Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

PODRÓŻE ... dalekie i bliskie z Jasiem i Lenką ...

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 20.05.2008 13:42

RobCRO napisał(a):PAP, tyle razy byłem w Berlinie, a od Ciebie tyle nowego się dowiaduję...sam Berlin znam dość dobrze.


RobCRO,

To cieszę się bardzo :D ... co jeszcze zwiedzaliśmy to wyczytasz z kolejnego dnia relacji :wink: :) , ale faktem jest, że mamy świadomość, iż jeszcze sporo zostało do zobaczenia, więc będzie pretekst aby tam pojechać jeszcze raz :roll: ... dzięki wielkie za twoje sugestie, bo chyba o dwóch z nich nie specjalnie wiedziałem 8O ...

Pozdrawiam,

PAP
AnetaA
Cromaniak
Posty: 881
Dołączył(a): 10.08.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) AnetaA » 26.05.2008 14:08

Ja też czekam na dalszy spacerek po Berlinie,byłam kilka razy i lubie to miasto :D
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 02.06.2008 23:48

Dzień 3

3/05/2008 sobota

odległość: 70 km

trasa: Berlin obrzeża - Berlin zachodni centrum - Berlin wschodni centrum - Berlin obrzeża


Wbrew naszym obawom o pogodę, kolejny dzień wita nas bezchmurnym niebem i pięknym słońcem. Już oswojeni z ciasnotą pokoju sprawnie zbieramy się do wymarszu. Trochę po 10:00 wyruszamy z parkingu, tym razem wybierając bardziej autostradowy dojazd do centrum. Początkowo kierujemy się obwodnicą na zachód, aby następnie odbić na północ, celem dotarcia do zachodniej części miasta. Dokładnie tą samą trasą, tyle że w odwrotnym kierunku, jechaliśmy wczoraj wieczorem, a dziś chcemy dokładniej przyjrzeć się pozostałościom dawnego przejścia granicznego pomiędzy Berlinem Zachodnim a NRD, zwanego potocznie Checkpoint Bravo. Z rozległych instalacji granicznych po stronie nrdowskiej nic praktycznie nie zostało, a sam teren wykorzystano pod zbudowanie równie rozległego business parku. Po stronie Berlina Zachodniego ostał się kompleks zabudowań w Dreilinden, ale wygląda raczej na mało intensywnie użytkowany. Objeżdżamy całość, uwieczniając co się da, zakładając, że kiedyś i to zostanie rozebrane :(. Inna rzecz, że już po powrocie, przeglądając zasoby internetu natrafiam na ciekawe opisy wcześniejszego Checkpoint Bravo, znajdującego się kilometr czy dwa na zachód, na starej drodze prowadzącej do Berlina Zachodniego. Szkoda, że nie wiedziałem o tym miejscu wcześniej, bo można by je odwiedzić. A tak trzeba będzie przyjechać kiedyś ponownie :D ...

Obrazek

Obrazek
Checkpoint Bravo

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Zjeżdżamy z głównej drogi i bocznymi przecinamy podmiejskie lasy i dzielnice willowe, aby dotrzeć do zachodniego krańca Kurfurstendamm, będącej główną ulicą zachodniej części miasta. Obsadzonym drzewami bulwarem docieramy do Gedachtniskirche, stanowiącego pozostałości zniszczonego w czasie wojny kościoła, dziś służącego za symbol - przestrogę. Mijamy słynny dom handlowy KaDeWe, który wraz z sąsiadującymi sklepami, w czasach Berlina Zachodniego stanowił handlowe serce kapitalistycznej enklawy. Po chwili naszym oczom ukazuje się zabudowa powstała w ciągu ostatnich kilkunastu lat na Potsdamer Platz. Im głębiej wdzieramy się w jej tkankę, starając przedostać się do Bramy Brandenburskiej, tym większego nabieramy wrażenia, że wbrew licznym opisom, ukazującym to miejsce jako skupisko wybitnej i kosztownej architektury współczesnej, tak naprawdę w wielu płaszczyznach przypomina to najnowsze osiągnięcia budowlane Warszawy :roll: 8O. Mamy tu to samo poczucie braku istnienia spójnej całości architektonicznej, gdzie jeden budynek nijak harmonizuje z drugim czy trzecim, tak jakby wszystkie powstawały bez uwzględniania tego co obok, gdzie nic nie urzeka swym wyglądem, a ogólny brak charakteru tego miejsca powoduje, że żaden wyrazisty obraz nie pozostaje w naszych głowach jako wizytówka całości :( ... Na szczęście w mgnieniu oka docieramy w okolice Bramy, przy której odbijamy w Strasse des 17 Juni, na której zgodnie z wczorajszymi ustaleniami, postanawiamy zostawić dziś nasz samochód. Budząca się do życia bujna zieleń parku Tiergarten, zalewająca szeroką ulicę z obydwu stron, skutecznie koi nasze jeszcze świeże zniesmaczenie, dzięki czemu nawet konieczność zaparkowania, z braku innych wolnych miejsc, w sporej odległości od Bramy, spotyka się z naszym pozytywnym przyjęciem ...

Obrazek
Kurfurstendamm

Obrazek
Gedachtniskirche

Obrazek

Obrazek
Strasse des 17 Juni

Obrazek


Dochodzi 12:30, a my planujemy wrócić do samochodu dopiero po zmroku, stąd też pakujemy do Jasiowego wózka wszystko, co uważamy, że będzie nam potrzebne. Uzbrojeni w napoje, pochrupanki dla młodzieży, oraz cieplejszą odzież ruszamy przed siebie. Mijamy pomnik poległych żołnierzy radzieckich. Nie doczytałem genezy jego lokalizacji, ale faktem jest, że po powstaniu muru berlińskiego znalazł on po jego zachodniej stronie, co często prowadziło do mniejszych lub większych napięć związanych z jego odwiedzaniem przez radzieckie delegacje. Tuż za pomnikiem odbijamy parkową ścieżką w lewo, a zza gałęzi powoli wyłania się coraz bardziej gmach Reichstagu. W planie mamy odwiedzenie tarasu widokowego znajdującego się w nowo dobudowanej szklanej kopule, ale widok dłuuuugiej kolejki oczekujących na wejście skutecznie gasi nasz zapał i nadzieje. Kontentujemy się obejściem terenu znajdującego się przed budynkiem, po czym swe kroki kierujemy w kierunku Bramy. Za czasów dwóch państw niemieckich nie byłoby to możliwe, gdyż wzdłuż ulicy łączącej obydwa budynki biegł mur. Dziś jedynym śladem wyznaczającym jego położenie jest wybrukowany pas ciągnący się po całej jego długości. Od 'zakrystii' Brama wygląda ciekawie, ale 'właściwa' perspektywa do jej kontemplowania to ta od strony Pariser Platz. Porównując stan obecny z moimi wspomnieniami z dzieciństwa oraz umieszczonymi w gablotce informacyjnej zdjęciami Bramy z różnych wcześniejszych okresów, bez dwóch zdań trzeba powiedzieć, że Brama i jej okolica wypiękniała, a to głównie za sprawą harmonijnie i sensownie dobudowanych nowych budynków, mieszczących między innymi ambasadę Francji czy najdroższy hotel w mieście. Dziś jest tu tłoczno i gwarno, a uwagę turystów skupiają, konkurując ze sobą nawzajem, pozujący do zdjęć osobnicy przebrani w mundury wojsk alianckich dawniej sprawujących pieczę nad powojennym miastem, mini orkiestra symfoniczna, oraz zagłuszana przez nią lub, jak kto woli, zagłuszająca ją, grupa grających Indian. Może to złudzenie a może zbieg okoliczności, ale w warstwie wizualnej i muzycznej przypominają osobników, których widzieliśmy we wrześniu 2007 na nabrzeżu w Trogirze :roll: 8O :D ... Jaś delektując się ciastkami, z uwagą obserwuje wszelkie zaprzęgi konne pojawiające się w jego polu widzenia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Pierwszy widok na Reichstag

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Brama Brandenburska od 'zakrystii' dziś ...

Obrazek
... i kilka lat po zbudowaniu muru berlińskiego (zdjęcie z gabloty informacyjnej)

Obrazek
Brama od frontu

Obrazek


Odbijamy w Wilhelmstrasse i wędrujemy nią na południe. Po prawej stronie mijamy olbrzymi gmach ambasady Wielkiej Brytanii, stanowiący również owoc po zjednoczeniowej budowlanki, ale po przekroczeniu pierwszej przecznicy, jak za dotknięciem magicznej różdżki, wkraczamy w architekturę ewidentnie rodem z NRD. I nie jest to bynajmniej jakaś tam zabudowa, a osiedle powstałe w 1987 roku, podobnie jak odwiedzany wczoraj Nikolaiviertel, jako jedno z ostatnich osiągnięć socjalistycznego państwa. Szczególność tego miejsca wyraża się zasadniczo w dwóch kwestiach. Po pierwsze, powstało ono przy samym murze, stąd w pierwszych latach jego istnienia okna wielu mieszkań wychodziły wprost na jego umocnienia. Po drugie, to właśnie tutaj znajdował się słynny bunkier Hitlera, w którym wódz III Rzeszy opuścił świat żywych na kilka chwil przed kapitulacją Berlina. Po wojnie, bunkier pozostawał w swej podziemnej części w stanie nienaruszonym, acz dostęp do niego był rzecz jasna pilnie strzeżony. Dopiero prace budowlane związane z budową osiedla spowodowały zniszczenie jego górnych partii oraz zasypanie dolnych. Obecnie to, co po nim zostało znajduje się pod sporym parkingiem osiedlowym. Początkowo nie chciano nadawać temu miejscu zbytniego rozgłosu, ale za sprawą filmu powstałego w 2004 roku, dokumentującego ostatnie dni III Rzeszy, miejsce to zyskało na popularności. Kiedy tam docieramy, przed tablicą informacyjną stoi grupka hiszpańskich turystów, a mnie chodzi po głowie myśl, jakie to musi być uczucie mieszkać w takim miejscu ... Mą zadumę przerywa bardziej prozaiczna kwestia. Wiekowy wózek Jasia, kupiony już jako używany, który przetrwał Lenkę i dzielnie dalej znosi kilometry pokonywane w rozmaitych okolicznościach terenu i pogody, od czasu do czasu lubi gubić koła za sprawą drucianych klamerek, które z wiekiem przecierają się. Przeważnie dzieje się to w najmniej odpowiednich momentach :evil: :wink:. Tak też jest i dziś. Jedna z klamerek wykazuje oczywiste oznaki 'agonii', ale chwila improwizowanego majsterkowania pozwala uniknąć na jakiś czas ostatecznego 'zgonu' 8) ...

Obrazek
Jedno z ostatnich dokonań NRD

Obrazek
Oryginalny fragment muru

Obrazek
Tablica informacyjna przy dawnym bunkrze Hitlera

Obrazek

Obrazek
Skwer, pod którym znajdują się resztki bunkra

Obrazek
Widok z dawnej wewnętrznej strefy muru ...

Obrazek
... i jego pełna panorama

Obrazek
... a tak wyglądało to kiedy jeszcze był mur (zdjęcie z ekspozycji przy Checkpoint Charlie)


Przechodzimy przez pasmo nowej zabudowy powstałej na terenach 'sanitarnych' znajdujących się pomiędzy zewnętrznym i wewnętrznym murem. Docieramy do Potsdamer Platz, ale z perspektywy chodnika wygląda on tak samo 'względnie' jak z okien samochodu, skutkiem czego szybko go mijamy i kierujemy się w stronę Checkpoint Charlie. Idąc cały czas śladem nieistniejącego już muru, skręcamy w lewo w Niederkirchnerstrasse, wzdłuż której biegła linia podziału, kuriozalnie dzieląc tkankę miejską na dwie nie przenikające się części. Kawałek dalej znajduje się bodajże najdłuższy zachowany fragment muru. Miejsce to jest szczególne również dlatego, że po południowej stronie ulicy znajdowały się do 1945 roku siedziby SS i Gestapo. Dziś, w pozostałościach piwnic owych budynków, w oczekiwaniu na wzniesienie docelowego gmachu muzeum, zlokalizowana jest ekspozycja 'pod chmurką' Topographie des Terrors dokumentująca zbrodnie nazizmu. Część wystawy, podobnie jak panele ze zdjęciami wystawione przy pobliskim Checkpoint Charlie, czy też muzeum tego słynnego przejścia pomiędzy obydwoma Berlinami, poświęcona jest historii muru berlińskiego, jego budowie, próbom ucieczek, życiu podzielonego miasta, czy wreszcie upadkowi. Jako miłośnik - amator historii współczesnej i najnowszej mógłbym spędzić tam resztę dnia, szczegółowo analizując każde zdjęcie i opis, ale widok średnio podnieconych tematem moich dwóch niewiast skutecznie skłania mnie, acz z bolącym sercem, do bardzo powierzchownego zapoznawania się z ekspozycjami :(. Jaśko zachowuje dyplomatyczną neutralność w temacie tnąc sobie przez cały czas drzemkę. Po ilości turystów oraz handlowców próbujących na nich zarobić widać gołym okiem, że to jedna z najpopularniejszych okolic miasta. Oprócz standartowych souvenirów w stylu radzieckich mundurów czy czapek, nam w oczy rzuca się atrakcja turystyczna pod nazwą Trabi Safari, sprowadzająca się do możliwości bycia przewiezionym po mieście na pokładzie tego kartonowego pojazdu. Mimo upływu lat, pojazdy wchodzące w skład floty transportowej prezentują się okazale i wytwarzają kłęby charakterystycznie waniającego dymu 8O :lol: ...

Obrazek
Przereklamowany Potsdamer Platz

Obrazek
Mapa podzielonego miasta

Obrazek

Obrazek
Niederkirchnerstrasse w czasach istnienia muru ...

Obrazek
... i dziś

Obrazek
Tędy biegł mur ...

Obrazek

Obrazek
... a tyle z niego zostało do dziś

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Widok na okolicę, wkrótce po rozebraniu muru ... 1) bunkier Hitlera 2) 'międzymurze' 3) obecny Potsdamer Platz 4) ekspozycja Topographie des Terrors oraz zachowany fragment muru

Obrazek
Imitacja dawnego Checkpoint Charlie


Wędrując wzdłuż Friedrichstrasse ku Unter den Linden przystajemy na małą przerwę w niewielkiej cukierni. Dając chwilę odpoczynku nogom, delektując się słodkimi wypiekami, obserwujemy życie ulicy. Głównym motywem są oczywiście przesuwające się wolnym tempem samochody. Oprócz tego, że są różne i różniste, bardzo drogie i takie tylko zwyczajnie drogie, to widać również, że sporo z nich przybyło tu z Polski. Po osiągnięciu Unter den Linden skręcamy w prawo, obierając za punkt docelowy dobrze nam znaną z wczorajszego dnia wieżę telewizyjną. Po prawej i lewej stronie mijamy okazałe, szacownie wyglądające gmachy, w tym między innymi Uniwersytet Humbolta czy Operę. Na wyspie muzeów, z braku czasu i determinacji pośród członków naszej ekspedycji, decydujemy się odwiedzić jedynie Muzeum Pergamońskie, do którego wstęp kosztuje nas dwa dorosłe bilety po 10 EUR. Poniekąd ze zdziwieniem, ale na pewno z dużą ulgą, przyjmuję odpowiedź panów ochroniarzy, że na teren muzeum można wjechać wózkiem 8O :). Wędrujemy od sali do sali, tyle że tu role są zdecydowania odwrócone. Podczas gdy Małżonka z Lenką zdają się czerpać z tego większą przyjemność, my dwaj z Jaśkiem wykazujmy oznaki czegoś, co można by nazwać znużeniem :roll:.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Berliner Dom i wieża telewizyjna

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Altes Museum

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Pergamonmuseum

Obrazek

Obrazek
Pergamon

Obrazek

Obrazek
Greckie 'starocia' :lol: ...

Obrazek
Brama Isztar

Obrazek
Droga procesyjna z Babilonu

Obrazek
Znużony Jasiek ...


Po strawie duchowej przychodzi czas na strawę cielesną, udajemy się więc do tego samego co wczoraj lokalu gastronomicznego z literką M, tyle że dziś, z racji późniejszej pory i mniejszego ruchu, jesteśmy w stanie zająć miejsce z widokiem na ... wieżę telewizyjną. Co do wjechania na jej platformę widokową zdania są podzielone, ale w tym wypadku głównym motorem jest Lenka, która od wczoraj zdążyła zadać pytanie 'kiedy pojedziemy na wieżę?' z kilka tuzinów razy :roll: :D. Stąd, po zakończonej konsumpcji, udajemy się na poszukiwania wejścia do w/w. Obchodzimy prawie całą nim od strony dworca kolejowego lokalizujemy kolejkę chętnych do wjechania. Na pierwszy rzut oka ogonek stojący na zewnątrz nie wygląda odstraszająco, ale po wejściu do środka okazuje się być dłuższy niż by można było się spodziewać :(. Stoimy jednak wytrwale, przy czym nasze stanie nacechowane jest dużą ilością ruchu, a szaleństwa i śmiechy Jasia i Lenki skutecznie ściągają na nas uwagę prawie całej kolejki. Zgodnie z przewidywaniami okazuje się, że z wózkiem na górę wjechać nie można. Nie zgodnie z przewidywaniami okazuje się, że formalnie wózka nie ma gdzie na dole zostawić. Podejmuję więc rozmowę z osobnikiem płci męskiej prowadzącym w hallu rodzaj punktu fotograficznego, skutkiem której za 5 EUR zgadza się on spojrzeć na nasz wózek pozostawiony obok jego stanowiska. Odczekawszy swoje docieramy do kasy, w której kupujemy dwa dorosłe bilety po 9,50 EUR oraz jeden dziecięcy po 4,50 EUR. Jazda na górę trwa parędziesiąt sekund, a po kolejnych kilkunastu możemy już podziwiać miasto z lotu ptaka. Jest już dobrze po godzinie 20:00, czyli później niż zakładałem, że tu dotrzemy, ale nawet pomimo braku statywu udaje się jeszcze to i owo uwiecznić na zdjęciach ...

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Czerwony Ratusz i Nikolaiviertel

Obrazek
Widok na południowy-wschód

Obrazek
Mali zdobywcy wieży ...

Obrazek
Alexanderplatz

Obrazek
Widok na ... zachód :roll: :lol: ...

Obrazek
Widok na Unter den Linden


Kiedy powracamy na powierzchnię ziemi, robi się już ciemnawo. Małżonka, rekonwalescentka przeziębieniowa, wykazuje ewidentne oznaki zmęczenia fizycznego, a przed nami jeszcze spory kawałek do przejścia. Ruszamy powolnym krokiem, kierując się wzdłuż Unter den Linden ku Bramie Brandenburskiej. Mijamy ponownie widziane wcześniej gmachy, teraz jednak prezentujące się zgoła inaczej za sprawą zastosowanych iluminacji. Po prawo, w odchodzącej w bok ulicy widać silnie strzeżony budynek ambasady USA, po chwili po lewo, ambasadę Rosji. Przed Bramą, w porównaniu do sytuacji zastanej w ciągu dnia, jest prawie pusto i spokojnie. Kolejny raz tego wieczoru wychodzi brak statywu i konieczność ratowania się robieniem zdjęć z murków. Ale zgodnie z przysłowiem, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :roll: ...

Obrazek
Lenka i jej zdobycz

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Salon Ferrari

Obrazek
Brama Brandenburska


Mijamy Bramę i skrajem ciemnego parku pokonujemy ostatnią prostą do naszego samochodu. Mimo, że jest jednym z nielicznych jeszcze pozostałych, jego stan ogólny wskazuje, że żadne nieprzyjemności go nie spotykały. Odpalamy i ruszamy w stronę hotelu, tym razem przez wschodnią część miasta. Ledwo mijamy rozświetloną jasno wieżę telewizyjną, w samochodzie powoli robi się błoga cisza, w miarę jak wszyscy nie kierujący :lol:, odczuwając trudy dzisiejszej marszruty, zapadają w sen ...

C.D.N.
AnetaA
Cromaniak
Posty: 881
Dołączył(a): 10.08.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) AnetaA » 03.06.2008 09:28

I znów fajne pisanie :D

Jeśli mogę to trochę też się wtrącę-nam w październiku udało sie pospacerować po Lustgarten przed Muzeum Egipskim.Ekspozycja czasowa z rzeźbami o iście rubensowskich kształtach,miałaby Lenka co komentować :wink:

Obrazek

Obrazek

czekam na dalsze wspominki i zdjęcia
wojan
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5547
Dołączył(a): 17.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) wojan » 03.06.2008 17:32

Hmm... ostatnio w Berlinie byłem jakieś 20 lat temu :D i prawie wszystko co zapamiętałem z tamtego pobytu to wyśmienity smak pieczonego kurczaka popijanego chłodnym piwem w jakimś barze na AlexanderPlatz :D :D
Wielkie dzięki PAP-ie za odswieżenie pamięci... :D :papa:
MAPA
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 93
Dołączył(a): 03.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) MAPA » 09.06.2008 11:45

Chciałabym polecić wszystkim młodym rodzicom- lecz nie tylko im - najnowsze wydanie czasopisma "Mamo to ja" , które ukaże się za kilka dni ( 13 lub 16 czerwca). Będzie w nim artykuł o różnych sposobach spędzania wakacji z dziećmi, m. in. o podróżowaniu. Bohaterami będą Lenka i Jaś.

Pozdrawiam,
MAPA
Tekla
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 448
Dołączył(a): 30.10.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tekla » 09.06.2008 18:03

Już kiedyś droga MAPO i PAPO(IE) pisałam Wam, że jesteście niesamowici, ale co tam powtarzam: JESTEśCIE NIESAMOWICI....
P.S. Dzieciaki podrosły :lol:
MAPA
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 93
Dołączył(a): 03.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) MAPA » 09.06.2008 21:21

Witaj Teklo,

dziękuję za miłe słowa, i także powtórzę jeszcze raz, iż MY WCALE NIE JESTEŚMY ( a z pewnością nie czujemy się ) NIESAMOWICI ...
Niesamowite mamy dzieci- ale każdy rodzic przecież tak myśli o swoim dziecku, więc nie jesteśmy oryginalni w tym poglądzie ...

A tak osobiście- to bardzo się cieszę, że odważyłam się na wycieczki z dziećmi, mimo, że ja z tych przewrażliwionych matek jestem; że nie słuchałam " cennych porad" , które mówiły, iż z dziećmi ( tak małymi dziećmi) nie powinno się podróżować.
Wiem, że zawsze jest ryzyko, że coś może nam sie stać, ale wiem też, że jako rodzina zyskaliśmy bardzo dużo- mamy wspólną pasję, radość z niej. Taka forma wypoczynku, poznawania świata odpowiada każdemu z nas.
Wyjazdy te pozwalają nam sprawdzać się jako partnerom, rodzicom w różnych sytuacjach.
Jesteśmy przez cały rok zaaferowani albo przygotowaniami do wyjazdów, albo ich wspominaniem. Zdaję sobie sprawę z tego, że finansowo mamy przez nasze wyjazdy nie do końca urządzone mieszkanie, że moglibyśmy nabyć wiele za pieniądze, które oszczędzamy aby potem podróżować ...
Ale chyba najważniejsze w życiu dla mnie jest szczęście mojej rodziny, a podróżowanie i emocje z nim związane, dają nam to szczęście, a nowe okna, telewizor i ... dużo innych rzeczy ... mogą poczekać ...

Pozdrawiam,
MAPA
AnetaA
Cromaniak
Posty: 881
Dołączył(a): 10.08.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) AnetaA » 09.06.2008 21:40

Oj MAPO,jesteście wspaniali i jako rodzice i jako partnerzy (po przeczytaniu tego wszystkiego, co tu napisaliście odnoszę takie wrażenie i na pewno się nie mylę) i zgadzam się z Tobą w zupełności,że wiele rzeczy może poczekać, my też już nie wyobrażamy sobie wakacji bez jakiegoś wypadu,czy zimowych ferii spędzanych w domu.Wiem,że z maluchami można podróżować i to całkiem fajnie-nasza półroczna Natalia spędzała wakacje nad Bałtykiem, a później Nina "rozkoszowała" się morzem mając niespełna miesiąc,fakt dziadkowie są w pobliżu, co nie zmienia jednak faktu,że dzieciaczki odbywały dość długą podróż.Chcieć to móc,pozdrawiam :D
PAP
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1394
Dołączył(a): 21.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) PAP » 14.06.2008 00:19

Dzień 4

4/05/2008 niedziela

odległość: 630 km

trasa: Berlin obrzeża - Beeskow - Świecko - Poznań - Warszawa


Długie weekendy mają to do siebie, że aczkolwiek są dłuższe od normalnych, to w praktyce i tak kończą się zbyt szybko :roll: :(. Nie inaczej jest i tym razem. Niedzielny poranek wita nas ponownie słońcem, ale i świadomością, że czas na powrót do domu. Sądząc po pustoszejącym parkingu podobny los spotyka innych rodaków mieszkających w naszym hotelu. Pakujemy zatem nasz majdan i trochę po 11:00 ruszamy w drogę, nabywając jeszcze na pobliskiej stacji benzynowej drobne souveniry, głównie w postaci berlińskiego piwa.

Obrazek

Obrazek


Kierujemy się ku granicy. Po pokonaniu obwodnicy decydujemy się na małe 'zboczenie', powodowani chęcią zobaczenia post nrdowskiej prowincji znajdującej się kawałek dalej niż przy samej autostradzie. Zjeżdżamy zatem na boczną drogę i zmierzamy ku mieścince o nazwie Beeskow. Krajobrazy nie wiele inne od polskich, no może z wyjątkiem tego, ze pola zdają się być jakby bardziej rozległe, napotkane wioski i zabudowania wyglądają na bardziej zadbane, albo inaczej, na bardziej doinwestowane, a na horyzoncie często pojawiają się liczne wiatraki, których w Polsce jest zdecydowanie mniej. Można też z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że w Polsce podobna droga byłaby zdecydowanie mniej gładka i bardziej 'nadgryziona' przez ząb czasu. Docieramy wreszcie do samego Beeskow. Ze swą leciwą zabudową miasteczko sprawia bardzo miłe wrażenie, ale też przypomina podobne znajdujące się w Polsce w województwach zachodnich. Tak jak to miało miejsce w wypadku mijanych wiosek, tak i tu czuć większą zamożność mieszkańców tudzież władz lokalnych, wyrażającą się lepszym stopniem utrzymania i odrestaurowania wszelakich zabudowań.

Obrazek

Obrazek
ferma wiatraków ...

Obrazek
Beeskow

Obrazek


Granicę przekraczamy na moście w Świecku, a ja z rozrzewnieniem wspominam czasy długiego stania tu w kolejkach czy też kontroli wykonywanych przez nrdowskich pograniczników, z uporem maniaka pytających o posiadanie broni 8O :lol:. Mimo braku tych szczególnych 'atrakcji', dawny wizualny efekt, przypominający ten towarzyszący przekraczaniu granicy Czarnogóry, Rumunii, czy Bułgarii, dalej pozostał :roll:. Droga robi się mniej równa, na dokładkę się zwęża, a w kolejnych wioskach, mimo sporego postępu dokonanego od czasów PRL, czuć że jedziemy na wschód. Bilans poprawiają piękne krajobrazy, wciąż żywo żółtych pól. Im dalej od granicy tym robi się bardziej pochmurno. Kiedy w okolicach Nowego Tomyśla wjeżdżamy na kulczykową autostradę zaczyna wręcz padać, czasem bardziej czasem mniej, ale konsekwentnie do samego Poznania. Na obrzeżach miasta karmimy nasz samochód, zgłodniały brykaniem po Berlinie i okolicach, po czym składamy wizytę naszej poznańskiej rodzinie. Od nich to dowiadujemy się, że mieliśmy sporo szczęścia mając tyle słońca przez większą część naszego pobytu w stolicy Niemiec, gdyż w ojczystych stronach królowała pogoda zbliżona do tej, jaka dziś nas w nich powitała. Nasza młodzież integruje się z młodzieżą tubylczą, a Jaś szczególnie nabiera wiatru w żagle, wszak jako 'rodzynek' ma w sumie trzy niewiasty do zabawiania :wink: :lol:.

Obrazek

Obrazek
Trzy niewiasty ...

Obrazek
... i zabawiający je Jaś 8) ...


Tradycyjnie jest bardzo miło i sympatycznie, ale tym razem nasza wizyta musi się ograniczyć jedynie do kilku godzin, na końcu których czeka nas nieunikniony wyjazd. Pogoda jest o tyle lepsza, że nie pada. Do Strykowa droga mija szybko, ale monotonnie, do Brzezin rozbudza nas lekki hardcore, a dalej to już odcinek przejechany dziesiątki razy :). Wbrew obawom stolica wita nas małym natężeniem ruchu. Widać ci, co mieli już wrócić wrócili, albo wcale nie wyjechali, zniechęceni kiepską pogodą. Nam się jednak pogodowo udało i nie żałujemy. Dojeżdżając do domu omawiamy plany na kolejne wypady krótsze i dłuższe ... ale to już inna bajka na kolejną opowieść :D ...

K O N I E C
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108170
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 14.06.2008 13:56

PAP napisał(a): Dojeżdżając do domu omawiamy plany na kolejne wypady krótsze i dłuższe ... ale to już inna bajka na kolejną opowieść :D ...


Kto wie :wink: :?: - może i ja się w tej bajce znajdę :wink: :lol: :papa:
witki
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1231
Dołączył(a): 27.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) witki » 01.07.2008 14:21

Znów kolejna fajna relacyjka... :wink:

Miło sobie przypomnieć Berlin, byliśmy tam w 2004 roku, ale trochę krócej, no i udało nam się wtedy też podjechać do Potsdamu.

Ale pewnie z dzieciem jak już bedzie wybierzemy się na jakiś dłuższy weekend, co by dokładniej zwiedzić sobie to miasto...

Czekamy na kolejne relacyjki:-)))))))
marsylia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 882
Dołączył(a): 19.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) marsylia » 02.07.2008 10:36

Jak zwykle miło było z Wami podróżować :D
Ja osobiście, po przeczytaniu relacji mam już ochotę pojechać do Berlina chociażby na krótki weekend :wink: . Byłam w Berlinie 8 lat temu, ale to był jeden dzień i dużo biegania, ale... posilałam się w tej samej co Wy "Restauracji innej niż wszystkie" :wink:

pozdrawiam :!:
witki
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1231
Dołączył(a): 27.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) witki » 02.07.2008 14:40

MAPA napisał(a):Chciałabym polecić wszystkim młodym rodzicom- lecz nie tylko im - najnowsze wydanie czasopisma "Mamo to ja" , które ukaże się za kilka dni ( 13 lub 16 czerwca). Będzie w nim artykuł o różnych sposobach spędzania wakacji z dziećmi, m. in. o podróżowaniu. Bohaterami będą Lenka i Jaś.

Pozdrawiam,
MAPA


widziałam, czytałam.....
taka lektura to u nas na chwilę obecną codzienność, jesteśmy na topie...

teraz też wiem czemu jest PAP :wink:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 108170
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 02.07.2008 15:04

witki napisał(a):
MAPA napisał(a):Chciałabym polecić wszystkim młodym rodzicom- lecz nie tylko im - najnowsze wydanie czasopisma "Mamo to ja" , które ukaże się za kilka dni ( 13 lub 16 czerwca). Będzie w nim artykuł o różnych sposobach spędzania wakacji z dziećmi, m. in. o podróżowaniu. Bohaterami będą Lenka i Jaś.

Pozdrawiam,
MAPA


widziałam, czytałam.....
taka lektura to u nas na chwilę obecną codzienność, jesteśmy na topie...

teraz też wiem czemu jest PAP :wink:


A wiesz dlaczego jest MAPA :wink: :lol:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
PODRÓŻE ... dalekie i bliskie z Jasiem i Lenką ... - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone