Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Podróże RobaCRO - Lutalicy iz Novogardu

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 07.02.2013 18:13

Odcinek II – Chopok

Noc przespaliśmy bardzo dobrze. Zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy na szlak. Przywitał nas przepiękny krajobraz – błękitne niebo, ośnieżone góry i warstwa chmur w dolinie po południowej stronie Niżnych Tatr. Tylko ten wiatr. Zapowiadali, że może wiać, ale to był prawie huragan.

Mieliśmy trochę kłopotów z orientacją przy wejściu na Chopoka. Pawłowi zdawało się, że łatwiej będzie od strony wschodniej, czyli od Đumbiera. Mi bardziej pasowało wejście tuż przy samym schronisku. Tym bardziej, że widziałem ślady...i miałem rację :). Ze schroniska na górę było kilka minut podejścia.

O poranku:
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Kamenna Chata i Chopok

Obrazek
Chopok

Chopok (2024m) – drugi pod względem wysokości w Niżnych Tatrach jest charakterystycznym szczytem, o kształtnej, choć niewysokiej kopule, „usypanej” z wielkich skalnych bloków. Na górze zostaliśmy chwilkę rozkoszując się panoramą Tatr, Đumbiera, przez którego wiatr przeganiał chmury. Piękne widoki...

Na Chopoku:
Obrazek

Obrazek
Tatry Zachodnie

Obrazek
Tatry Wysokie

Obrazek
Wiola & Rob i Đumbier

Obrazek
Đumbier

Obrazek
Morze...ale chmur :)

Porobiliśmy zdjęcia i zeszliśmy. Niedaleko szczytu przy stacji kolejki znajduje się budynek i maszt przekaźnika telekomunikacyjnego oraz stacja meteorologiczna. Wyglądały jak jakieś budowle na biegunie – przepięknie zmrożone i oszronione. Jak na Śnieżce z lutowej wyprawy :).

Obrazek
Na biegunie
Obrazek

Od Chopoka poruszaliśmy się czerwonym szlakiem graniowym, choć nie wiem, czy jego zimowy przebieg jest ściśle taki sam, jak latem. Ze względów bezpieczeństwa (chyba) zimą szlak poprowadzono nieco poniżej grani. I dobrze, że ustawiono tyczki. Im bliżej Dereše, tym mgła była coraz większa. Paskudne warunki. Widoczność nie dalej niż na jedną tyczkę. Tego w prognozach nie było :(.

Na szlaku Chopok – Przełęcz Polana:
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Đumbier
Obrazek

Obrazek
Dereše

Obrazek
Chopok i Đumbier
Obrazek
...z Wiolą

Obrazek
Dereše

Obrazek
Zamrożeni i zagubieni we mgle

Wypogodziło się dopiero na przełęczy Polana (1837m), ale tam „zderzyliśmy się” z huraganem. Musieliśmy zapierać się rakami i kijkami, żeby nie porwało nas w dół prosto do Jasnej. Było trochę strachu...

Obrazek
Polana

Obrazek
Wiola z Polaną w tle

Na Polanie mieliśmy małą zagwozdkę. Nie było żadnej strzałki ani znaku z żółtym szlakiem na Zakluky i Bor, a ze śladów było widać, że najwyżej jedna osoba tam poszła. Do Jasnej naokoło przez Chabenca i inne szczyty nie uśmiechało się nam iść. Nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy iść żółtym szlakiem...Nie podobało się nam również trawersowanie pod Zaklukami. Wyglądało niebezpiecznie. Chcieliśmy mieć to jak najszybciej za sobą. Przydały się kijki i raki.

Gdzieś w okolicy Boru zastanawialiśmy się, czy nie zejść w dół do Jasnej, bo z góry widzieliśmy wyraźną ścieżkę czy kontynuować marsz szlakiem wzdłuż grani. Wybraliśmy grań...Już niżej minęliśmy też jednego śmiałka, który szedł na Polanę. Jemu było łatwiej iść po naszych śladach. Było też stado kozic. Ale, mniejsze niż dzień wcześniej.

Im niżej, tym mieliśmy lepszą pogodę. Wiatr osłabł, a chmury były blokowane przez szczyty głównej grani Niżnych Tatr. Ładnie prezentowały się Tatry Zachodnie, Wysokie, Fatry i w dole jezioro Liptowskie.

Widoki ze szlaku Polana - Bor:
Obrazek
Zakluky

Obrazek
Rob i Tatry

Obrazek
Bor z Tatrami Zachodnimi

Obrazek
Đumbier i Chopok

Obrazek
Wiola Wędrowniczka

Obrazek
Kozice

Obrazek
Mała Fatra

Obrazek
Tatry Zachodnie
Obrazek

Obrazek
Sina z Tatrami Zachodnimi w tle
Obrazek

Obrazek
Tatry Wysokie

Obrazek
Jezioro Liptowskie i Babia Góra
Obrazek

Obrazek
Trasa z I dnia doskonale widoczna z grani Zakluky - Bor: na czerwono jak szliśmy, na zielono – wskazania szlaku

Tuż przed przełęczą pod Siną spotkaliśmy większą grupę piechurów. I zobaczyliśmy znak – żółty szlak Sedlo Sinej - Polana zimą jest zamknięty. To dlatego, nie było żadnych znaków na Polanie i szlak na tym odcinku był nieprzetarty. W sumie, gdyby taki sam znak postawili na Polanie, to może jednak poszlibyśmy naokoło...

Na Siną już się nie wybieraliśmy. Może kiedyś, bo sądząc z jej położenia może być ciekawa panorama. Schodziliśmy w dół do Jasnej. Był to trudny technicznie fragment. Niewiele śniegu, a więcej lodu. Łatwo było o wywrotkę, którą nota bene zaliczyła Wiola, ale już w niższej partii Demianowskiej Doliny przy pokonywaniu potoku. Nastąpiła na oblodzony kamień i spotkała się z twardym gruntem...dobrze, że nic się nie stało.

Ku naszemu zaskoczeniu w 2 czy 3 miejscach Słowacy zrobili sztuczne ułatwienia w postaci lin. Wydawać by się mogło, że szlak przez dolinę na niskiej wysokości a tu proszę...

Ok. 15 byliśmy przy samochodzie. Paweł próbował odpalić auto, a tu zonk. Nie dał rady. Coś padło. Szybki przegląd sytuacji i pewnie coś z akumulatorem. Sprowadziliśmy rodaków, podłączyliśmy kable i silnik załapał. Uff...mogliśmy wyjechać z Jasnej. Po drodze zrobiliśmy zakupy w markecie (w dobrej cenie puszkowy Złoty Bażant, choć mi ostatnio bardziej podchodzi Kelt a ten był tylko w 1,5l butelkach).

Ostrożnie przejechaliśmy przez słowackie góry – jeden z kierowców dosłownie wjechał na barierkę (na drodze Liptowski Mikulasz – Zuberec). W kraju ominęliśmy korki, choć słyszeliśmy o zablokowanym Zakopcu.

Posłuchaliśmy radia, gdzie wybrano 3 najlepsze „sportowe” wypowiedzi 2012 roku. Najbardziej spodobała się nam wypowiedź jednego z działaczy PZPN – „Ja wiem, że musimy przestrzegać prawa, ale panowie, nie przesadzajmy”. Wprawiło to nas w znakomity humor :).

Wieczorem dojechaliśmy do Tychów. Wyprawa w Niżne Tatry zakończyła się pełnym sukcesem :). Weszliśmy na najwyższe szczyty. Mieliśmy piękne widoki (Tatry Zachodnie, Wysokie, Fatry no i te kozice). Jedna z lepszych wypraw pod tym kątem. Ciągnie nas w Małą Fatrę. Chętnie też wybralibyśmy się na Kralovą Hol’ę – najwyższy szczyt Niżnych na wschodzie. Urzekł nas sobotni zachód słońca – ta magia barw :).

PS Iwona, bardzo cieszymy się, że mamy w Tobie wiernego czytelnika :). Dziękujemy za podążanie naszymi śladami. Pozdrawiamy Cię serdecznie.
Iwona75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1288
Dołączył(a): 15.02.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iwona75 » 08.02.2013 12:10

Przeczytałam, obejrzałam, mowę mi odjęło.....i poszłam z aparatem na "polowanie". Gór nie było, kozic też nie, ale inne, czterokopytne się pokazały.

Ja również Was pozdrawiam, odwiedzanie tego miejsca to prawdziwa uczta dla oczu. :papa:
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 21.05.2013 17:37

Rumuńska majówka 2013

Obrazek

Odcinek I – Siedmiogród - Sighişoara

Trochę czasu upłynęło od naszej ostatniej relacji. Najwyższy czas przypomnieć się :).

Przeglądając różne strony z prognozami pogody długo nie mogliśmy zdecydować się na kierunek. A to gdzieś po głowie chodziła Macedonia, Bułgaria. Najwyżej stały akcje Rumunii i ostatecznie właśnie na nią się zdecydowaliśmy. Tym bardziej, że w zasadzie nikt z nas nie był tam wcześniej. A wiele dobrego o Rumunii słyszeliśmy i czytaliśmy, choćby na naszym forum. Są tutaj obszerne i ciekawe relacje Wojtka, Kulków, czy też Dangol. Przed wyjazdem trochę zajrzałem do Waszych skarbnic wiedzy :). Postawiliście wysoko poprzeczkę kolejnym, rumuńskim relacjom…

Tym razem pojechaliśmy 3-osobowym składem (Wiola, Paweł i autor). Z Tychów wystartowaliśmy 26 kwietnia po północy. Do Koszyc dojechaliśmy bezproblemowo. Z powodu remontu trochę pokrążyliśmy po mieście, ale udało się z niego wydostać. Masakra była na drodze z Trebišova w kierunku węgierskiej granicy i dalej. Dziura na dziurze. Niektóre to wielkie, że całe koło samochodu mogłoby się w nich zmieścić. Dobrze, że nie było wielkiego ruchu (pewnie z powodu tych dziur) i można było manewrować między nimi. Na Węgrzech było nawet gorzej, bo niby wydawało się, że asfalt nowy, a miejscami po prostu „powycinane” dziury. Paweł musiał bardzo uważać…

Od drogi nr 38 na Nyiregyhaza i dalej do granicy rumuńskiej było już zdecydowanie lepiej i bez dziur. Na przejściu w zasadzie bez kolejki. Zastanawialiśmy się, czy potrzebna nam jest winieta. Nie doczytaliśmy, czy obowiązuje na wszystkie auta, czy tylko te, które chcą się poruszać po autostradach. Teraz już wiemy – obowiązuje wszystkich. Kosztuje bodajże 3 euro na 7 dni :).

„Bun venit în România – witamy w Rumunii”

Pierwszym miejscem, w którym zatrzymaliśmy się było Satu Mare. Potrzebowaliśmy wymienić walutę. Jak się później okazało, w tym mieście był najlepszy kurs 1 euro = 4,32 RON. Z Satu Mare jechaliśmy na Zalău, przed Cluj-Napocą odbiliśmy na Huedin. Wg przewodników miały tam być romskie „wille” ozdobione znakami Mercedesa. Ale, chyba nie od tej strony, co wjechaliśmy znajdują się te budowle :). Nie chcieliśmy tracić czasu na rekonesans po miasteczku…a te wille z „Mercem” to widzieliśmy później w innym miejscu, więc nic straconego :).

Późnym popołudniem dojechaliśmy do Sighişoary. Przed wyjazdem zaklepaliśmy nocleg w jednym z hosteli. Zostawiliśmy nasze „bety” i zrobiliśmy krótki spacer po miasteczku…Zwiedzanie zostawiliśmy sobie na następny dzień :).

Ranek obudził nas...kroplami deszczu. Tego w prognozie nie było. Ale, pokropiło chwilkę i potem przez cały dzień słońce dokazywało. Miałem też zabawną historię z panią sprzątającą w hostelu. Coś chciała ode mnie, ale nawijała mi po rumuńsku…czego ja ni w ząb nie rozumiem. Nie dogadaliśmy się, ale później na schodach, gdy ją przepuściłem, odezwała się do mnie „Danke”. Języki obce nie były jej zupełnie obce…

Obrazek

Obrazek

Początki osadnictwa na terenie Siedmiogrodu sięgają XII wieku. Król Węgier sprowadził na te ziemie Sasów - niemieckich handlarzy i osadników. Rozwój Sighişoary był szybki i koncentrował się wokół handlu i rzemiosła. Zdominowali je oczywiście Niemcy i to oni rozbudowywali domy czy też stawiali fortyfikacje. W mieście urodził się Vlad Tepeš – Vlad Palownik, czyli pierwowzór słynnego Drakuli.

Obrazek
Vlad Palownik

Obrazek
...tu się urodził :)

Centrum Sighişoary znajduje się pod ochroną jako znakomity przykład niewielkiego ufortyfikowanego średniowiecznego grodu, wpisanego na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Punktem charakterystycznym miasta jest stara Wieża Zegarowa wysoka na 64 m, wzniesiona w 1556 roku. Innymi atrakcjami są np.: XIV-wieczna twierdza z licznie zachowanymi bramami miejskimi, Dom Drakuli czy też cmentarz i kościół ewangelicki.

Pochodziliśmy nieśpiesznie po miasteczku. Weszliśmy na wzgórze górujące nad Sighişoarą, z którego roztacza się piękna panorama. Swobodnie odkrywaliśmy wszystkie zakamarki…Chcieliśmy też wejść na wzgórze po przeciwnej stronie (za dworcem kolejowym), ale nie mogliśmy znaleźć wejścia na szlak.

Obrazek
Wieża Zegarowa

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widok na miasto ze wzgórza:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Katedra Świętej Trójcy:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

W knajpie skosztowaliśmy rumuńskich kiełbasek. Pomni doświadczeń ze Słowacji i Czarnogóry te uznaliśmy za całkiem dobre :). Wieczorem w hostelu próbowaliśmy rumuńskich win planując kolejny etap :).

Obrazek
Sighişoara nocą
Obrazek

Sighişoara nam się spodobała. Ma swój klimat i warto spędzić w niej cały dzień. Nie natrafiliśmy na duże tłumy, czego się trochę obawialiśmy, ze względu na weekend i naszą majówkę.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15078
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 21.05.2013 18:11

Sighişoara pięknie się prezentuje na Waszych fotkach, zarówno w dzień, jak i w nocy. Bardzo chętnie powędruję z Wami rumuńskimi szlakami. Mam nadzieję, że gór nie zabraknie :) Znając Was, na pewno nie :D

Pozdrawiam serdecznie :papa:
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 23.05.2013 12:04

Piękną pogodę mieliście :) , moje ulubione rumuńskie miasteczko wygląda w słońcu wspaniale. Podczas naszej wizyty słońca też nie brakowało, ale wspaniałej wiosennej zieloności wokół - juz tak...

Pozdrawiam serdecznie i oczywiście "zwiedzam" razem z Wami. Ciekawe, na jakież to górskie szlaki Was poniesie?
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 24.05.2013 18:36

Odcinek II – Siedmiogród – kościoły i zamki

Na drugi dzień pobytu wymyśliliśmy przejazd przez Siedmiogród. Chcieliśmy zobaczyć przynajmniej kilka ze 300 (do dziś pozostało ich ok. 150) kościołów obronnych wznoszonych głównie przez Sasów siedmiogrodzkich od XIII do XVI w. Wznosili oni takie budowle ze względu na obronę ludności przed najeźdźcami…Najprostszym sposobem realizacji tego celu było umacnianie murowanych kościołów.

Kościoły te stanowią centrum wiosek, które także zachowały w dużej mierze topograficzny i urbanistyczny charakter nadany im w średniowieczu. Są wpisane w krajobraz otaczającej je przyrody.

Podstawowym elementem siedmiogrodzkich, wiejskich zespołów warownych jest zazwyczaj murowany kościół (romański lub gotycki) o charakterze obronnym: często usytuowany na wzgórzu, posiadający potężne mury, niewielkie okna–strzelnice, wysokie wieże, strychy obronne czy drewniane ganki.

Ponadto, kościół otaczano murami obronnymi (często nie tylko pojedynczym pierścieniem, ale podwójnym lub nawet potrójnym z basztami obronnymi), czyniąc z niego prawdziwą fortecę. W wewnętrznym pasie murów nierzadko znajdowały się pomieszczenia gospodarcze i mieszkalne, połączone misternym systemem drewnianych galerii, zewnętrznych schodów i pomostów, tworzących ciekawe i rzadko spotykane rozwiązania architektoniczne, a służące jako schronienie ludności oraz jej dobytku podczas najazdów.

Rozwój tych systemów obronnych następował zazwyczaj stopniowo, w miarę możliwości, poczynając od umocnień kościoła (dobudowy czy podniesienia wież, kolejnych kondygnacji strychu itp. – tak, że charakter sakralny miejsca łączył się bardzo ściśle z funkcją obronną), kończąc na kolejnych pierścieniach murów obronnych czy ich basztach.

W 1993r. jeden z nich – w Biertan został wpisany na listę Dziedzictwa UNESCO, 6 lat później lista została powiększona o kolejnych 5 budowli.

Po kolei odwiedziliśmy:
- Apold – początek budowy kościoła datuje się na XIII wiek. Otoczony podwójnym murem o nieregularnym kształcie. W latach świetności miał nawet 4 metry wysokości.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- Brădeni – kościół z XV wieku.
Obrazek

- Netuş – z XV wieku, pierwotnie wzniesiony bez wieży. Później dobudowano dwie wieże. Dostęp do kościoła był możliwy przez bramę z mostem zwodzonym.
Obrazek

- Iacobeni – kościół z XIV wieku.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- Agnita – miasto rzemieślników z kościołem, którego budowę rozpoczęto w XIII wieku. 4 wieże mają nazwy zawodów – szewców, krawców, bednarzy i kowali. W przeszłości to te zawody były odpowiedzialne za obronę „swoich” wież i całego obiektu przed najeźdźcami. W 1466 król węgierski nadał miastu Agnita prawa "ius Gladiator", czyli prawo wyboru i wykonywania kary śmierci.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- Pelişor – kościół z XV wieku.
Obrazek

Obrazek

- Biertan – jeden z listy UNESCO z XV wieku. W XV w. rozpoczęto również wznoszenie potężnych fortyfikacji, stopniowo poszerzanych do XVII w. – w tym czasie zbudowano wokół kościoła aż trzy pierścienie murów obronnych. Do dzisiaj zachowały się ich baszty w oryginalnym gotyckim założeniu, kryte czterospadowymi dachami kryjącymi galerie służące obrońcom kościoła. Takie umocnienie tego miejsca, które nigdy nie zostało zdobyte przez najeźdźców, spowodowało, że w Biertan rezydowali przez długi okres (od XVI do XIX w.) miejscowi biskupi luterańscy. W XVI w., gdy większość mieszkańców wsi przeszła na protestantyzm, również i kościół oddano duchownym protestanckim. Jedną z baszt założenia obronnego zachowano jednak dla tych mieszkańców, którzy pozostali przy katolicyzmie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- Aţel – kościół z XIV wieku otoczony podwójnym murem. Jedna z jego wież w przeszłości służyła jako ratusz. Na fasadzie kościoła umieszczono napis “Eine feste Burg is unser Gott” – o ile znam niemiecki, mozna to przetłumaczyć „Nasz Pan jest jak potężna twierdza”.

Obrazek

- Brateiu – kościół z fortyfikacjami z XVI wieku.
Obrazek

- Mediaş – miasto z jednym najlepiej zachowanych historycznych centrów. Jednym z symboli miasta jest tzw. Wieża Trębaczy wysoka na ok. 70 m. W Mediaş skusiliśmy się na „danie dnia” i ku naszemu zaskoczeniu dostaliśmy nasz rosół, a na drugie danie ziemniaki ze schabowym. Nie wiem, może obsługa rozpoznała, że jesteśmy z Polski i takie coś nam zaserwowała :).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- Valea Viilor – nazwa wsi ma ciekawy rodowód. Z węgierskiego tłumaczyło się jako „kraina bydła”, a z niemieckiego jako „dziura węża”. I nikt nie wie, czy ta ziemia była pełna bydła czy też węży :). Kościół z listy UNESCO z XIV wieku zbudowany na miejscu dawnego, romańskiego obiektu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- Axente Sever – kościół z początku XIV wieku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

- Slimnic – do dziś przetrwały niektóre ściany. Wygląda raczej jak stare zamczysko górujące nad miastem.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

- Câlnic – z zamkiem chłopskim z XIII wieku. W 1430 r. zamek odkupili miejscowi chłopi, którzy go stopniowo rozbudowywali, m.in. wznosząc drugi pierścień murów obronnych ze swego rodzaju barbakanem. W odróżnieniu od większości obiektów obronnych, zamek nie został umieszczony na wzgórzu, a w obniżeniu terenu pomiędzy wzgórzami otaczającymi wieś. Takie położenie, niekorzystne w razie oblężenia, wynika z pierwotnej mieszkalnej funkcji budowli, która dopiero później została przystosowana do celów obronnych. Zamek w 1999 został umieszczony na liście Dziedzictwa UNESCO.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na koniec dnia dojechaliśmy do Hunedoary. Tu właśnie ujrzeliśmy sporo „pałaców” Romów, o których wspomniałem w I odcinku przy okazji przejazdu przez Huedin.

Obrazek
Romskie pałace
Obrazek

W czasach Nicolae Ceauşescu okolice miasta przekształcono w wielki kombinat górniczo-hutniczy. Obejmował on - oprócz zespołu wielkich pieców - także stalownię o 10 piecach, koksownię oraz osobno na wschód od miasta położoną walcownię. Ale, główną atrakcją miasta pozostaje zamek.

Główną atrakcją Hunedoary jest zamek. Na początku istniała tam niewielka twierdza obronna, zaś przebudowę na zamek zainicjował w połowie XV wieku wojewoda siedmiogrodzki Jan Hunyady, zwany Przeklętym Jankiem. Następnie rozbudowę oraz nadanie renesansowego stylu, zamek zawdzięcza synowi Jana - Maciejowi Korwinowi, który w latach 1458 – 1490 był królem Węgier. W 1854 roku zamek został dosyć znacznie zniszczony przez pożar, więc stan dzisiejszy to staranna rekonstrukcja.

Zamek był ufortyfikowaną rezydencją królewską i nigdy nie spełniał funkcji czysto militarnych. Tym nie mniej jest jednym z najlepszych przykładów gotyckiej architektury obronnej.

Zamek podziwialiśmy z zewnątrz. Niestety prace remontowe trochę psują ogólny widok.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tym razem nocleg wypadł nam…pod zamkiem. Postanowiliśmy rozbić namiot na łączce przy rzeczce. W tej wyjątkowej scenerii zjedliśmy kolację, oczywiście zapitą dobrym winem :). Duchy władców Hunedoary czuwały nad nami :). Następnego dnia miał być akcent górski…

PS Aga, Danusia, witamy Was serdecznie w naszej, rumuńskiej opowieści. Miło nam tym bardziej, że dawno Was u nas nie było :). Co do gór, teraz damy coś do obejrzenia, a wszystko wyjaśni się w najbliższym odcinku...

Obrazek
Fogarasze
Obrazek

Pozdrawiamy Was bardzo serdecznie :)
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 24.05.2013 20:19

RobCro napisał(a):Tym razem nocleg wypadł nam…pod zamkiem. Postanowiliśmy rozbić namiot na łączce przy rzeczce.

:)
Bardzo sympatyczna metoda noclegowa popularna w Rumunii :)

Lista odwiedzonych kościołów imponująca :idea:
Pięknie się prezentują na Twoich zdjęciach...

Sighisoara też, i choć na większości odwiedzających RO to ona robi większe wrażenie, ja pozostanę przy naszych dobrych wspomnieniach z Sibiu :)

Serdecznie pozdrawiamy Podróżników-Górołazów
Kulki :)
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14008
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 24.05.2013 20:28

Zostawiam ślad, aby pamiętać, coby śledzić tę relację. Niezła porcja zdjęć jak na początek relacji :)

:papa:
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 26.05.2013 17:05

RobCro napisał(a): Miło nam tym bardziej, że dawno Was u nas nie było


Jesteś tego pewien :?:
Fakt, głosu nie zabierałam, ale w "podglądaniu" byłam konsekwentna :wink: .
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 27.05.2013 16:50

Odcinek III – Misie i przygoda w Braszowie

Na niemal każdej naszej wyprawie staramy się, by był jakiś górski akcent. Nie inaczej miało być w Rumunii. Wyszukałem kilka górek, z których coś moglibyśmy dla siebie wybrać. Były opcje szczytowe w Alpach Rodniańskich, Bucegi i Fogaraszach. Ostatecznie, zdecydowaliśmy się na krótki trekking i rozpoznanie terenu w Fogaraszach. Naszym celem miało być schronisko Turnuri. Zupełnie rozgrzewkowy szlak na kilka godzin :).

Ze względu na górską akcję zerwaliśmy się po 5 rano. Nie chcieliśmy też, by ktoś się nas czepiał za rozbicie namiotu na dziko pod zamkiem. Do pokonania mieliśmy trochę kilometrów. Po 10 dojechaliśmy do miasta Victoria. Dzięki oznakowaniom bezproblemowo wjechaliśmy na szutrową drogę prowadzącą w kierunku schroniska. Udało się nam podjechać spory kawałek. Auto zostawiliśmy w lesie, a sami poszliśmy dalej…wg znaków do schroniska mieliśmy ok. 5 godzin.

Dużo nie uszliśmy, gdy natknęliśmy się na dość świeże ślady…niedźwiedzi. Najpierw sądząc po wielkości odciśniętej łapy - jakiegoś starszego, wielkiego osobnika, a za kilka metrów jakiegoś małego misia. Wiedzieliśmy, że Rumunia jest na 1 miejscu w Europie, jak chodzi o ich populację, ale nie przypuszczaliśmy, że tak od razu, bo na samym początku szlaku znajdziemy ślady ich obecności.

Obrazek
Ślady misiów
Obrazek

Zaczęliśmy mieć wątpliwości, czy iść dalej, bo ludzi na szlaku nie było. Wiosną wybudzone, głodne misie, które dodatkowo mają ruję, mogły okazać się dla nas nieprzyjazne, gdybyśmy je spotkali. Wiola po ujrzeniu śladów stwierdziła, że woli się wycofać niż iść w stresie i co chwilę spoglądać na prawo i lewo i drżeć na każdy szelest liści :). No to się wycofaliśmy. Nasze pierwsze podejście zakończyło się szybko…

Ale, z rumuńskimi górami zmierzymy się kiedyś latem lub jesienią, gdy po szlakach, jak przypuszczamy, chodzi więcej turystów.

Fogarasze:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z Victorii pojechaliśmy na Braszów. Po drodze zrobiliśmy krótki postój w miejscowości Fogarasz (Făgăraş). Głównym zabytkiem miasta i pamiątką okresu jego największego rozwoju jest forteca, która zachowała się po dziś dzień w dobrym stanie. Wybudowana została ok. 1310 roku. Używano jej jako budowli obronnej i koszar aż do XX wieku. Po 17 września 1939 służyła jako więzienie dla polskich żołnierzy internowanych w Rumunii. Za czasów komunizmu mieściło się w niej ciężkie więzienie. Obecnie jest tu muzeum oraz biblioteka. Zrobiliśmy spacer wokół fortecy i weszliśmy na dziedziniec.

Fogarasz:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z Fogaraszu pojechaliśmy już prosto do Braszowa. Coś działo się z autem, przypuszczalnie coś z hamulcami (klocki). Gdy dojechaliśmy do miasta, przezornie wstąpiliśmy do sklepu z „auto piese”, czyli auto – części :). Nie przypuszczaliśmy, że ta wizyta spowoduje ciąg wydarzeń…

Po negocjacjach sprzedawca miał w ciągu godziny zdobyć potrzebne klocki. Nie chcąc marnować czasu na czekanie, postanowiliśmy poszukać noclegu i zostawić auto gdzieś w centrum. Udało się nam dorwać bezpłatny parking w dogodnej lokalizacji :). Pierwsze kroki skierowaliśmy do Informacji Turystycznej po namiary hosteli.

W pierwszym nocleg był, ale tylko na jedną noc, a my planowaliśmy zostać dwie…Po krótkich rozmowach, obsługa zaproponowała nam wizytę w innym, nowo otwartym hostelu. I to był strzał w „10-tkę”. Super lokalizacja – przy jednej z głównych ulic Braszowa - Republiki. Wszystko pachnące nowością z dobrym wyposażeniem w kuchni. Miła obsługa...

Po formalnościach wróciliśmy do „auto-piese”. Sprzedawca „nakręcił” mechanika, który miał te klocki wymienić. Paweł nie chciał nikogo angażować. Sam chciał to sobie sprawdzić. Ale jak tu odmówić, skoro gość ruszył połowę miasta, aby pomóc turystom z Polski.

Na mechanika mieliśmy poczekać kilka kolejnych minut…i przyjechał, tylko okazało się, że po drodze miał stłuczkę. Rumuński styl jazdy po mieście. Najlepiej byłoby zrezygnować, ale jak im to wytłumaczyć…Pojechaliśmy gdzieś na przedmieścia Braszowa. Gość rozkręcił koła i okazało się, że to nie klocki…Paweł zapłacił 50 RON za usługę. Gdyby nie ten sprzedawca, nie byłoby tej sprawy. A ten nakręcił gościa, który się śpieszył i miał stłuczkę.

Po przygodach zasłużyliśmy na dobre piwo i coś do zjedzenia…Po głowie chodziły nam „sarmale”, czyli rumuńskie gołąbki. Trafiliśmy na fajny lokal. Sarmale nam smakowały. Podane były z mamałygą i śmietaną :).

Obrazek
Sarmale

Trochę pokrążyliśmy po mieście. Miasto założone zostało w 1211r przez Krzyżaków. Jest jednym z głównych miast Siedmiogrodu. W 1849.r nasz Bem oblegał miasto. W latach 1951-1961 miasto nazywało się Oraşul Stalin, (Miasto Stalina). 15 listopada 1987r. w mieście doszło do protestów przeciwko komunistycznym władzom Rumunii. Protest został jeszcze tego samego dnia stłumiony przez Securitate.

Główne zabytki Braszowa to:
- rozległe Stare Miasto, reprezentujące różne style architektoniczne, z ratuszem, którego początki sięgają 1410,
- późnośredniowieczny tzw. Czarny Kościół. Pożar miasta, jaki miał miejsce w 1689r strawił również drewniane wyposażenie kościoła, a mury poczerniały – stąd nazwano świątynię „Czarnym Kościołem”.
- cerkiew św. Mikołaja
- Şchei - dawna dzielnica rumuńska, za murami miejskimi (wewnątrz murów znajdowała się dzielnica saska),
- zachowana część murów miejskich z basztami, wieżami i murami miejskimi.

Braszów:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Widok z naszego hostelu na ul. Republiki o świcie
Obrazek
...i wieczorem :)

Klimatyczne miasto. Spodobało się nam w Braszowie. Wieczór z Ligą Mistrzów spędziliśmy w hostelu…

PS Kulki, fajnie, że do nas zajrzeliście. Miło Was u nas ponownie gościć. W dużej mierze Wasza relacja przyczyniła się do naszej rumuńskiej eskapady. A miejsce noclegowe w Hunedoarze naprawdę zacne było :). Pozdrawiamy Was serdecznie...

PS Tony, witaj serdecznie :). Mamy nadzieję, że nasze opowieści spodobają się Tobie. Pozdrawiamy :)

PS Danusiu...widać teraz takie czasy, że dużo osób śledzi relacje „z ukrycia” nie zostawiając śladu. Pozdrawiamy Cię serdecznie.
mysza73
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13213
Dołączył(a): 19.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) mysza73 » 27.05.2013 17:04

RobCRO napisał(a):PS Danusiu...widać teraz takie czasy, że dużo osób śledzi relacje „z ukrycia” nie zostawiając śladu. Pozdrawiamy Cię serdecznie.


No to i ja w końcu wyjdę z ukrycia i zostawię ślad :oops: .

Śledzę te Wasze podróże i jestem pod ogromnym wrażeniem :P .
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 05.06.2013 17:12

Odcinek IV – Z wizytą u Drakuli

Na środę mieliśmy zaplanowany rekonesans po okolicy Braszowa, w której znajduje się kilka ciekawych i znanych miejsc polecanych przez przewodniki :).

Obrazek
Poranny Braszów

Po ruszeniu w trasę mieliśmy niemały problem z wyjazdem z Braszowa w kierunku Piteşti. Nie potrafiliśmy odszukać właściwego zjazdu. Chyba go gdzieś na jakimś skrzyżowaniu przegapiliśmy. W efekcie jechaliśmy tranzytem dla ciężarówek i zrobiliśmy kilka kilometrów więcej, zanim dojechaliśmy do właściwej drogi.

Pierwszy przystanek zrobiliśmy w Râşnov – w mieście założonym przez Krzyżaków w XIII wieku, które słynne jest z dobrze zachowanego zamku chłopskiego górującego nad nim. Zamki chłopskie to jeden z przykładów architektury typowej dla Siedmiogrodu. Charakter zamku, który służył społeczności wiejskiej i pełnił funkcje mieszkalne wyłącznie w czasie zagrożenia, decydował o jego konstrukcji. Aby zapewnić ludziom schronienie (zazwyczaj mieszkańcom wsi, w której zamek się znajdował, czasem paru okolicznych), wewnątrz murów obronnych budowano bardzo liczne, niewielkie cele, które służyły chłopom jako miejsce pobytu oraz złożenia najcenniejszego dobytku. Nacisk położony był na rozbudowę fortyfikacji...

Największe spośród zamków chłopskich były bardzo rzadko zdobywane. Zamek w Râşnov tylko raz został zdobyty około roku 1600 przez Gabriela Bathorego. W 2002 na zamku nakręcono kilka scen do filmu „Cold mountains”. Naszym zwyczajem zamek podziwialiśmy z zewnątrz. Ale, trzeba przyznać, że robi imponujące wrażenie.

Zamek chłopski Râşnov:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z Râşnov pojechaliśmy prosto na zamek Drakuli w Bran. Oczywiście z obecnością Drakuli na zamku to tylko chwyt marketingowy. Vlad Palownik najprawdopodobniej nigdy nie był w Bran (przypuszcza się jedynie, że mógł tu spędzić parę dni (1–2) jako więzień...). Ale, nie przeszkadza to nikomu reklamować zamku i przyciągać turystów. Pewnie i bez Drakuli przyjechalibyśmy do Bran, bo zamek jest naprawdę malowniczo położony :).

Jego historia sięga XIV wieku, gdy na miejscu drewnianej twierdzy postawiono murowany gród z cegły i kamienia w gotyckim stylu. Przez długie lata zamek pełnił funkcje celne jako punkt poboru opłat. Obecnie mieści się w nim muzeum historyczne. Zamek podziwialiśmy z pobliskiego wzgórza – na łące poniżej można by urządzić sobie fajny biwak. Widok naprawdę godzien polecenia…

Zamek Drakuli:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Nasza ekipa w komplecie :)

Od Drakuli pojechaliśmy do Sinaia. Przejeżdżaliśmy przez góry Bucegi. Pięknie prezentowały się w zimowej scenerii. Bucegi też braliśmy jako jedną z górskich opcji, ale będą musiały te górki poczekać na inny raz :).

Bucegi:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Sinaia podziwialiśmy Pałac Peleş – dawną, letnią rezydencję rumuńskich królów (obecnie mieści się tu muzeum) z końca XIX wieku oraz Pałac Pelişor - zbudowany został w latach 1899-1903 z polecenia króla Karola I dla swego bratanka i następcy Ferdynanda i jego małżonki.

Pałac Peleş:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pałac Pelişor:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z Sinaia wróciliśmy do Braszowa. I zrobiliśmy…górkę. Miała być jakaś górka, to i była. Co prawda, nie w Fogaraszach czy Bucegi, ale za to z dumną nazwą Tâmpa. Wznosi się ona na ponad 900 metrów. Jest niemal w całości otoczona przez Braszów. Stanowi też dobry punkt orientacyjny w nawigacji po mieście.

Widok z Tâmpy na miasto:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

]Obrazek
Cytadela
Obrazek

Wejście zajmuje ok. godziny. Całkiem przyjemny spacer zakosami po lesie. Liście dają schronienie od słońca. Widok z Tâmpy jest zacny. Piękna panorama miasta, zwłaszcza jego starszej części. Warto tu wejść, choć leniwi mogą wjechać kolejką za kilka RON. Po zejściu poszliśmy prosto na piwo. Wysuszyło nas na górze :).

Wieczór spędziliśmy w hostelu oglądając drugi półfinał Ligi Mistrzów :). Następnego dnia czekała nas długa droga na północ…

PS, Mysza, witaj w naszych relacjach. Niezmiernie nam miło, że mamy następnego czytelnika :). Cieszymy się, że relacje podobają się Tobie :). Pozdrawiamy Cię bardzo serdecznie...
krakusowa
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6447
Dołączył(a): 08.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) krakusowa » 05.06.2013 17:58

Czytam i ja :D
Witaj Robercie!
Rumunia...........
miała być w tamtym roku........ nie doszła do skutku ( brak chętnych) pojechaliśmy do Bawarii :D
W tym roku długo zastanawialiśmy się gdzie pojechać. Wypadło na Serbię, Bułgarię i Macedonię :D
Rumunia czeka dalej :|
Może w przyszłym roku....... :?:
Myślę, że Twoja relacja i przepiękne zdjęcia przyspieszą nasza decyzję o wyjeździe do Rumunii.
Przekaż pozdrowienia dla Wioli :hearts:
fiolko - krakusy :lol:
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 07.06.2013 18:55

Odcinek V – Kaczyka

Na naszym forum już nieraz czy dwa wspomniano o Kaczyce – jednej z polskich wiosek w Bukowinie. Postanowiliśmy też tam zawitać :). Z Braszowa do Kaczyki mieliśmy do pokonania ok. 400 km rumuńskim bezdrożami.

Przed wyjazdem z Braszowa podjechaliśmy pod cytadelę na wzgórzu Sprenghiul w północno-wschodniej części miasta. Ma ona formę ceglanego bastionu i została wybudowana w 1630r w miejsce wcześniejszego grodu z 1524r. Z cytadeli roztacza się ładna panorama miasta.

Cytadela:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

...i widoki z cytadeli:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po drodze odwiedziliśmy jeszcze dwa siedmiogrodzkie kościoły warowne z XIII wieku w Hărman oraz w Prejmer (oba z listy UNESCO).

Hărman:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Prejmer:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pokonując kolejne kilometry cieszyliśmy oczy ładnymi, siedmiogrodzkimi wioskami, łamaliśmy sobie języki na węgierskich nazwach miasteczek.

Obrazek
Kto wymówi węgierską nazwę bez zająknięcia???

Zastanawialiśmy się, co to jest ten Colac Secuiesc (z węgierskiego Kürtős Kalács), którego reklamy co jakiś czas mijaliśmy. Przekonaliśmy się nad jez. Czerwonym (Lacul Roşu). Colac Secuiesc to rodzaj ciasta na słodko. Dobre…nam smakowało :). Kosztuje ok. 10 RON. Pewnie w innych, mniej turystycznych miejscach można kupić za mniejsze pieniądze :).

Obrazek
Jezioro Roşu
Obrazek

Obrazek
“Produkcja” Colac Secuiesc
Obrazek
...i już gotowe do sprzedaży :)

Obrazek
Wiola z chlebem sprzedawanym na wagę :)

Krótki postój na posiłek zrobiliśmy w okolicy jeziora Izvoru Muntelui. Stopniowo zmieniał się krajobraz. Charakterystyczne wioski – ulicówki z jednolitą, siedmiogrodzką zabudową zostały zastąpione przez wyglądające bardziej swojsko miejscowości, w których każdy dom z innym dachem, czy płotem.

Obrazek
Jezioro Izvoru Muntelui
Obrazek

Późnym popołudniem dojechaliśmy do Cacicy, czyli po naszemu Kaczyka. Wg legendy pochodzi od kaczek, które pływały po niewielkim jeziorku w lesie, na miejscu dzisiejszej kopalni…

Obrazek

Tam mieliśmy zaklepany nocleg u miejscowej Polonii. Z braku miejsc w Domu Polskim, pewna rodzina przyjęła nas pod swój dach. No może nie dosłownie, ale i tak bardzo rodzinnie. Do dyspozycji dostaliśmy mały domek J. Nic więcej nam nie było potrzeba…

Gospodarstwo naszych gospodarzy:
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Nasz domek

Obrazek
Wiola z psem gospodarzy

Początki Kaczyki sięgają końca XVII wieku. W 1782 roku cesarz Józef II wydał rozkaz poszukiwania soli kamiennej na Bukowinie. Przy słonych źródłach powstały wówczas małe warzelnie soli między innymi w dolinie zwanej Kaczyka. W 1792 roku sprowadzono do pracy w kopalni 20 rodzin górniczych z Bochni, nadając im wolne od czynszu grunty pod osadnictwo. W 1904 roku zbudowano nowy, duży kościół – wierną kopię kościoła w Bochni. Paweł jest z okolic Bochni i w sumie dopiero po powrocie do kraju dowiedział się, że Kaczyka ma takie bliskie związki z jego miastem :).

Przed II wojną światową w Kaczyce mieszkało ok. 600 Polaków i ok. 300 Niemców. Oprócz nich byli tu Ukraińcy, Rumuni i Węgrzy. Dużo Polaków opuściło Kaczykę w 1940 roku. W 1946-1947 roku w ramach repatriacji sporo Polaków wróciło do Polski. Dzisiejsze rodziny są w dużym stopniu mieszane. Nasz gospodarz mówił coś o 140 osobach (o ile mnie pamięć nie zawodzi). Mieliśmy kilka okazji do rozmów z nim. Bardzo sympatyczny człowiek. Lekko im tam nie jest…

Wieczorem posiedzieliśmy trochę przy winku planując objazd po okolicy...

PS Ania, Janusz, dziękujemy za ujawnienie się :). Fajnie, że podoba się Wam nasza rumuńska opowieść. Ten kraj możemy gorąco polecić i jesteśmy przekonani, że Rumunia na pewno się Wam spodoba :). Pozdrawiamy Was bardzo serdecznie :) :papa:
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 07.06.2013 19:40

Oooo, Lacul Roşu :) i pyszne słodkości :) . Kilka razy też się nimi raczyliśmy i w zależności od "turystyczności" miejsca różnią się nie tylko ceną, ale i smakiem :wink: . Ale ogólnie po części właśnie z nimi mocno kojarzy się nam Rumunia :) . Jeziorko z pieńkami też miło wspominamy. Zresztą, z tego kraju właściwie wszystko....

Fajnie że zatrzymaliście się właśnie w Kaczyce. Objazd okolicy w Waszym wydaniu z pewnością będzie bardzo ciekawy :)

Pozdrawiam
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
Podróże RobaCRO - Lutalicy iz Novogardu - strona 51
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone