Dzień 6. - wieczór
Rozbijamy namiot, na razie bez rozstawiania szafki, podłączania kuchni itp, w końcu jutro wyjeżdżamy
Namiot stoi, idziemy do baru (oprócz kempu, Nashos prowadzi bar przy plaży), zamawiamy zimne piwo i smażone ziemniaczki z ziołami. Zrobiło się ciemno, w tej części zatoki nie ma domów z pokojami do wynajęcia, nie ma tylu knajp, ludzi niewielu, jest cicho, cudownie cicho. Może jednak to miejsce nie jest takie złe, myślę sobie
Dzień 7, 20.08 (środa)
Kiedy się budzę i leżę jeszcze w namiocie, zastanawiam się, czy dzień jest na pewno słoneczny, bo jakoś tak nie widać słońca. Może wybrzeże morza Jońskiego wita nas chmurami. Nie, oczywiście, że nie. To tylko oliwki, które świetnie zacieniają naszą kwaterę
Nie mamy pieczywa na śniadanko, mąż z najstarszym idą szukać sklepu (okażę się, że są trzy), a ja z młodszymi idziemy na plażę, która zaczyna się kilkanaście metrów od naszego namiotu
Dzisiaj zupełnie inaczej patrzę na to miejsce i nawet mi się podoba (zdjęcia zrobiłam kilka dni później, ale tego pierwszego dnia plaża wyglądała tak samo
)
Na zdjęciu, z prawej strony, widać nasz kemp i bar
Tutaj jakiś inny mini kemping, miedzy kampem Karnea a naszym.
Stara Himara
Okazuje się, że rano i wieczorem jest tu bardzo spokojnie. I to jest zdecydowany plus tego miejsca. Większe zamieszanie jest na początku, zaraz przy wjeździe na plażę, tam są domy z pokojami do wynajęcia oraz kilka barów i restauracji, im dalej tym spokojniej
Postanawiamy, że zostajemy. Miejscówkę na kampie mamy bardzo fajną, do tego w dobrej cenie - 14euro/doba
Na zdjęciu poniżej nasza miejscówka w środku dnia, przy największym nasłonecznieniu
Poranki i wieczory są cudne, jest bardzo spokojnie
Wieczorami siedzimy na tych plażowych leżakach i podziwiamy gwiazdy, okazuje się, że po raz pierwszy "leżakujemy" na plaży, w prawdzie po zachodzie słońca ale jednak
Na samym końcu plaży jest bar plażowy, do tego baru przyjeżdża dużo albańskich plażowiczów, pewnie wynajmują pokoje w Himarze i okolicach i przyjeżdżają na plaże, tak myślę
Zaczynają się zjeżdżać koło 10:00, zajmują miejsca na leżakach koło baru, koło 17:00-18:00 plaża pustoszeje
Niestety nie zrobiłam zdjęcia tego baru na końcu plaży... Pamiętam, że w relacji KOLa były zdjęcia tego baru, jeszcze przed sezonem.
W ciągu dnia na plaży koło naszego kempu jest dość spokojnie, tłumów nie ma. My jednak podczas naszego pierwszego, plażowego dnia idziemy na sam koniuszek plaży, jeszcze za plażowy bar (blue bay chyba) i plażujemy za skałką
Widok na plażę Livadh z samego końca:
Można iść jeszcze dalej, na skałki:
Nasza miejscówka "za skałką":
Chłopaki poszli sprawdzić jak wygląda życie pod wodą, bez rewelacji...
Tego dnia są dość spore fale, a że dodatkowo dość szybko robi się głęboko, ta Hania nie wiele może być w wodzie. Mogłaby z nami ale ona chciałaby pływać i bawić się sama...
Natomiast najstarszemu fale bardzo się podobają:
Tego dnia odpuszczamy wycieczki i koncentrujemy się na plażowaniu
Jedziemy tylko na obiad do Himary, która zupełnie nam się nie podoba, nie robimy tam ani jednego zdjęcia... Kupujemy za to "robaki", które zjemy na kolacje
cdn
Pozdrawiam
Asia