Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Podróże RobaCRO - Lutalicy iz Novogardu

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 03.04.2012 07:24

RobCRO napisał(a):[b]Obrazek


Duża śnieżka...


...a tak naprawdę to co tam się mieści? Teleskop? Stacja meteo?


Pozdrawiam
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 05.04.2012 17:50

Odcinek 5 - Pafos

O Pafos dużo i ładnie napisał Wojtek w swoim cypryjskim wątku.

Od rana pogoda nas nie rozpieszczała. Pochmurno, czasami deszcz, na słońce nie było co liczyć :(. Wyposażeni w parasole pojechaliśmy do Pafos. Bilet kosztował 5 euro (powrotny) a podróż w jedną stronę zajęła około godziny.

Pierwotną lokalizacją starożytnego Pafos, zwanego Palea były obszary, gdzie współcześnie znajduje się miejscowość Kouklia. Nea Pafos (Nowe Pafos) powstało około 320 r. p.n.e. i było najważniejszym miastem na Cyprze za panowania egipskich Ptolemeuszy i potem za czasów Cesarstwa Rzymskiego. Pozostało bogatym, znaczącym miastem do czasów trzęsienia ziemi w IV wieku. Trzęsienia ziemi i najazdy arabskie doprowadziły miasto do roli rybackiej wioski. Dopiero za czasów rządów brytyjskich zaczęło się ponownie rozwijać. Obecnie miasto dzieli się na dwie części: Kato Pafos i Ktima. W ciągu ostatnich lat uległo istotnym zmianom, przeobrażając się w centrum turystyczne z rozbudowaną bazą hotelową.

Bogactwo zabytków z praktycznie każdej epoki stało się przyczyną wpisania miasta na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Do ważniejszych zabytków zalicza się:
- Grobowce Królewskie
- zamek bizantyjski z XIII w.
- starożytne mozaiki rzymskie

Grobowce sobie odpuściliśmy. Po mozaikach trochę pochodziliśmy...Pochodzą z czasów rzymskich i są datowane na III i IV w n.e. Są to mozaiki posadzkowe, zdobiące budynki zamożnych przedstawicieli ówczesnego społeczeństwa rzymskiego lub obiekty publiczne. Przedstawiały głównie sceny mitologiczne, ale również i myśliwskie. Na dość rozległym obszarze do zobaczenia mamy: Domy Ajona, Orfeusza, Dionizosa czy Willę Tezeusza. Powyższe nazwy pochodzą od wizerunków, przedstawionych na mozaikach. W Willi Tezeusza zobaczymy herosa przygotowującego się do walki z Minotaurem a w Domu Orfeusza uspokajającego dzikie bestie.

Mozaiki:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zwiedzić można także starożytną agorę, którą otaczają fragmenty granitowej kolumnady, rzymski amfiteatr położony na wzgórzu oraz fragmenty rzymskich murów obronnych.

Rzymskie ruiny:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zamek - pierwsza forteca broniąca dostępu do portu w Pafos została wzniesiona w czasie przynależności wyspy do Cesarstwa Bizantyńskiego. W XIII w. obiekt przebudowały wojska francuskie. W czasie walk wenecko-tureckich, w 1570 Wenecjanie zniszczyli twierdzę. Po opanowaniu Cypru przez Turcję zamek został zmodernizowany i ponownie przystosowany do celów obronnych. Następnie pełnił funkcje więzienne, a po przejęciu Cypru przez Wielką Brytanię - magazynu soli. Uznany w 1935 za zabytek, pełni od tej pory głównie funkcje kulturalne.

Obrazek
Zamek

Z Pafos zrobiliśmy krótki wypad do pobliskiego Geroskipou. Znana jest głównie z bizantyjskiego kościoła Agia Paraskevi. Zbudowany został on na przełomie IX i X wieku. Budowla jest świątynią z pięcioma kopułami i trzema nawami. Wnętrze zdobią ciekawe malowidła i piękne, dwustronne ikony.

Geroskipou:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z Geroskipou wróciliśmy do Pafos a stamtąd do Limassol. Być może, gdyby była lepsza pogoda, to zostalibyśmy dłużej w Pafos, może nasze oczy bardziej nacieszyłyby się mozaikami i innymi obiektami...ale, na pogodę nie ma mocnych.

PS Jacek, tam na szczycie są ze 3 takie większe "śnieżki" i trudno stwierdzić jednoznacznie, która do czego służy. Dzięki za wizytę w naszym wątku :). Pozdrawiamy serdecznie.
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 14.04.2012 07:11

Odcinek 6 - Larnaka

Larnaka została założona jako Kition w XII wieku p.n.e. przez Fenicjan. To stąd pochodził sławny filozof grecki, twórca stoicyzmu - Zenon. Dzisiejsza nazwa miasta wywodzi się od greckiego "larnaks", co oznacza urnę albo sarkofag.

Miasto, w którym wylądowaliśmy, zostawiliśmy sobie na ostatni dzień pobytu. Nasz lot powrotny był w nocy, więc mieliśmy cały dzień na poznanie Larnaki. Bez pośpiechu opuściliśmy kwaterę i w sumie spod naszego hotelu złapaliśmy autobus. Nie chcieliśmy poruszać się po mieście z bagażami i te udało się zostawić w kiosku :).

Chcieliśmy zostawić je w informacji turystycznej, ale trafiliśmy na jakiegoś służbistę. Ten absolutnie wykluczył taką opcję…ba, w dodatku wprowadził nas w błąd z autobusami. Planowaliśmy podjechać pod słone jezioro i meczet Hala Sultan Tekke. Przez niego wsiedliśmy w autobus, który jechał w zupełnie przeciwnym kierunku i gdyby nie rodaczka, która podsłuchała naszą rozmowę, wylądowalibyśmy gdzieś na kompletnym zadupiu :(. A tak, na szczęście wysiedliśmy z tego autobusu...ale, straciliśmy sporo czasu, zanim już właściwym autobusem dojechaliśmy nad jezioro.

W zimie nad jeziorem zwykle gromadzą się duże stada czerwonych flamingów. Niestety, jak powiedział nam kierowca autobusu, mieliśmy pecha, bo flamingów było mało. Ale, i tak spodobały się nam te płochliwe ptaszyska. Podobno, ze względu na coraz większy ruch lotniczy (lotnisko jest dosłownie obok jeziora) i zanieczyszczenia flamingi opuszczają to miejsce. Kilka ptaków udało się ustrzelić...oczywiście pokojowo aparatem fotograficznym :).

Flamingi:
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Gotowe do odlotu :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Ten, co płoszy ptaki

Nad jeziorem otoczonym przez palmy położony jest meczet Hala Sultan Tekke, który wybudowany został w 1816 r. nad grobowcem Umm Haram. Według legendy była ona krewną Proroka Mahometa, która zmarła w tym miejscu w 649 r., podczas pierwszego najazdu Arabów. Meczet jest ważnym miejscem muzułmańskich pielgrzymek, sklasyfikowanym tuż za świątyniami w Mekce, Medynie i meczetem w Jerozolimie. Meczet można zwiedzić, co też uczyniliśmy...a jego okolicę upodobały sobie koty :). Było ich tam całkiem sporo :).

Hala Sultan Teke:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kotki z Hala Sultan Teke:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Kocia mama

Obrazek

Z okolic Larnaki mieliśmy w planie zwiedzenie akweduktu Kamares. Ale, ze względu na poślizg czasowy już tam nie podjechaliśmy. Akwedukt widzieliśmy jedynie z autobusu w drodze do/ z Limassol.

Po powrocie do miasta podeszliśmy pod najważniejsze jego zabytki, z których warto wymienić – fort położony nad samą plażą oraz świątynię Ayos Lazaros. Fort został zbudowany w 1625 i był wykorzystywany m.in. jako więzienie. Obecnie mieści się tam muzeum średniowiecza. Świątynia jest jednym z najpiękniejszych zabytków architektury bizantyjskiej, została wzniesiona nad katakumbami w IX wieku. Jej i miasta patronem jest Łazarz. Larnaka stała się jego drugim domem przez następne 30 lat po jak mówi legenda wskrzeszeniu przez Chrystusa. Został powołany biskupem w Kition przez św. Barnabę. Osiem dni przed Wielkanocą Ortodoksyjnego Kościoła Greckiego ikona św. Łazarza jest obnoszona w procesji na ulicach Larnaki.

Obrazek
Fort

Obrazek
Świątynia Ayos Lazaros

Po zwiedzaniu poszliśmy do knajpki. Znacie pewnie ten dylemat nad kartą menu w restauracji, w której macie okazję być tylko raz. Trudno zdecydować się na jedno, góra dwa dania z tych kilkunastu, które miałoby się ochotę spróbować. Pomijając kwestie finansowe, po prostu trudno byłoby zmieścić kilka pełnych dań. Zamawiamy więc jedno lub dwa, mając niedosyt, że nigdy nie poznamy smaku tych pozostałych. Na Cyprze nie ma tego problemu - wystarczy zamówić meze :).

Meze to skrót od "mezedhes" i znaczy po prostu smakołyki. Na Cyprze oznacza ucztę, złożoną z małych porcyjek wszystkiego, co serwuje danego dnia miejscowa tawerna. Czasami jest to nawet 30 "próbek" różnych dań! Zależnie od upodobać kulinarnych można wybrać meze mięsne, meze rybne, wegetariańskie lub mieszane. Nie ma lepszego sposobu na poznanie kuchni cypryjskiej za jednym zamachem...
Zdecydowaliśmy na meze mięsne. I to faktycznie była uczta :). Prawdziwe obżarstwo :).

Meze:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na lotnisko dojechaliśmy autobusem, skąd w nocy wróciliśmy do kraju. Polska przywitała nas tęgimi mrozami. Akurat trafiliśmy na największe mrozy. Różnica temperatury między Polską z Cyprem wyniosła spokojnie ok. 30C. W sumie, to wg pierwotnych zamiarów mieliśmy uciekać od mrozu, ale gdy wylatywaliśmy, temperatura w Polsce była tylko trochę niższa od tej na Cyprze :).
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 16.04.2012 18:01

Podsumowanie

Niestety, Cypr nas nie oczarował. Nie wróciliśmy stamtąd zachwyceni. Ale, nie możemy też powiedzieć, że dobrze poznaliśmy wyspę. Zobaczyliśmy jej niewielki kawałek. Trafiliśmy też na nienajlepszą pogodę. Przez większość naszego pobytu było pochmurno i często padało. W sumie oprócz słonecznego dnia w Nikozji i połowy pierwszego dnia w Troodos słońca w zasadzie nie widzieliśmy :(. Liczyłem, że pogoda może okaże się dla nas łaskawsza. Nie okazała się :(. Na szczęście, nie było zimno i temperatura wynosiła ok. 15-20C. Oczywiście, w górach było zdecydowanie chłodniej. Temperatura wody w morzu była podobna jak powietrza i 31 stycznia wskoczyłem do wody w Limassol. Wrażenia jak znad Bałtyku w sezonie. Zimno, brr...ale, chciałem "zaliczyć" kąpiel w styczniu :).

Obrazek
Styczniowa kąpiel
Obrazek

Cypr to pierwszy kraj z ruchem lewostronnym, w którym byliśmy. Na początku mieliśmy trochę problemów z przechodzeniem przez drogę. Pierwszego dnia niewiele brakowało a wpadlibyśmy pod samochód. Z czasem udało się przyzwyczaić, ale często spoglądaliśmy najpierw w prawo a potem w lewo. Gdzieś w podświadomości siedzi w człowieku, że coś może nadjechać z prawej strony...

Ostrzeżenia dla kierowców:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdybyśmy poruszali się samochodem, na pewno byśmy więcej zobaczyli. Na cypryjskich drogach można zobaczyć sporo wypożyczonych aut - z czerwonymi tablicami rejestracyjnymi. Mają taki kolor, by tubylcy wiedzieli, że kierowca takiego auta może zrobić jakiś niespodziewany manewr :).

Komunikacja publiczna jest rozbudowana, zwłaszcza ta łącząca duże miasta Limassol, Larnakę, Pafos czy Nikozję. Najpopularniejszym przewoźnikiem jest Intercity tzw. zielone autobusy (często są to małe busiki). Przy okazji, opłaca się kupić bilet w dwie strony. Jest on tańszy o +/- 2 euro w zależności od trasy. Komunikacja lokalna łączy główne miasta z miejscowościami z danego dystryktu. Tu częstotliwość kursowania jest różna np. z Limassol do Kourion autobusy kursują co pół godziny, ale już do Troodos poza sezonem jest tylko jeden autobus dziennie. W lecie podobno są aż dwa. Jak już wspomniałem w relacji, najlepiej opłaca się kupować bilet dzienny na dany dystrykt, który obecnie kosztuje 2 euro. Taki bilet jest ważny np. w samym Limassol, ale także można na nim pojechać do Troodos, Kourion etc. Bilety kupuje się u kierowcy. Są oni bardzo skrupulatni i do każdego wchodzącego pasażera wołają "ticket". Porządek w cypryjskich autobusach musi być...a żaden gapowicz się nie prześlizgnie :).

Obrazek
Zielony autobus do Limassol

Kuchnia - nawet poza sezonem nie ma problemu z lokalami. Gorzej z frekwencją w tych lokalach. Widzieliśmy dużo świecących pustkami. Takie miejsca raczej omijamy. Lubimy dyskretnie przypatrywać się tubylcom. Tak przy okazji, prawie w każdym lokalu grały telewizory i co oglądali Cypryjczycy? Oczywiście, piłkę nożną. Poziom futbolu na wyspie ciągle rośnie, o czym choćby świadczy wykopanie krakowskiej Wisełki z tegorocznej edycji LM przez Apoel Nikozja. Przekonaliśmy się, że kibice żywiołowo reagują na sytuację na boisku :). Z cypryjskich specjałów oprócz wspominanego w ostatnim odcinku meze, spróbowaliśmy także mussaki (właśnie w takiej knajpie z kibicami). Podana razem z sałatką warzywną, pieczywem w glinianym naczyniu bardzo nam smakowała. Próbowaliśmy także lokalnych win. W Troodos można kupić wina domowej produkcji. Za 1 litr takiego wina wołają ok. 3-5 euro. Nam najbardziej przypadło do gustu białe, półsłodkie wino Sv. Pantaleimon. Miłośnicy piwa mogą spróbować wyrobów browaru KEO. Nic specjalnego...na Cyprze produkowany jest też Carlsberg o zdecydowanie lepszym smaku niż produkty tego browaru sprzedawane u nas w kraju. Piwo w knajpie leją w pintach (brytyjskie pozostałości). Jego cena to tak ok. 3 euro. W marketach ceny złotego trunku podobne do naszych. Z zakupami nie ma najmniejszego problemu. Sklepików jest cała masa, w zasadzie co kilka metrów stoi jakiś, w tym także otwarte całodobowo.

Cenowo - można backpakersko można i luksusowo. Poza sezonem, trafiliśmy na porządną kwaterę za 22 euro. W sezonie pewnie byłoby zdecydowanie drożej. Ceny w sklepach nie odbiegają jakoś znacznie od naszych. Co prawda, markety są gdzieś na obrzeżach, ale w centrach miast jest sporo mniejszych sklepów z dobrymi cenami. Są także sklepy z produktami z danego kraju. W Limassol widzieliśmy sklep z polskimi produktami, ale niestety zdążył już zbankrutować...W knajpach ceny posiłków tak od około 7-8 euro w górę.

Obrazek
Ciekawe, jakie polskie "producty" tu mają?

Na Cyprze pracuje sporo obcokrajowców. W naszym hotelu w barze zatrudnione były Czeszki/ Słowaczki. W sklepiku, gdzie robiliśmy zakupy pracowała Rumunka. Spotkaliśmy też rodaków np. gość z obsługi lotniska. Ale, najwięcej słychać rosyjskiego. Nasi bracia Słowianie opanowali wyspę. I pewnie po angielskim, byłby to drugi język, w którym można się obcokrajowcom najszybciej dogadać. Znajomość angielskiego jest powszechna. Wiadomo, historia...Nas też raz wzięto za Rosjan. W sklepie w Nikozji kobieta upierała się, że Polska i Rosja to to samo. Nie dała sobie wytłumaczyć, że polski i rosyjski to różne języki :evil:.

Być może jeszcze kiedyś skusimy się na wypad na Cypr. Irlandczyk otworzył trasę Kraków - Pafos i za niewielką kasę można się tam wybrać. Ale, szybciej pewnie jako cel wybralibyśmy jakąś inną wyspę na Morzu Śródziemnym, gdzie nas jeszcze nie było :).
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 17.04.2012 06:58

RobCRO napisał(a):Ciekawe, jakie polskie "producty" tu mają?


Jak to jakie - produkty rektyfikacji.


:wink:



Pozdrawiam i dzięki tym razem za Cypr.
Iwona75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1288
Dołączył(a): 15.02.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iwona75 » 17.04.2012 09:07

RobCRO , nie jestem w stanie przebić się przez te Twoje relacje , czytam wybiórczo , zwłaszcza o miejscach ,które dane mi było kiedyś zobaczyć , nawet swoje miasto obejrzałam "Twoim okiem " .

Jestem pod ogromnym wrażeniem tego co już widziałeś i na pewno będę teraz regularnie zaglądać do Twoich relacji i podróżować z Tobą.

To co pokazujesz i opisujesz ,to świetny dowód na to ,że wakacje to nie koniecznie dwa tygodnie lenistwa w lecie , że Polska jest piękna i że warto udać się w mniej znane miejsca . Dla mnie rewelacja ! Tak Trzymaj !
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 19.04.2012 17:34

Weekend w Karkonoszach

Odcinek 1 - Rozgrzewka

Pomysł z zimowym weekendem w Karkonoszach chodził mi po głowie już od dłuższego czasu. Przeglądając różne relacje, jak np. czy , bardzo chcieliśmy sami ujrzeć takie wyjątkowe widoki. Oczywiście, trzeba było tylko czekać na weekend z dobrą pogodą. Tylko tyle oczekiwań...:) Karkonosze były już nam znane. Byliśmy tam na jesień 2008, o czym pisaliśmy w tym odcinku. Teraz przyszła kolej na zimową scenerię. Wg wszelkich prognoz bardzo ładnie zapowiadał się weekend 11-12 lutego 2012.

Od siebie wyjechałem już w piątkowy wieczór i we Wrocku dołączyłem do Wiola i Pawła. Gdzieś za stolicą Dolnego Śląska był wypadek na A4 i został wytyczony objazd. Trochę pobłądziliśmy, wjechaliśmy bodajże do wsi Ujów. Stamtąd w żółwim tempie jakąś polną ścieżką dojechaliśmy do Godkowa, skąd już nieco lepszą drogą dojechaliśmy do drogi nr 5 prowadzącej przez Bolków (niestety, zamek w nocy nie jest podświetlony a specjalnie pod niego podjechaliśmy :() do Kamiennej Góry.

Do Karpacza dotarliśmy około 6 nad ranem. Bezproblemowo znaleźliśmy miejsce do zaparkowania prawie pod samym Wangiem. Trochę pospaliśmy w aucie i około 8 ruszyliśmy na szlak. Oj, szczekały nam mocno zęby a palce prawie odmroziło. Było ładnie ponad -15C mrozu, ale wschodzące słońce zwiastowało zgodnie z prognozą ładną pogodę :). Po kilkuset metrach marszu wróciło krążenie :).

Obrazek
Poranny Wang

Obrazek
W drodze na Polanę
Obrazek

Niestety, coś "posypał się" mój aparat fotograficzny :(. Wydawało się, że to z powodu niskiej temperatury padły baterie. Ale ich zmiana niewiele pomogła...Potem okazało się, że to była wina karty :(. Po powrocie musiałem ją sformatować, co skończyło się utratą zdjęć :(. Mimo wszystko dobrze, że stało się to w sumie na początku wycieczki i straciłem niewiele fotek. A i przecież Wiola i Paweł mieli swoje aparaty :).

Na Polanie wybraliśmy żółty, trochę przetarty szlak prowadzący na Słonecznik. Szło się nam bardzo dobrze. Podziwialiśmy przepiękne, zimowe Karkonosze.

Obrazek
Kotki

Obrazek
Pielgrzymy
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Minęliśmy Pielgrzymy i mozolnie podchodziliśmy pod Słonecznik. Na otwartej przestrzeni wiało. Przenikliwy wiatr dokuczał i powodował, że temperatura odczuwalna była jeszcze niższa. Przy Słoneczniku zrobiliśmy krótką przerwę na łyk ciepłej herbaty i ciastko. Musieliśmy się trochę rozgrzać.

Obrazek
Śnieżka

Obrazek
Wiola i Śłonecznik

Obrazek
Słonecznik

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
W drodze do schroniska

Do Słonecznika spotkaliśmy może 3 osoby. Ale, już po głównej grani Karkonoszy - granicznym, czerwonym szlaku zwanym Drogą Przyjaźni poruszało się zdecydowanie więcej osób, w tym dużo czeskich narciarzy (biegaczy). Około 11 dotarliśmy do schroniska Odrodzenie, w którym mieliśmy zaklepany nocleg. Początkowo, myśleliśmy o noclegu w Samotni - wg opinii wielu najbardziej klimatyczne schronisko w Karkonoszach, ale akurat tam nie było już wolnych miejsc. W schronie trochę odpoczęliśmy i przepakowaliśmy się.

Obrazek
Schowana Jelenia Góra

Obrazek
Wielki Szyszak

Obrazek
Mały Szyszak

Obrazek
Zakopało Wiolę

Obrazek
Odrodzenie

Obrazek
Przełęcz Karkonoska, Mały Szyszak i schroniska pod nim

Po wyjściu z Odrodzenia ujrzeliśmy spowite mgłą góry. Na szczęście, trwało to tylko kilka chwil i szybko się znów wypogodziło :). Spacer kontynuowaliśmy czerwonym szlakiem robiąc często przerwy na robienie zdjęć. Takie widoki sobie wymarzyliśmy i takie dostaliśmy :).

Zimowe Karkonosze:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Męczące podejście

Obrazek
Rzut oka na Śnieżkę
Obrazek

Obrazek
...i nasze schronisko

Obrazek
Wiola, w tle Wielki Szyszak

Obrazek
Wielki Szyszak

Przed Wielkim Szyszakiem rozdzieliśmy się. Wiola doszła do stacji przekaźnikowej. Paweł wszedł na Wielkiego Szyszaka - zimą można na niego legalnie wejść, latem już nie, bo jest tam ścisły rezerwat. A ja krążyłem gdzieś pod Szyszakiem :).

Obrazek
Stacja przekaźnikowa na Śnieżnych Kotłach

Na powrocie pogoniliśmy. Po zachodzie słońce zrobiło się po prostu bardzo zimno. Wiatr zamrażał wszystko, co było odsłonięte. Wystarczyło zdjąć rękawiczkę a już po chwili palce były zdrętwiałe.

Obrazek

Obrazek
Śnieżka w zachodzącym słońcu

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W schronisku ogrzaliśmy się. Posiedzieliśmy trochę na jadalni przy piwku. Było trochę ludu, zwłaszcza młodzieży szkolnej. W pokoju mieliśmy dwóch gości, z którymi trochę pogadaliśmy na górskie tematy. Przyjechali w Karkonosze na kilka dni. Planowali biwak w jakiejś chatce blisko Śnieżnych Kotłów. Nie zazdrościliśmy im...

PS Jacek, dzięki za wspólne wędrowanie po Cyprze :)

PS Iwona 75, dziękujemy bardzo za miłe słowa. Fajnie, że spodobały się Tobie nasze wyprawy. Tak, w naszym kraju jest jeszcze wiele miejsc do zwiedzenia i opisania. Pomysłów mamy wiele, ale jak zwykle brakuje czasu na realizację wszystkiego :). Do zobaczenia w kolejnych relacjach :).
Iwona75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1288
Dołączył(a): 15.02.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iwona75 » 19.04.2012 18:28

Oj ,piękne te Wasze Karkonosze ,piękne.....Zdjęcia cudne ,relacja jak zwykle ciekawa .

Szkoda że nie ma w tym dziale takiego wielkiego zainteresowania jak przy relacjach z podróży do Cro , ale we mnie masz kolego wierną czytelniczkę . Pozdrawiam serdecznie...
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 23.04.2012 08:49

RobCRO napisał(a):Obrazek


Toż to Spitsbergen a nie Karkonosze...

8O 8O 8O


Pozdrawiam
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 24.04.2012 17:40

Odcinek 2 - Śnieżka

Niedziela powitała nas pięknym słońcem. Po śniadaniu ruszyliśmy na szlak. Od razu założyliśmy raki mając w pamięci okropne przejście pod Małym Szyszakiem z dnia poprzedniego. Sprawnie podeszliśmy pod Słonecznik, który cudnie prezentował się w słonecznych promieniach na tle błękitnego nieba :).

Poranne widoki:
Obrazek
Wielki Szyszak

Obrazek

Obrazek
Odrodzenie

Obrazek
Pod chmurami ukryty Karpacz

Obrazek
Zoom na Chojnik

Obrazek

Obrazek

Słonecznik:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Spacerując nad Wielkim Stawem dostałem telefon. Zadzwonił Konrad z Krakowa, którego poznałem na wakacjach w Grecji i Macedonii kilka lat temu. Od tego czasu jakoś nie spotkaliśmy się. Ale, Konrad z rodziną dostali zaproszenie na festiwal Włóczykij do Gryfina pod Szczecinem. Lepszej okazji do spotkania nie mogliśmy mieć...na marginesie, gdyby ktoś chciał dowiedzieć się czegoś o wyprawach Konrada, zapraszam na ich stronę Z dzieckiem w plecaku.

Obrazek
Śnieżka coraz bliżej

Obrazek

Obrazek
Wiola na śnieżnej pustyni (Równia pod Śnieżką)

Obrazek
W dole Strzecha Akademicka, w tle Rudawy Janowickie

Obrazek

Po drodze mijaliśmy sporo turystów. Ładna aura przyciągnęła w góry sporo piechurów i narciarzy. Pod Domem Śląskim zrobiliśmy krótką przerwę. Widzieliśmy jak całe tabuny ludzi ciągną na Śnieżkę. Pewnie większość z nich wjechała kolejkę na pobliską Kopę. Przypuszczaliśmy tak spoglądając na ubiór tych osób, zwłaszcza na obuwie. Pełen przekrój obecnej mody. Znalazła się nawet laska z wysokim obcasem. Paweł stwierdził, że to nowy model raków :). Tak naprawdę, to chyba my w butach z rakami wyglądaliśmy na kosmitów :). Zawodowo mijaliśmy uczepionych do łańcuchów niedzielnych turystów.

Obrazek
Już prawie na szczycie

Obrazek
Mrowie ludzi pędzących na szczyt

Na Śnieżce faktycznie było sporo ludzi, ale znaleźliśmy miejsce dla siebie. Posiedzieliśmy tam dłuższą chwilę. Podziwialiśmy widoki - niesamowite widoki na całe Karkonosze, Rudawy Janowickie, Góry Izerskie. Widać było także jakiś bardzo odległy szczyt w Czechach/ Niemczech, coś z Rudaw, może Klinovec, może Fichtelberg. Przepięknie prezentowała się oszroniona z jednej strony Kaplica św. Wawrzyńca - najwyżej położony w Polsce obiekt sakralny. Dla takich widoków tutaj przyszliśmy :).

Obrazek
"Tajemniczy" szczyt - rozpoznaje ktoś?
Obrazek

Na Śnieżce:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Kaplica św. Wawrzyńca
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Zaśnieżona Wiola

Obrazek

Obrazek
W dole Dom Śląski

Obrazek

Na zejściu nie popisaliśmy się. Wymyśliłem jakiś dziwny skrót, którym mieliśmy podejść pod Strzechę Akademicką. Zamiast do schroniska doszliśmy na Kopę. Nie tak to miało być...i jeszcze okazało się, że zimą żółty szlak do Strzechy jest zamknięty ze względu na zagrożenie lawinowe :(. A powrót do auta miał być taki lajtowy.

Przekombinowaliśmy...schodziliśmy zacienionym Białym Jarem. To miejsce, w którym pokrywa śnieżna utrzymuje się najdłużej w Karkonoszach.

Obrazek
Na zejściu

20 marca 1968 roku w Białym Jarze na skutek zejścia lawiny zginęło 19 osób. Była to największa tragedia lawinowa w Polsce. Lawina miała ponad 700 m długości, około 80 metrów szerokości, a jej czoło było wysokie na 20-25 m. Wśród ofiar było 13 Rosjan, 4 Niemców z NRD oraz dwóch Polaków. Pięć innych osób zdołało się uratować. W 2008 roku zeszła tam kolejna spora lawina. Czoło lawiny miało od 15 do 20 m wysokości, a długość ponad 800 m.

Szlak przez Biały Jar nie jest specjalnie widokowy w przeciwieństwie do szlaku niebieskiego prowadzącego od Strzechy do świątyni Wang. Szybko doszliśmy do Karpacza, ale musieliśmy wrócić pod Wang, gdzie stał nasz samochód. Tym razem, skrót okazał się być dobry :). A Paweł dowiedział się o tzw. trójkącie bermudzkim, gdzie wbrew prawom grawitacji, samochód jedzie sam pod górę :).

W drodze powrotnej na moją prośbę zrobiliśmy krótki postój w Świdnicy - chciałem zobaczyć będący na liście dziedzictwa UNESCO - kościół pokoju. Wieczorem był już zamknięty, więc pozostało nam podziwianie z zewnątrz. Podjechaliśmy także pod zamek w Książu. Ale podobnie jak Bolków, ten też nie był nocą oświetlony. Jak powiedział nam stróż, zamek podświetlają tylko na ważne uroczystości. Proste, z powodu oszczędności...

We Wrocku pożegnaliśmy się. Miałem trochę czekania na pociąg na Pomorze...ale to nic w porównaniu z przygodami, jakie mieli Wiola i Paweł. Po wyjechaniu z Wrocławia padło auto :(. Wezwali auto-assistance i ci odholowali wóz do warsztatu. Paweł dostał auto zastępcze i nim dojechali do swoich domów. Okazało się, gdzieś w okolicy Wałbrzycha wjechaliśmy w dziurę i coś tam w aucie nawaliło. Nasze ukochane drogi...

Ale, jak chodzi o wrażenia turystyczne, to wypad był bardzo udany. Pogoda i widoki dopisały. Pięknie prezentowały się Karkonosze w zimowej szacie :).

PS Iwona75, cieszymy się, że jesteś naszym nowym czytelnikiem :).

PS Jacek, no nie...to Karkonosze :). Ale, faktycznie krajobraz nieco arktyczny :). Pozdrawiamy :).
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 24.04.2012 18:55

Piękną mieliście pogodę 8) :D !

"Tajemniczy szczyt" wygląda na :idea: Ještěd nad Libercem.
My patrzyliśmy na niego z Łysej Góry i Dworaczków podczas marcowego pożegnania z zimą :) . Tyle, że mój kompakcik :roll: nie ma takiego zooma, żeby na moich zdjęciach szczyt było tak dobrze widać, jak u Ciebie...

A w Odrodzeniu spaliśmy dwa tygodnie po Was :wink: , podczas "polarnej" wyprawy biegówkowej.

Pozdrawiam
:papa:
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 21.05.2012 17:14

Bałkańska majówka 2012

Część I - Chorwacja
Obrazek

Odcinek 1 - "3 x P - Przygotowanie, podróż i Plitvice"

W tym roku majówka była wyjątkowo długa. Planując ją mieliśmy wiele opcji w zasadzie we wszystkich czterech kierunkach Europy. Priorytetem były rowery podobnie jak w dwóch poprzednich latach. Mieliśmy już ustalone miejsce, trasy przejazdu, całą logistykę związaną z bagażem, ale nie było pewności co do pogody. Nie chcieliśmy jeździć na dwóch kółkach w deszczu...

Może to jakieś fatum, bo np. Bornholm planowaliśmy w 2010 a wybraliśmy się tam rok później. To może i w to wybrane miejsce zawitamy w 2013. Kto wie :). Była też opcja północna, wschodnia...a ostatecznie wybraliśmy południe - moje ulubione Bałkany. Dla tej części Europy prognozy pogody były najbardziej optymistyczne :).

Na szybko ustaliśmy trasę przejazdu, wydrukowaliśmy trochę informacji o miejscach, które planowaliśmy odwiedzić i 28 kwietnia w godzinach wieczornych wystartowaliśmy z Tychów. Tym razem zamiast na Cieszyn chcąc wypróbować nowe dla nas połączenie, pojechaliśmy na Zwardoń - Skalite. Bez tłumów na drogach, spokojnie. Tylko w godzinach wieczornych jest problem z zakupem słowackiej winiety na przejściu - jest nawet kartka, by nie zawracać gitary, bo winietę można kupić na stacji OMV w Cadcy. Przejazd przez Słowację bez historii...na przejściu z Madziarami, słowacka policja sprawdziła tylko, czy posiadamy ową winietę. Za wcześniej zakupione forinty kupiliśmy węgierską winietę. Tylko zdziwiło mnie, że zapłaciliśmy 3375 HUF. W necie widziałem, że cena była 2975 HUF. Może tam są inne ceny...

Ranek na Węgrzech powitał nas słoneczną pogodą. Jedynie nad polami w okolicach Balatonu unosiła się mgiełka, znad której wyrastały drzewka. Bardzo ładnie to wyglądało. Do Chorwacji wjechaliśmy przez przejście w Goričan. Chcieliśmy wymienić trochę waluty na autostrady i LPG, ale w pobliżu przejścia żadnego kantoru nie znaleźliśmy (nawet specjalnie go nie szukaliśmy, bo zawsze jak coś można zapłacić kartą). Ten trafił się dopiero na stacji benzynowej na obwodnicy Zagrzebia.

Od Zagrzebia jechaliśmy starą trasą na Split. Gdzieś za Karlovacem zrobiliśmy krótki postój. Zjedliśmy śniadanie w wojskowej scenerii.
Miejsce śniadania:
Obrazek

Obrazek

Przed 10 dojechaliśmy do Plitvic. Zaparkowaliśmy auto nie bez problemów na parkingu przy wejściu nr 1. Po prostu ogromna liczba aut. Cóż, ładna pogoda plus niedziela sprawiły, że do Plitvic przyjechało sporo ludzi. Trzeba było chwilę odstać w kolejce do kasy po bilet (110 KN/ osoba).
Dla mnie to była druga wizyta w tym parku narodowym - pierwsza w 1997 w czasie pierwszego wypadu do CRO. Wiedziałem, jakich atrakcji się spodziewać. Ale, nie spodziewałem się takich tłumów. Na ścieżkach dosłownie człowiek na człowieku. Zamiast podziwiać krajobrazy trzeba było uważać, żeby kogoś nie potrącić...te 15 lat temu Plitvice zapamiętałem jako spokojne miejsce. Ale, to były inne czasy i turystyka w Chorwacji dopiero raczkowała po wojennych ranach.

Zrobiliśmy długi spacer przy jeziorach Kaluđerovac, Gavanovac, Milanovac, Kozjak (największe ze wszystkich, które obeszliśmy wokół i tu faktycznie można było cieszyć się ciszą i podziwiać krajobraz, bo turyści w to miejsce się nie zapuszczali, oprócz przystanków z promami) i Gradinsko.

Plitvice:
Obrazek
Widok na Veliki Slap

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Jezioro Gavanovac
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Veliki Slap

Obrazek
Wiola z Velikim Slapem

Obrazek

Obrazek
Jezioro Milanovac

Obrazek
Jeziora Milanovac i Kozjak

Obrazek

Obrazek
Kolejka chętnych na prom po jeziorze Kozjak

Nad jeziorem Kozjak:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Plitivice ekipy nie zachwyciły. Domyślam się, że jedną z przyczyn mogły być te tłumy.
Po 17 wróciliśmy na parking (7 KN/ godzina) i pojechaliśmy na kamping Korana. Ten bałkański wypad miał być namiotowo - kwaterowy. Na kampingu było trochę turystów (również z kraju), ale nie mieliśmy problemów ze znalezieniem wygodnej parceli. Z powodu zmęczenia podróżą i całodziennym zwiedzaniem szybko poszliśmy spać..

PS Danusiu, widziałem Twoją relację. Faktycznie, trochę się rozminęliśmy :). Szczyt faktycznie wygląda na Jested :).
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12187
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 21.05.2012 17:38

RobCRO napisał(a):Obrazek


Mi wyszło trochę poruszone. :D

Obrazek

Na Śnieżce mieliście super widoczność.

pzdr :wink:
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 22.05.2012 07:24

Faktycznie tłumy wielkie... 8O


Pozdrawiam
RobCRO
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1502
Dołączył(a): 04.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) RobCRO » 25.05.2012 08:48

Odcinek 2 - Nad Jadranem

Noc minęła nam bardzo dobrze. Nie mieliśmy problemów z zaśnięciem. Tylko jacyś rodacy w środku nocy głośno się zachowywali. Może po raz pierwszy spróbowali chorwackiej rakiji...

Po śniadaniu ustaliliśmy trasę, rozliczyliśmy się za nocleg (w sumie wyszło 290 KN) i opuściliśmy Plitvice.

Pojechaliśmy na Otočac i dalej na Senj. Ruch na drodze był niewielki. Wokół wszystko powoli budziło się do życia. Zielono i wiosennie :). Z przełęczy Vratnik mieliśmy pierwsze widoki na Jadran :).

Obrazek
Pierwszy Jadran :lol:
Obrazek

Zjechaliśmy do Senj. Znaleźliśmy parking i poszliśmy na krótki spacer po miasteczku - jednym z najstarszych na północnym wybrzeżu Adriatyku. Najważniejszym zabytkiem Senj jest twierdza Nehaj z XVI wieku zbudowana przez "uskoków". Była ona ich główną siedzibą.

W Senj:
Obrazek

Obrazek


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Widok z góry na miasto

Twierdza Nehaj:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z Senj jechaliśmy na południe pustą Jadranką. Po jednej stronie mieliśmy błękitny Adriatyk z rozsianymi po nim wyspami, po drugiej Velebit. Podobał się nam księżycowy krajobraz Pagu.

Adriatyckie krajobrazy:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Paški most

Późnym popołudniem dojechaliśmy do Ninu, który leży na niewielkiej wyspie połączonej ze stałym lądem dwoma mostami. Miasteczko znane jest przede wszystkim z dwóch ciekawych kościołów:
- Kościół św. Krzyża z IX w., uważany niegdyś za najmniejszą katedrę świata (40 m obwodu). Obecnie nie pełni funkcji katedralnej. W przeszłości był siedzibą biskupa z Ninu. Według jednej z teorii bryła kościoła oddaje pozycje słońca z okresu przesilenia wiosennego i jesiennego. Budowla spełniała najprawdopodobniej funkcje kalendarza lub zegara. Nieopodal świątyni znajduje się brązowy posąg biskupa Grzegorza z Ninu autorstwa chorwackiego rzeźbiarza Ivana Meštrovićia.

Kościół św, Krzyża:
Obrazek

Obrazek

- Kościół św. Mikołaja znajdujący się poza historycznym starym miastem, o nietypowej dla budowli sakralnych formie architektonicznej - jest to wieża z blankami na planie koniczyny, która w okresie wojen z Turkami pełniła funkcje obronne. Według legendy, w Ninie koronowanych było siedmiu królów Chorwacji, którzy po koronacji przyjeżdżali do kościoła św. Mikołaja, by ukazać się poddanym i wznieść swój miecz w kierunku czterech stron świata.

Kościół św. Mikołaja:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oba kościółki bardzo się nam spodobały, szczególnie ten św. Mikołaja. Położony na wzgórzu nieco na uboczu. Uroku dodaje mu rosnąca obok niego pinia.

Obrazek

Obrazek
Nin

Z Ninu pojechaliśmy do Zadaru - 5-tego co do wielkości miasta Chorwacji. W Zadarze już byłem przy okazji pobytu na Ugljanie. Ale, to było w 2000 roku, więc w zamierzchłych czasach. Po Zadarze spacerowało wielu turystów. Być może odbywał się jakiś festyn. Obeszliśmy miasto, podziwialiśmy zabytki, w tym kościół św. Donata z IX wieku, romańską katedrę św. Anastazji czy rzymskie ruiny. Zrobiliśmy spacer nadmorską promenadą - po drugiej stronie miałem znajome widoki na wyspę Ugljan :). Na promenadzie oczywiście chcieliśmy posłuchać organów morskich (gdy byłem tam za pierwszym razem, jeszcze ich nie było). Takiego zjawiska nie mogliśmy przegapić :). Ale, pierwsze wrażenie było mizerne. Ot, jakieś ciche pojękiwanie. Dopiero, gdy nadeszła większa fala, w uszach aż nam zatrzeszczało :).

Obok organów znajduje się Pomnik ku czci Słońca. Instalacja składa się z około trzystu, wielowarstwowych szklanych płyt, ułożonych w kształcie kręgu o średnicy 22 metrów. Pod płytami znajdują się moduły solarne, przez które odbywa się symboliczna komunikacja z przyrodą. Jej celem jest, tak jak w przypadku Organów Morskich, komunikacja - tam z dźwiękiem, tutaj ze światłem.

Zadar:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Pomnik ku czci Słońca

Opuszczając Zadar rozglądaliśmy się za kampingiem, na którym moglibyśmy przenocować. Daleko nie musieliśmy szukać. Trafiliśmy do Sukošan na kamp Malenica. Bez problemu znaleźliśmy fajne miejsce na nasze namioty (na kampingu było trochę gości, najwięcej Słoweńców). I przekonaliśmy się, że wbijanie igieł w chorwacką ziemię do najprostszych zadań nie należy :).

Za nocleg zapłaciliśmy jedyne 120 KN. Wieczór spędziliśmy nad wodą.. Sączyliśmy Karlovačko przy zachodzącym słońcu :). A Gabi zachciało się wykąpać. Też miałem na to ochotę, ale zrezygnowałem. Teraz trochę żałuję, bo miałbym zaliczoną kąpiel w kwietniu. Gabi na temperaturę wody nie narzekała :). Jeszcze przed snem wybraliśmy się do knajpy na "točeno" Karlovačko :). Spędziliśmy miły wieczór w Sukošanie.

W Sukošanie:
Obrazek

Obrazek
Karlovačko najlepiej smakuje nad Jadranem

Obrazek
Kąpiel Gabi

Obrazek

Obrazek

PS Longtom, mój aparat tego nie potrafi :twisted: . Pozdrawiamy Cię serdecznie :).

PS Jacek, cóż, w weekend trzeba liczyć się z tłumami. Pozdrav
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe

cron
Podróże RobaCRO - Lutalicy iz Novogardu - strona 45
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone