Witaj
Mdziumka - fajnie, że zajrzałaś a jak się dobrze "znieczulisz" to może i uda Ci się coś w tych zdjęciach dostrzec
- jak co niektórym...
Mariusz - w sumie to do końca wyjazdu już był spokój i nic się nie działo.
Tak specjalnie to o tych następnych daniach to nie mam o czym pisać...
Jakieś zakupy, porobiliśmy. Oczywiście już o zdjęciach, żeby porobić te stragany, sklepiki to nie pomyślałam.
Przy okazji
Weldon wspominał, że jak był we wrześniu, to rakiji nie można było kupić na straganach. U nas bez problemu, na głównej promenadzie, na straganach stała.
Troszkę, żeśmy kupili na prezenty, ze względu na butelki, bo ładne, ale rakija, jako taka, to dużo lepsza jakościowo ta garażowa jednak /mz/.
Problem natomiast mieliśmy z proškiem, bo jego dla odmiany na straganach uświadczyć nie mogliśmy
i najlepsze, że po garażach też nie było. W sklepach jedynie i już byłam skłonna ten sklepowy zakupić...
Jednak jak kupowałam parea - takie w formie krótkich spódniczek /też na prezenty, niedrogie, bo po jakieś 15 kun a zawsze to już kawałek szmatki a nie tylko bimber człowiek przywozi
/ - to tak się a propos tego proška zgadało i sprzedawca nas pokierował. Do głowy by mi nie przyszło, żeby tam iść szukać,
bo ciemna uliczka okrutnie i taka typowo okolica sypialniana. Ale to jest nic, bo najbardziej się ubawiliśmy tym, że biorąc parę litrowych flaszek pani nas się pytała, czy je domykać, czy od razu na plażę z nimi idziemy.
Ponoć
jak cię widzą tak cię piszą,
trzeba było tą prawdę jakoś przełknąć,
ale biorąc pod uwagę, że dziecko z nami było, to jednak w lekkim szoku byliśmy.
Widziałam taki wątek na forum: co kupić jako pamiątkę dziecku? I tu się zgadzam, że problem jest, bo chińszczyzna króluje /oczywiście mz -może i czegoś nie dopatrzyłam/. My mieliśmy sprawę ułatwioną, bo nasz synek ma zwyczaj przywożenia sobie z różnych miejsc t-shirty z nadrukami typowymi dla danego miejsca. Tym razem była to koszulka z mapą Chorwacji - trochę za duża, ale akurat ta mu się najbardziej podobała - nic to za rok będzie jak znalazł.
Jeszcze jakiś breloczek dokupił i torbę na ramię /gdzieś tam się na wcześniejszych zdjęciach przewinęła/.
Natomiast jeden z pomysłów, który mi się spodobał na pamiątki dla dziecka /tyle, że to bardziej dla dziewczynek/, to przywożenie z różnych stron świata śnieżnych kul. Naprawdę w zależności od kraju bardzo się od siebie różnią i bardzo często w środku jakiś charakterystyczny element dla danego kraju się znajduje i dzieciakowi łatwiej, na zasadzie skojarzeń, dany kraj pamiętać. Co prawda to czasami nieźle się trzeba za nimi nalatać, żeby jakąś fajną wypatrzeć.
Hehe przypomniało mi się a propos pamiątek: jedni moi znajomi mają też fajny patent przywożenia z różnych stron świata symboli rodziny. I tu mi się przypomniało
Franz , że na Fuerteventurze jeden Murzyn im wmówił, że tam symbolem rodziny są trzy żyrafy, to że trzy to rozumiem, ale z jakiej paki żyrafy
- wiesz coś na ten temat?
Te ostatnie dni spędziliśmy głównie na plaży:
Młody próbował jeszcze coś dojrzeć pod wodą:
Starszy skakał na łeb na szyję:
Ja leniuchowałam, podczytując przewodniki, bo już wszystkie przywiezione ze sobą książki dawno zdążyliśmy przeczytać:
A to tu a to tam, od czasu do czasu popijaliśmy co nieco:
A to jeszcze jakaś fotka palmy:
No i oczywista oczywistość podziwialiśmy zachody słońca:
oraz tą wieczorną Podgorę:
Aż przyszedł czas pożegnania:
Trochę smutno było:
Rzuciliśmy za siebie kamyczki do morza, żeby wrócić i w drogę.
Smutek rozstanie łagodził fakt, że czekały nas jeszcze Plitvička Jezera.