Mój synuś od małego spał na brzuszku, wobec czego jazda w foteliku była horrorem, bo choćby nie wiem, jak był zmęczony, to zasnąć w nim nie mógł.
Pierwsze wczasy to Mazury-ok. 600 km od naszego domu-jazda nocą, żeby mały spał (miał wtedy 13 miesięcy). Mały nie spał, tylko całą noc płakał i wiercił się w foteliku, a ja starałam się go uspokoić, żeby jakoś przetrwać podróż. W życiu mi nie przyszło do głowy, żeby go z tego fotelika wyciągnąć. W drodze powrotnej było już całkiem ok.
A rok temu nasz wtedy już dwulatek dzielnie zniósł podróż do Chorwacji, w razie kryzysu robiliśmy przerwę i podróż minęła spokojnie. Nauczył się i jeździć i spać w foteliku.
Nie rozumiem rodziców, którzy gotowi są zaryzykować życie swojego dziecka za złudną wygodę
A czemu niby masz ją przetrzymać poza fotelikiem??? nie rozumiem.....