NIEDZIELA, ODPOCZYNEK...
Po przygodach związanych z wejściem na Pelister, zapragnęłam odpoczynku...a że wszędzie naokoło góry, więc postanowiłem zwiedzić sobie Bitolę - trzecie co do wielkości miasto w Macedonii (a może drugie?), po Skopje i Kumanovie. Bitola:
łyk wiadomości o mieście to niewielkie miasto, jak na nasze realia, w Macedonii już uchodzi za duże.
Pierwszy kontakt z miastem miałem dwa dni wcześniej, ale wtedy trafiłem jedynie na Stary Bazar. Teraz chciałem zobaczyć więcej, a przede wszystkim udać się do Heraclei...
A że to była niedziela, pospać można dłużej...czas mnie nie gonił. Po śniadaniu krótka rozmowa z gospodarzem, który zamawia mi taksówkę - przyjeżdża ten "cwaniaczek" Ilo - dostałem od niego wizytówkę. Zamawiam kurs do miasta. Po drodze coś tam rozmawiamy, ale idzie nam opornie
...wysadza mnie w centrum i od razu rzut okiem na plan miasta i już wiem, zwiedzanie zacznę od Heraclei.
Heraclea: Heraklea Linkestidska (Heracleia Lyncestis)
Antyczne miasto Heraklea, ważny ośrodek wojskowo-strategiczny na drodze Via Egnatia znajduje się 2 km od Bitoli. Istnieją jedynie przypuszczenia, że miasto wybudował Filip II. Miasto istniało ponad 1000 lat, i przez większą część swej historii był stolicą obszaru Linkestida, dzięki której zyskał niniejsze określenie. Pierwsze badania na terenie Heraklei rozpoczęto w roku 1938. Od roku 1959 prowadzone są tam systematyczne badania i wykopaliska. Badania antycznego miasta przyniosły odkrycie wielu zabytków kultury antycznej, jak np. łaźnię, teatr w formie podkowy, jak też kilka bazylik. Przez dość długi okres czasu Heraklea była także ważnym ośrodkiem handlowym. Odkryto tam wiele mozaik. Mozaiki w Wielkiej Bazylice weszły do historii sztuki jako dzieła o szczytowym plastycznym charakterze z bogatą treścią ikonograficzną. Mozaiki przemawiają chrześcijańskim uniwersalizmem: w środku wydłużonego prostokąta znajduje się winorośl, wokół której są przedstawione spacerujące jelenie i pawie ? symbole Chrystusa. Oprócz zabytków architektonicznych, odkryto w Heraklei również napisy, pomniki nagrobne oraz plastykę z rzymskiego i wczesnochrześcijańskiego okresu. Przepiękna jest również głowa mówcy Eschina z IV wieku, której oryginał znajduje się w brytyjskim muzeum w Londynie, następnie kopia rzeźby Ateny Dziewczyny (Athena Partenos) autorstwa antycznego rzeźbiarza Fidiasza, i wiele innych zabytków, które przemawiają za faktem rozwiniętego życia artystycznego w Heraklei.
źródło: e-makedonija.info
To obowiązkowy punkt każdej wycieczki w Bitoli, choć tak naprawdę, to turystów tam dużo nie spotkałem. Primo: może dlatego, że to była niedziela. Secundo: byłem mimo wszystko z rana (ok. 10). Heralcea to miejsce, które mieści się trochę od centrum, położone jest w bok od drogi prowadzącej do przejścia granicznego z Grecją w miejscowości Medztilija. W sumie dosyć blisko dworców autobusowego i kolejowego. Bilet wstępu - tradycyjne 100 denarów. Z tym że jest pewien "szkopuł". Jeśli chce się robić fotki, cena wzrasta do 500 denarów, jeśli chce się kamerować cena wynosi bodajże 1000 denarów. Dla mnie taka różnica jest nie do przyjęcia, postanowiłem nie fotografować
. Miły pan z okienka mówi mi, że na wstępie nie muszę płacić za zdjęcia, ale że jak zobaczę mozaiki, to może mnie najdzie...nie naszło! Ale fakt, Heraclea robi wrażenie. Mozaiki warte podziwiania. Podobnie jak ruiny bazylik, łaźni czy teatru. Przyjemny "antyczny" spacer...inny pan ze sklepiku, informuje mnie, co oznacza poszczególna mozaika, jaką ma symbolikę. Kupuję u niego kilka pocztówek, skoro nie mam zdjęć, to niech będą pocztówki...a zdjęcia udało mi się zrobić, ale...zza płotu
. Polak potrafi...
Tak przy okazji "antycznego" wątku - ktoś z forum wspominał o innych antycznych ruinach w Macedonii, przy drodze do Gevgeliji, to pewnie "Stobi". Tam nie byłem, ale wiem, że to ciekawe miejsce (z relacji pewnego Macedończyka)...
Po łyku starożytnej historii, zmierzam ku tej nowszej, choć nie takiej nowej historii Bitoli. Kieruję się na główną ulicę Bitoli noszącej imię...Josipa Broza Tito. Dla mnie to małe zaskoczenie, bo sądziłem, że jedynie Chorwaci jeszcze go poważają (wszak Tito to był Chorwat). Myliłem się, bo Macedonia jest pewnie druga i ostatnia...Po drodze na chwilę odwiedzam dworce, ot tak zobaczyć połączenia. Dworzec autobusowy - nędza i rozpacz, w remoncie, żadnego rozkładu, nic a nic...kolejowy, podobnie, rozkład jest, ale ze...Skopje. Szybko jednak się orientuję, że KAŻDY kurs w Macedonii ma swój początek lub koniec w stolicy. Czy jest takie drugie państwo? Nie sądzę...
Ulica Josipa Broza Tito to deptak, najsłynniejsza arteria miasta, w zasadzie tylko w jednym miejscu przecina ją inna ulica z ruchem samochodowym. Można więc spokojnie spacerować. Oczywiście mnóstwo knajpek. W niedzielę wszystkie miejsca przy ulicy zajęte. Fajny klimat...panowie patrzą na panie. Jest na czym oko "zawiesić". Hehe, nie ma to jak Słowianki...
ten budynek z wieżą to kościół katolicki...
Oczywiście na ulicy Tito, nie może zabraknąć pomnika "bohatera":
za pomnikiem mieści się gmach z flagą chorwacką! Może to konsulat, nie wiem, nie sprawdzałem...
Nie wiem, jakie zasługi miał Tito dla tego miasta...zresztą w Macedonii jak wspomniałem, Tito musiał cieszyć się długo estymą. Przecież długo po rozpadzie jedno z miast nosiło nazwę Titov Veles, dziś już tylko Veles. A drugi co do wielkości szczyt w Macedonii po Korabie, nazywa się...Titov Vrv (2748m).
Blisko ulicy Tito, znajduje się wspomniany już Stary Bazar, dawna turecka część miasta. To właśnie tam udałem się, ale w niedzielę, to zupełnie inny klimat. Pusto, cicho, czasami tylko ktoś przejdzie...a jak przyjechałem, to te uliczki tętniły życiem. Nie ukrywam, jestem trochę zawiedziony:
Podobnie na targu, w niedzielę mniej wystawców, mniej kupujących, jest bardzo spokojnie...nie ma tego hałasu, który mi się tak podoba...Wygląda teraz jak u nas targ, więc swojski klimat. Kupuję sobie melona, wychodzi coś za ok. 1 zł (sic!). Dobre przed obiadem...kupuję też CD z muzą macedońską. Tradycyjne 100 denarów...Sprzedawca zachwala mi towar, ale znam tylko z nazwiska Tosia Proeski. Inne nazwiska nic mi nie mówią, z kolei, te które ja znam, to facet puka się w czoło - co to znaczy? Ze nikt tego nie słucha??? Brakuje mi też cinkciarzy walutą...ale denarów mam dosyć
. Po krótkim spacerze uliczkami Starego Bazaru wracam do centrum...interesują mnie meczety. Meczety to nieodłączny element pejzażu Macedonii, szczególnie tej części przy granicy z Albanią. Taki element jak góry...ale bardzo lubię ten klimat. I jednego i drugiego tam dużo...
W Bitoli wyróżniają się dwa meczety. Pierwszy z nich to meczet Yeni, w nim mieście się galeria sztuki. Drugi to meczet Isak:
i minaret meczetu Yeni:
...niestety nie udało mi się ani sfotografować muezina, ani usłyszeć jego głosu wołającego do świątyni na modlitwę...
Mam też pytanie do forumowiczów, może ktoś wie...wiąże się to z meczetami, dokładnie to z minaretami. Niektóre minarety mają jakby dwa lub nawet trzy wyjścia., piętrowo dla muezinów. Czy to oznacza rangę meczetu czy coś innego? Niestety nie mam fotki takiego minaretu, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi...z góry z wieży minaretu dzięki za odpowiedź.
Przypominam sobie również dzień poprzedni:
w tle Pelister...jeśli go widać!!!
Moją uwagę przykuwa też zegar słoneczny:
...ale zupełnie nie wiem, czy chodzi...przypomina mi to nieco zegar z Kwidzyna:
...choć ten z Bitoli, to odmierza nawet czas letni i zimowy
.
Chcę również uwiecznić na zdjęciu zniszczenia po pożarze. Jedno wzgórze jest niemal całkowicie spalone. Ale tyle się nałazikowałem, że trudno mi było zrobić dobre ujęcie. Musiałbym chyba wyjść zupełnie poza miasto, ale na tych zdjęciach widać, co się tam działo:
W sumie pożary były krótko przed moim przyjazdem, Była nawet obawa, że te pożary mogły pokrzyżować moje plany. A te spalone wzgórza to widok naprawdę przykry...
Mój czas powoli w Bitoli dobiega końca...drobne zakupy, gdzie trochę podskoczyła mi adrenalina. Robię zakupy, płacę za towar a tam...piszczy bramka. Co jest??? Podchodzi ochroniarz, na szczęście spokojny facet. Facet ogląda rachunek, no wszystko gra...zagląda w plecak, tam nic prócz aparatu. I co? Karta pamięci...sprawdza kilka razy, co zaczyna nieco mnie niepokoić, przecież może tą kartę mi namagnesować (czy znam się na prawach fizyki???). Na szczęście moje zdjęcia się zachowują...
Szukam też taksówki na powrót, tych akurat dużo i na każdym kroku...krótkie pytanie, ile za kurs, 150 denarów. Dobra jedziemy...ten choć młody, to skasował tyle, ile powiedział. Hhhehe, cwaniaczek Ilo pewnie był zawiedziony. Umawiam się z nim na jutrzejszy kurs na rano. Nie może, ale obiecuje przysłać kolegę...rano ruszam dalej...[/url]