Dzień 13, 26.08 (wtorek)
Pakujemy nasze graty i opuszczamy zatokę Livadh i kameralny kamp u Nashosa. Zatokę, która po pierwszym złym wrażeniu, z każdym kolejnym dniem przekonywała nas coraz bardziej do siebie.
Ruszmy znaną nam już, mocno pokręconą, drogą na południe w kierunku Sarandy.
Niewielka zatoczka tuż za Himarą, dla nas masakra ale są tacy, którzy lubią takie klimaty...
Zbocze porośnięte kwitnącymi agawami na przeciwko twierdzy Porto Palermo
I twierdza.
Autoportret
Plaża w Qeparo.
A droga cały czas pokręcona...
Plaża za Lukove:
Osiołki też są oczywiście
Ale zawsze zauważę je za późno i zdjęcia są nie ostre...
W temacie śmieci. Od czasu do czasu przy drodze można spotkać dzikie wysypisko, ale nie jest jakoś bardzo dużo. Bałam się, że śmieci w Albanii będzie więcej...
Za Lukove droga odjeżdża do wybrzeża i trochę się prostuje
W końcu dojeżdżamy do Sarandy, droga przez nią jest męką, wleczemy się niemiłosiernie... zupełnie mi się tu nie podoba... może gdybym przeszła się pod nadmorskim deptaku zmieniłabym zdanie, dzisiaj nie mamy na to ani czasu ani ochoty...
Następnie mijamy Ksamil, wrażenia wcale nie lepsze, tutaj też nie miałabym ochoty zatrzymać się na dłużej. Dużo bardziej podobały mi się Dhermi, Borsh czy Lukove... Jeśli miałabym wrócić nad albańskie morze Jońskie to tam, nie tu.
Wreszcie docieramy do dzisiejszego celu, ruiny antycznego miasta Butrint.
Zostawiamy samochód na płatnym parkingu, nie pamiętam już ile zapłaciliśmy. Następnie idziemy do kasy i kupujemy bilety, tutaj pierwszy raz w Albanii płacimy za dzieci, za bilety dla naszej piątki płacimy 1500lek.
W starożytności istniała tu osada iliryjska (według mitu założona przez uciekinierów z Troi), przekształcona w VII wieku p.n.e. w grecką kolonię i miasto portowe. Butrint stało się w kolejnych stuleciach ważnym ośrodkiem kultu boga Asklepiosa. W II wieku p.n.e. miasto znalazło się pod rządami Rzymu i funkcjonowało jako ważny ośrodek portowy aż do VI wieku n.e., kiedy to zostało kilkakrotnie spustoszone w okresie wielkiej wędrówki ludów. Średniowieczna historia miasta ściśle wiąże się z walkami Bizancjum z Normanami i Wenecjanami, a następnie Wenecją i Imperium Osmańskim.
W Butrincie odkryto resztki murów obronnych, starożytny amfiteatr z III wieku p.n.e., ruiny domów, baptysterium z VII wieku, ruiny łaźni rzymskich i kaplicy z V wieku.
Moje pierwsze wrażenie jest raczej negatywne, za dużo ludzi dookoła. Nie spodziewałam się takich tłumów... W większości są to zorganizowane wycieczki, Polacy, Niemcy, Rosjanie... Pierwszy raz z opisem tego miejsca spotkałam się w
relacji Kulek i teraz z zazdrością wspominam jaka mieli tu ciszę i spokój...
Przy każdym obiekcie ustawiono tabliczki z planem i opisem, również po angielsku. Ciekawe są plansze z rysunkami pokazującymi jak miasto wyglądało w poszczególnych okresach rozbudowy.
Muszę jednak przyznać szczerze i bez bicia, że nie jestem wielką fanką takich ruin, więc nie będzie opisów a jedynie zdjęcia z naszego ponad godzinnego spaceru
Nie powiem, żeby mi się nie podobało ale chyba wiedząc ile zastaniemy tu ludzi (i jak dalej będzie wyglądała nasza droga tego dnia) zrezygnowałabym z odwiedzin w Butrincie... Jednak przy minimalnej liczbie innych zwiedzających miejsce to może być bardzo urokliwe...
My jedziemy dalej, a dokładniej wracamy do Sarandy. Dzisiaj żegnamy się z morzem Jońskim, bardzo dobrym miejscem na to pożegnanie będą ruiny średniowiecznej warowni Lekuresi w Sarandzie
Działa tu całkiem sporo i chyba całkiem dobra restauracja. Sądząc po ilości koszy produkują dużo śmieci
Roztacza się stąd na miasto, zatokę oraz leżącą tuż obok grecką wyspę Korfu.
Widać też góry.
Zamawiamy kawę i napoje dla dzieci. Jesteśmy jedynymi klientami i mam wrażenie, że trochę kelnerowi przeszkadzamy...
Sądząc po ilości stolików w innych porach bywa tu więcej klientów
Ostatni rzut oka na morze i ruszamy w dalszą drogę.
cdn...
Pozdrawiam
Asia