Ciąg dalszy 3. dnia
Po bardzo przyjemnym, porannym spacerze po Sarajewie ruszamy w stronę Albanii.
Z Sarajewa jedziemy drogą na Foce, w większości bardzo malownicza. Wspinamy się na przełęcz Rogoj, gdzie na chwilę się zatrzymujemy, żeby rzucić okiem na okolicę, całkiem tu ładnie.
Jedziemy dalej pięknym wąwozem Bistricy, skalne, strome ściany wąwozu, tunele wykute w skale, pięknie tu. Niestety zdjęcie robione przez szybę samochodu wyszły kiepsko, jechaliśmy pod słońce, więc żeby zobaczyć tą piękną drogę musicie sami pojechać lub
kliknąć na relację Franza Jednak najlepsze dopiero przed nami
Droga do Focy odjeżdża w lewo, my jedziemy na prawo. Droga robi się coraz gorsza i węższa, najpierw pniemy się do góry, później zjeżdżamy, nasze tępo mocno spadło. No i przy tym zjeździe Ł. mówi, że ma problemy z hamulcem... Jak naciska pierwszy raz jest ok, drugi jeszcze też ok, trzeci raz hamulec twardy, nie hamuje...
Super... Po problemach z samochodem pierwszego dnia teraz kolejne... Nigdy do tej pory nie mieliśmy problemów z hamulcami... Mnie od razu zrobiło się gorąco... Stanęliśmy w pierwszym możliwym miejscu. Z nic nie cieknie, nie kapie, płyn jest. Zresztą przy braku płynu "objawy" są inne... Więc może płyn się przegrzał?
Jedziemy dalej, Ł. oszczędza hamulec. Przed nami jeszcze niemal całe wakacje, sporo trudnych dróg a tu kolejne problemy z samochodem...
W końcu dojeżdżamy do wąskiego, drewnianego mostu, przed nami granica. Chwilę czekamy w kolejce i jesteśmy w Czarnogórze.
Przed nami najciekawsza część dzisiejszego przejazdu - Kanion Pivy. Na początku próbuje robić zdjęcia, lecz szybko daję sobie spokój i zajmuję się już tylko podziwianiem widoków. Nawet dzieciaki są zachwycone, jest pięknie! Strome, skalne ściany kanionu, wydrążone w skałach tunel, momentami widać kilka jeden za drugim
Tutaj też nie będzie zdjęć, to trzeba zobaczyć na własne oczy lub
u Franza w relacji W końcu dojeżdżamy do zapory i dalej jedziemy wzdłuż wąskiego, długiego jeziora Pivskiego. Tutaj też nie brakuje tuneli i pięknych widoków. Zatrzymujemy się w małej zatoczce, żeby również kierowca mógł nasycić oczy widokami
Jedziemy dalej ale tylko kawałek, bo jest kolejne miejsce, gdzie można się zatrzymać i nawet stolik z ławkami. Uznajemy, że będzie to dobre miejsce na drugie śniadanie, na które mamy zakupione rano w Sarajewie burki
Jemy podziwiając widoki.
Pora jechać dalej, Jezioro Pivskie zostaje za nami.
Teraz zaczynamy się rozglądać za strzałką wskazującą drogę do monastyru Pivskiego, wiem, że powinna być przy drodze. I jest. Skręcamy w lewo i już za moment zatrzymujemy się na parkingu.
Przed nami monastyr, z zewnątrz nie wygląda zbyt ciekawie...
Ale ja wiem, że wnętrze ma nas zachwycić. Wchodzimy do środka, a tam... się zachwycamy. Jest pięknie!
Bardzo nam się podoba. Monastyr Pivski - męski klasztor prawosławny, został wzniesiony w latach 1573-86. Główną świątynią klasztorną jest cerkiew Zaśnięcia Matki Bożej, wzniesiona z kamienia, trójnawowa, bezwieżowa, z półkoliście zamkniętym prezbiterium.
Jedziemy dalej, dzisiaj w planach mamy jeszcze jeden monastyr. Mijamy Niksici i kawałek dalej, zgodnie z oznaczeniem przy drodze, skręcamy w lewo na Monastyr Ostrog, który jest największym ośrodkiem kultu prawosławnych na Bałkanach.
Droga jest oczywiście wąska i kręta, na tych wakacjach przyjdzie nam jeździć wieloma takimi drogami. Z jednej strony pionowe, skalne ściany, z drugiej urwisko i piękne widoki. Jakiś tunel też się znalazł
Dojeżdżamy do parkingu, zostawiamy samochód i idziemy się rozejrzeć. Okazuje się, że to dopiero Dolny Monastyr, znacznie młodszy od górnego, gdzie znajdują się cele mieszkalne mnichów
Właściwy, Górny Monastyr, jest jeszcze trochę wyżej.
Wracamy do samochodu i jedziemy wyżej. Nie da się podjechać do samego monastyru, zostawiamy samochód na kolejnym parkingu i dalej idziemy na nogach, ok. 15 min (tempo Hanki
).
Na placu przed monastyrem jest masa ludzi, wygląda na to, że zamierzają zostać tu na noc.
Górny Monastyr został zbudowany w XVIIw. przez Vasilija Jovanovicia, który wraz z 30 mnichami schronił się tu przed Turkami i spędził w nim ostatnie lata swojego życia. Po śmierci uważany z cudotwórcę i uzdrowiciela Wasilij został kanonizowany a jego relikwie zostały złożone w jednej z klasztornych cerkwi. Św. Vasilij jest w Czarnogórze najbardziej czczonym świętym a Monastyr Ostrog odwiedza ponad milion sosób rocznie.
Główną świątynią klasztoru jest częściowo wykuta w skale biała cerkiew Wprowadzenia Matki Bożej do Świątyni. Niestety, do wejścia jest sporo kolejka, a my mamy dzisiaj jeszcze kawałek drogi do przejechania, więc rezygnujemy z obejrzenia jej wnętrza.
Zaglądamy tylko do kaplicy (?) ze świeczkami i czarnymi od dymu ścianami i wracamy do samochodu.
Jedziemy dalej, kierunek Podgorica. Mijamy stolicę Czarnogóry i kierujemy się do granicy z Albanią. Na granicy stoimy jakieś 15min. i jesteśmy w Albanii. Stąd na kemping, który wybraliśmy na trzy pierwsze noce mamy już niedaleko
cdn.
A kiedy pisałam tego posta Polacy gładko wygrali z Rosją dwa pierwsze sety i jesteśmy w półfinale
Pozdrawiam
Asia