków cudownego morza Jońskiego
Jednak nie na naszej plaży, dzisiaj wybierzemy się na ponoć najładniejszą plażę w okolicy.
Jedziemy na północ, kierunek Dhermi. Kawałek przed miasteczkiem skręcamy w miejscu gdzie stoi znak wskazujący drogę do monastyru A.Thodhoros (zdjęcie zrobiłam innego dnia, kiedy jechaliśmy z Dhermi, jadąc z Himary trzeba skręcić w lewo oczywiście):
Jedziemy kawałek asfaltową drogą, zostawiamy samochód na parkingu i idziemy szutrówką (tutaj przejechać mogą tylko terenówki) jakieś pół godziny, tępo Hanki, która całą drogę idzie na własnych nóżkach.
Przed nami plaża Gjipe
Niezwykle malownicza, położona przy wejściu do wąwozu, jedna z najładniejszych w okolicy. Z tego też powodu nie jest tu pusto... Na początku są leżaki, w drugiej części, pod skałkami jest nawet kilka namiotów, czasem podpływają jakieś łódki (taksówki wodne) ale trudno
powiedzieć, że jest tłok. Choć dla mnie ludzi jest trochę za dużo... Choć akurat na poniższym zdjęciu ludzi nie widać
Rozkładamy się na środku, bo tutaj ludzi najmniej, można nawet tak zrobić zdjęcie jakbyśmy byli tutaj sami (ale musiałoby być wtedy pięknie!).
Poczytaj mi tato
Kajtul, w przeciwieństwie do rodzeństwa, nie jest fanem morskich kąpieli, woli sobie na przykład porysować
Czasem do wody jednak wejdzie
Skok z taty rąk
Na koniec rodzinna fotka. Najpierw próba:
I wszyscy razem
Pakujemy graty i wracamy do samochodu. Ostatni rzut oka na plażę Gjipe:
Nie żałujemy, że tu przyszliśmy, jednak czuję lekki niedosyt, liczyłam, że będzie bardziej dziko
Przed nami wędrówka do samochodu, w tą stronę idzie się zdecydowanie trudniej. Hanka, po wodnych szaleństwach nie ma siły i tata niesie ją "na barana". Chłopcy bez marudzenia wędrują sami
Dzisiaj odwiedzimy jeszcze jedno bardzo sympatyczne miejsce, ale najpierw wracamy na kemping, trzeba spłukać słoną wodę i coś zjeść
cdn...
Pozdrawiam
Asia