Jolanda napisał(a):... tylko te
wakacje z duchami .... hymm
Powiem Ci, że ja też miałam, ku rozbawieniu moich chłopaków, nietęgą minę. Bardzo lubię takie stare cmentarze, ale co tu dużo gadać, wolę je za dnia... jakoś tak spać po sąsiedzku ze zmarłymi średnio mi się ten pomysł spodobał...
nomad napisał(a):...Kamienia z Fuji-san
, tam ma początek ta tajemnica z kamieniem, o którym wspominasz w relacji i związku z tytułem relacji.
...
Joanka23 i jeśli nie w tej relacji, to w najbliższej kolejnej opowiedz nam tamtą historię...
Rozwinąć temat mówisz? To już faktycznie chyba na długie zimowe wieczory... hmm czy można łączyć te dwa kamienie? Dla mnie są to przede wszystkim w obu przypadkach przepiękne wspomnienia...
A właściwie czy można połączyć te dwa tak odległe od siebie, zarówno /jeżeli chodzi o położenie jak i kulturę/ kraje? Zacznę od ludzi. I w jednym i drugim zaskoczyła mnie otwartość, życzliwość i widoczna sympatia ludzi. Pamiętam takie zdarzenie z Japonii jak jedno z polskich dzieci, rozwijając szaleńczą prędkość na rowerze, wjechało w przechodzącą Japonkę a ona zaczęła mu się kłaniać w pół i przepraszać, że stanęła na jego drodze. Wiadomo, że w tym przypadku mamy do czynienia z absolutnie inną kulturą ludzi. Niemniej jednak Chorwacja też mnie w taki pozytywny sposób zaskoczyła. Miałam, sytuacje gdzie do znudzenia Chorwaci chcieli powtarzać jakieś zdjęcie, bo wychodziło przy wieczornym świetle ruszone, rozmyte itp. a przy naszym skromnym aparaciku zwyczajnie nie dało się inaczej, ale widać było, że im wyraźnie zależało, żebyśmy byli zadowoleni. Zawsze mili i chętni, żeby pomóc.
I w jednym i drugim kraju zaskoczyła mnie ta otwartość ludzi. W kraju kwitnącej wiśni a szczególnie jej mniejszych miejscowościach było to zrozumiałe, że nas zaczepiają, zagadują /były też takie sytuacje, że pytali się czy mogą nas dotknąć
/. Jak mówię było to zrozumiałe o tyle, że byliśmy dla nich zwyczajnie inni. Słysząc, że jesteśmy z Polski, ku naszemu rozbawieniu, często umiejscawiali nas w pobliżu Francji.
W Chorwacji, jak przystało na kraj baśni,
jej mieszkańcy dokładnie wiedzieli gdzie jest Polska, niektórzy zaskakiwali nas wręcz wiedzą na temat naszego kraju. Mojemu synowi najbardziej imponowało, że potrafią wymienić polskich piłkarzy, jednocześnie czuł się wyraźnie zakłopotany tym, że nie potrafił się zrewanżować tym samym. Ale podobnie zaskoczyło mnie to, że wystarczyło, że gdzieś tam przysiedliśmy na chwilkę na murku, czy na ławeczce a już za chwilkę znalazł się jakiś Chorwat z pytaniem a skąd jesteście, ewentualnie jak syn miał na koszulce czy spodenkach orzełka od razu zagadniecie było: A to Wy jesteście z Polski?
W jednym i drugim kraju zwróciło moją uwagę ta symbioza architektury współczesnej i życia dzisiejszego z zabytkami. W Japonii między olbrzymimi wieżowcami stoją pagody a ludzie potrafili paradować w kimonach między tymi w garniturach, w Chorwacji wśród antycznych, starochorwackich zabytków wisi pranie i wśród tych starych zabytków, murów, które gdyby potrafiłyby mówić, mogłyby opowiedzieć nie jedną antyczną historię mieszkają sobie spokojnie współcześni ludzie.
Temat rzeka... i wiele krajów można by tak porównywać, ale dla mnie te dwa kraje stały się takie bliskie sercu. Oba mają w sobie to coś, że się za nimi zwyczajnie tęskni, po wyjeździe ma się jakiś taki niedosyt i chce się tam wrócić. Po powrocie z Japonii myślałam, że ten kraj na zawsze pozostanie dla mnie na pierwszym miejscu /za Polską oczywiście
/. No cóż po parunastu latach już wiem, że pokochałam też Chorwację. Ten kamyczek z Podpory /nawiązując ponownie do tej tytułowej piosenki Ostrowskiej/ był właśnie tą
perłą ukrytą na samym dnie Adriatyku, którą wyłowił mój synek i mi ją podarował. Mówi się, że nie można zapakować wspomnień do walizki, no cóż mnie się to przez te kamyczki po trosze udało...
PS A co do kamyczka z Fuji-san, no cóż tu tak jak Wy zostaliśmy pokonani przez żywioły natury. Krateru nie widziałam... ale spędziłam tam noc i wierz mi, że byłam tak zmęczona, że przespałam ją snem sprawiedliwego nie ważąc na pogodę. Wycieczka, która dla większości jest spokojną atrakcją turystyczną nam, mimo nie osiągnięcia wyznaczonego celu, wpisała się jako niezapomniane przeżycie.
Dlatego zabrałam ze sobą do Polski ten kamień wulkaniczny a z nim kawałek tamtego kraju...
Elizasz napisał(a):Przysiadam i ja, na pewno w zimne jesienne paskudne wieczory niejeden raz tu zajrzę........
Czy to aluzja, że w takim tempie to mi do zimy zejdzie?
No cóż tak jak mówiłam zawsze wolałam czytać niż pisać.
Ale prędzej czy później postaram się do końca ją doprowadzić.
Eliasz wdziałam, że i Ty zaczęłaś swoją relację. Jeszcze się dokładnie nie wczytałam, ale na pewno nadrobię, niemniej jednak już zdjęcie okienka zdążyło mnie oczarować!
longtom napisał(a):...I ja dołączam, może znajdziemy Brunhildę
A co sądzisz, że Walhallę - krainę wiecznego szczęścia - właśnie, żeśmy namierzyli?
Nie pomyślałam o tym...
Transalp napisał(a):Jeżeli pozwolisz, to przysiądę się do relacji.
Pewnie Tomku będzie mi bardzo miło
... siadaj... częstuj się...
Aguha napisał(a):Ja chcem takiego loooda, loodaaaa!!!!
Powiem Ci Aguha, że te dobre były nie powiem, ale dużo, dużo smaczniejsze były inne, jednak już nie tak fotogeniczne.
Roxi napisał(a):Bardzo przyjemna relacja, na pewno będę tutaj zaglądać. Zdjęcia fajniutkie, na początku to jednak była kokieteria
Dzięki Roxi. Ja jednak pozostanę przy swoim zdaniu. Troszkę już po tym forum pochodziłam więc raczej zdania co do klasy pojawiających się tu zdjęć w relacjach nie zmienię. Dlatego wolałam uprzedzić co do swoich ale jeżeli coś tam jednak Ci się podoba, to jest mi tym bardziej miło.
anakin napisał(a):W Primosten to dopiero był.........magik!!!
...
A jak pozwolisz to wrzucę zdjęcie jakiego pewnej Pani zrobił....
Co za pytanie?
Pewnie, że pozwolę. Sami, bardzo często, żeśmy przystawali zobaczyć jak oni tymi kulkami lodów wywijają. Próbowałam, ale takiego zdjęcia w ruchu nie udało mi się zrobić... Dawaj to zdjęcie!