23 SIERPNIA
Dzisiaj ostatni dzień w Chorwacji... nastroje mieszane
, ale nic nie da się zrobić... chcemy więc wykorzystać w 100% chorwackie słońce (dlatego nie mam z tego dnia ani jednego zdjęcia). O 9.30 wygrzebujemy się z apartamentu i idziemy na plażę.
Słońce grzeje niemiłosiernie, ale przecież o to chodzi- w końcu opalenizna "musi" wytrzymać cały rok
. Rozkładamy karimaty i rozpoczynamy plażowanie. Ok. 10 przychodzą Polacy, którzy prawdopodobnie dopiero co przyjechali. Trochę zazdrościmy tego, że ich wczasy dopiero się rozpoczynają... no ale nic, mówimy, że wszystko co dobre szybko się kończy.
Czas mija strasznie szybko, godziny lecą jak sekundy ... nie jest dobrze
. Trzeba się zbierać do domu, trochę ogarnąć - przecież jutro z samego rana wyjeżdżamy z Pagu.
Wieczorem idziemy do marketu
Kerum, żeby wydać resztki kun. Później tylko małe piwko na tarasie i do spania.
23 SIERPNIA o 7 rano robimy pobudkę gospodarzowi, oddajemy klucze i wyjeżdżamy. Jazda w dzień jest jednak dużo przyjemniejsza, przynajmniej coś widać
.
Po około
(@edit)- czterech godzinach jazdy, przekraczamy granicę chorwacko- węgierską. Po kolejnych 4 godzinach, zjeżdżamy na stację - trzeba przecież napić się kawy i coś przekąsić.
Gdzieś na Węgrzech
Oczywiście im bliżej domu, tym pogoda gorsza. Słowacja wita nas deszczem
a więc wszystko przypomina nam, że to już koniec plażowania, słońca ...KONIEC WAKACJI!
Na ok. 21:30 dojeżdżamy do domu. Pomimo tego, że jest zimno i szaro, to na twarzach pojawiają się radosne uśmiechy, coś w tym jest, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej
. Wypakowujemy się... i idziemy spać.
Teraz tylko przetrwać zimę i do Chorwacji !
Nie jest źle, jeszcze tylko wrzesień, październik, listopad...
-KONIEC-
Dziękuję za uwagę, i za wszystkie komentarze
. Mam nadzieję, że relacja nakłoniła jeszcze więcej osób, aby odwiedzić Pag i jego piękne wąskie uliczki .
Pozdrawiam