Do planowego pobytu w szpitalu trzeba się bardzo dobrze przygotować. Nie należy lekceważyć wielorakich aspektów życia we współczesnej quasi-kapitalistycznej rzeczywistości.
Ja do zabiegu prostowania przegrody nosa i oczyszczania zatok przygotowywałem się 8 miesięcy, a i to mało , jak myślę.
Po pierwsze : przede wszystkim porządnie się odżywiłem, w myśl zasady: „Pierwej chudy zdechnie , niż gruby schudnie”. Stawka żywieniowa w szpitalach jest dwukrotnie niższa niż w więzieniach (5-6 zł), więc żeby przeżyć, trzeba jeść na zapas.
Po drugie, bardzo ważną rzeczą jest odpowiednie nawodnienie organizmu. Tu można rzec, że pracujemy z kolegami nad tą sprawą, już od kilku lat, co piątek. Używamy w tym celu piwa, które nie dość, że jest smaczne, to jest bardzo bogate w witaminy i mikroelementy.
Po trzecie, by ułatwić pracę laryngologom, należy poszerzyć maksymalnie dostęp do pola operacyjnego przez np. dłubanie w nosie. Znany to i tani sposób.
Najlepiej zasiąść przed telewizorem podczas odmóżdżającego serialu i oczyścić umysł z wszelkich myśli. Człowiek popada w stan podobny do hipnozy, czy też stuporu, a wtedy palec sam wędruje gdzie trzeba.
Choć starożytni Rzymianie twierdzili, iż „digitus flat ubi vult”, to trzeba zdać się na na tzw mądrość ciała.
Mówi się: O, ten to palcem do dupy by nie trafił.
Ale do nosa trafi każdy. I młody smark i stary babol.