Dzień 17, 30.08 (sobota)
Rano nie spieszymy się pakując i dopiero sporo po 9:00 opuszczamy kemping. Był to czwarty i ostatni kemping na naszej trasie, Łukasz po raz piąty (pierwszy raz w domu) spakował cały nasz majdan i z satysfakcją stwierdził, że dopiero teraz wszystko jest spakowane idealnie
Cóż, praktyka czyni mistrza
Cofamy się na chwilę prawie do Pogradec, do sklepu, już na prawdę ostatnie drobne wydajemy na dwie butelki wody i jedziemy wzdłuż jeziora w kierunku granicy z Macedonią...
Mijamy myjnie, chyba jeszcze o tym nie pisałam ale pewnie doskonale wiecie, że tego typu myjnie występują w ogromnych ilościach w Albanii, zresztą podobnie jak mini warsztaty samochodowe
Ta z widokiem
Mijamy sprzedawce ryb (nbiestety zdjęcie zupełnie nieostre ale innego nie mam...), przy drodze prowadzącej wzdłuż jeziora jest ich bardzo dużo, stoją obok sporego akwarium i machają jedną lub dwiema świeżymi rybami...
Droga jest w remoncie, miejscami jedzie się po starym asfalcie, miejscami nie ma już starego i nie ma jeszcze nowego, gdzieniegdzie pojawia się już nowy asfalt.
Mijamy Lin i odjeżdżamy do jeziora, tutaj droga zaczyna się wspinać, zaczynają się znowu pokręcone drogi
Ostatni rzut oka na Lin i jezioro Ochrydzkie
Dalej droga się rozdziela, prosto prowadzi do Librazhd, na prawo do granicy z Macedonią, my niestety skręcamy w prawo... Żałuję, że nie mamy jeszcze kilku dni, nie możemy jechać do Pershkopi i popatrzeć na góry Korab, dalej do Kukes i do Szkodry, wtedy faktycznie objechalibyśmy Albanię dookoła...
A tak nasza trasa po Albanii wyglądała tak:
klik jakoś nie umiem wklejać tej mapki bezpośrednio do relacji... Podjeżdżamy do granicy, nie ma tłoku, nie czekamy długo. Byłoby pewnie jeszcze szybciej gdyby nie fakt, ze w aucie przed nami jechało
osiem osób... pięcioro dorosłych i troje dzieci (każda osoba z tyłu trzymała dziecko na kolanach) i celnikowi zajęło trochę więcej czasu sprawdzenie wszystkich paszportów... Zastrzeżeń do ilości pasażerów chyba nie miał
Tak kończy się nasz dwutygodniowy pobyt w Albanii
Przejechaliśmy po Albańskich drogach ponad 1300km i trochę poznaliśmy ten kraj
Podobał nam się, choć nie będzie chyba na naszej liście ulubionych miejsc
Co zachwyciło nas najbardziej?
Widoki, zdecydowanie widoki. Niezwykle malownicza droga nad morzem Jońskim od przełęczy do Lukove. No i droga między Permetem a Korczą
Przepiękne krajobrazy!
Miejsca, które podobały nam się najbardziej: Berat (niestety na szybko, bo po drodze), Stara Himara i Stare Qeparo, Gjirokastra (całościowo, łącznie z pysznych obiadem
), wąwóz koło Permetu, Korcza a dokładniej smaki zakupów na targu
Voskopoje oraz Lin i cypel ponad nim
Rejonem, który podobał nam się najbardziej była południowo-wschodnia cześć Albanii, wszystko co widzieliśmy między Permetem a Korczą
No i Albańczycy, chyba w żadnym innym europejskim kraju w jakim byliśmy (a kilka ich było) nie spotkaliśmy tak pogodnych, pozytywnych i chętnych do pomocy ludzi
Co najbardziej przeszkadzało?
Komercjalizacja wybrzeża... wszędzie parasole i leżaki na plażach, bary, nawet na jakiś malutkich przy drodze... Coraz trudniej (wcześniej nie byłam ale czytałam
) znaleźć dzikie, puste plaże, wszędzie doprowadzają asfaltowe drogi...
I ilość ludzie na wybrzeżu... już teraz wiem, że jeśli kiedyś wrócimy do Albanii z zamiarem spędzenia kilku dni nad morzem to na pewno poza sezonem...
Na początku przeszkadzał styl jazdy Albańczyków ale do tego z czasem się przyzwyczailiśmy i nawet polubiliśmy
Zły stan dróg między Permetem a Korczą...
Prawie na żadnej stacji nie dało się płacić kartą co było bardzo denerwujące...
Śmieci - myślałam, że będą przeszkadzać bardziej, a nawet nie było z tym tak źle, na pewno większy bałagan jest na północy, tam bardziej to razie w oczy, szczególnie w miastach, im dalej na południe tym lepiej
Czy zobaczyliśmy jeszcze trochę "egzotyki" w Albanii? Trochę tak, ale już niewiele. Najbardziej ciekawie i egzotycznie było tam gdzie podobało nam się najbardziej czyli w okolicach Permetu, Leskovika i Korczy, tam chyba można jeszcze zobaczyć jak wyglądała Albania przed najazdem turystów
Czy jesteśmy zadowoleni z wybranego kierunku?
Zdecydowanie TAK
Były to niezwykle ciekawe i różnorodne wakacje. Zobaczyliśmy sporo pięknych miejsc, zachwycaliśmy się wspaniałymi widokami, zasmakowaliśmy troszkę pysznej albańskiej kuchni, poleniuchowaliśmy nad morzem, udało nam się znaleźć nawet pustą plażę
Czy kiedyś wrócimy do Albanii?
Mam nadzieję, że tak
Bardzo chciałabym lepiej poznać albańskie góry, no i musimy jeszcze kiedyś zrobić zakupy na targu w Korczy
Trochę się rozpisałam... ale to jeszcze nie koniec relacji, przed powrotem do domu zatrzymamy się jeszcze na chwilę w Skopje...
cdn...
Pozdrawiam
Asia