Dzień 2. Niedziela 05.06.2016 cz. 4(Ciągnie nam się ten dzień, obiecuję poprawę.
Następne dni będą krótsze, to znaczy nie poćwiartkowane
)
Jedziemy dalej. Po chwili grzmoty już nie dochodzą z oddali a z całkiem bliskich nam odległości. Zaczyna też padać. Pięknie, a my musimy noclegu szukać. Jedziemy w stronę jezior, bo chcemy jak najbliżej znaleźć nocleg.
W planach było znalezienie pokoju na 2 noce, tak żeby cały jeden dzień poświęcić na spokojnie zwiedzanie Jezior Plitwickich a samochód móc zostawić u gospodarzy.
No to szukamy. U pierwszej gospodyni nic wolnego. Jedziemy bliżej, w zasadzie na najbliższą ulicę (Rastovacka czy jakoś tak). Pierwszy dom wolny, na dwie noce. 55 euro za noc.
O nie, dziękujemy. Następny, na jedną noc – 50 euro. Dzięki.
Jedziemy dalej i szukamy ale na próżno – albo nikt nie otwiera albo tak samo drogo, nawet na końcu ulicy.
Wracamy się i ostatecznie po dłuższym czasie znajdujemy pokój. Właściciel pyta czy my z rezerwacji. No niestety nie. On pokój ma ale tylko na jedną noc, bo generalnie sprzedaje przez booking i na następną ma już rezerwację. Ok, dostosujemy się. Cena to 280 kun. Pytamy czy możemy zapłacić w euro ale odpowiada, że musiałby to poprzeliczać. Poszedł do żony i po paru minutach potwierdził to co wcześniej powiedział. Bierzemy! Idę do tej żony z dowodami. Wypisuje mi rachunek a na rachunku oprócz ceny w kunach także dopisana ręcznie cena w euro – 37e. Płacimy w euro i idziemy w końcu odpocząć.
Co ciekawe na rachunku mamy też opust. 60 kun drożej biorą za pokój rezerwowany przez booking.
Bierzemy prysznic, dojadamy resztki suchego prowiantu i w tym czasie zaczyna lać. Tak dość konkretnie.
Do samochodu mamy jakieś 3 metry a Sebastian biegnąc po torbę zdążył cały zmoknąć :p
Po chwili jednak przestaje i wybieramy się na spacer.
Najpierw idziemy w stronę jezior bo po drodze widziałam fajny punkt widokowy. Wiem, że jest to dość daleko ale może się uda.
Po jakimś czasie jednak rezygnujemy i zawracamy. Spacer główną drogą, na której nawet nie ma jako tako pobocza to nie najlepszy pomysł.
Proponuję skręcić w boczną dróżkę w lewo, w górę.
- Przy tych ostatnich zakrętach jeszcze niedawno byliśmy. Pieszo.
W końcu ukazują nam się jakieś małe wodospady. Dochodzimy do młynu wodnego i... małego jeziorka
(nie wiem czy już tu kiedyś chodziłam chłopkiem google ale coś takiego mi się śniło. To znaczy coś podobnego. Wtedy we śnie trzeba było przejść kładką nad jakąś Niagarą
ale domki na około też były, tak jak tu
)
Idziemy dalej widocznym pomostem, (po którym jeżdżą też samochody
) i dochodzimy do jakiś małych wodospadów. Słychać, że dalej już nie są takie małe, ale niestety tego nie możemy zobaczyć.
Dalej droga pnie się w górę ale chyba kończy się na czyimś placu.
Zawracamy i idziemy już do naszego pokoju.
Zmęczeni padamy wcześnie, jutro długi dzień
A to trasa naszego dzisiejszego spaceru. 8,11 km W czerwonym kółku miejsce wyjścia, czyli nasz nocleg.
Czy jest jakiś sposób na pobieranie i wstawianie mapek z endomondo, tak żeby było w miarę widać o co chodzi?