ewula91 napisał(a):Dzień 13. Czwartek 16.06.2016Wstaję baaaardzo wcześnie, bo coś koło 5.30
Mąż sobie dalej smacznie śpi, a ja wychodzę ująć piękną Podgorę o poranku na zdjęciach.
Najpierw kieruję się w lewo, na promenadę, gdzie przy jednej konobie zaczepia mnie facet
Akurat czyści ławki wystawione na zewnątrz, a przy wejściu do konoby są piękne detale warte ujęcia na zdjęciach. Woła, że mam się nie krępować i wejść do środka, przy okazji mam mu zakręcić wodę. Robię co każe i korzystam z możliwości zrobienia nieco lepszych zdjęć- nie takich rozmazanych, na zoomie
Facet do mnie podchodzi, przedstawia się i zaprasza dalej
"dobrze, że mam komórkę w kieszeni" myślę sobie. Prowadzi mnie obok schodków, na jakieś zaplecze, gdzie otwiera drzwi do ogrodu. Coś tam opowiada o drzewkach a ja zauważam łóżko do masażu. O nie, gdzie ja jestem
Chcę się stąd zmyć jak najszybciej. Ale facet zaprasza do drugiego ogródka. Tam tylko jednak zerkamy "z góry" ze schodów. Ogródki należą właściwie do znajomego. A można spotkać w nich m.in. mandarynki i granaty. Na jednym drzewku wiszą jeszcze owoce od zeszłego roku!
podobno nie ma kto ich zebrać i tak sobie wiszą aż w końcu zgniją.
Pod nogami mam jakieś nasionko (chyba) tego granatu, dostaję je na pamiątkę
Facet coś tam dalej zagaduje, np. w którym hotelu mieszkam i czy przyjechałam z... rodzicami
no sorry, ja z mężem. Chwilę jeszcze rozmawiamy ale ja już zmierzam do wyjścia. Dziękuję, żegnam się i idę dalej, w stronę remontowanych hoteli.
Pisałam tutaj chyba przez pomyłkę o Mediteran i Aurorze a to łączyli Mediteran i Minervę.Dochodzę do Syrenki i zawracam. Obok konoby tego faceta staram się przemknąć jak najszybciej i już mi się udaje kiedy nagle za plecami słyszę "Ewa?!" och... Facet pyta czy ja i mój mąż lubimy ryby. Jasne!
Opanierowane filety jak są a niczego innego do wyboru nie ma to zjemy.
Ale cóż mam powiedzieć, więc mówię, że tak. Facet poleca mi konobę Klemić niedaleko portu, niby mają przepyszne. A jeśli dodatkowo się na niego powołam to dostanę ileś tam rabatu. Super, tylko już zdążyłam zapomnieć jak się chłopie nazywasz. (Drago
) Jeszcze mnie przytrzymuje bo koniecznie chce mi napisać nazwę i adres na kartce. Tylko... chyba sam adresu nie zna bo ostatecznie zapisuje samą nazwę i jeszcze mi tłumaczy co to oznacza ta "konoba"
W końcu udaje mi się stamtąd ulotnić i przechodzę na "drugą stronę", czyli na koniec porciku. Po drodze szukam knajpki z TYM kamieniem. Czyli z kamieniem przepowiadającym pogodę
Chcę iść do latarni i stamtąd zrobić zdjęcia całej miejscowości ale zrywa się tak silny wiatr, że ledwo przy tym porcie mogę się utrzymać
Nie odważę się wejść na wał bo od razu wyląduję w wodzie. Szybko robię kilka zdjęć w porciku i wracam do domku. Jest to trochę trudne bo wieje bez przerwy i to naprawdę mocno! A do tego od czasu do czasu dostaję prosto w twarz jakimiś igiełkami, to chyba coś z tych palm
Przed 7.00 melduję się w pokoju zadowolona, że w końcu udało mi się wybrać na ten spacer. Była to już niestety ostatnia taka okazja.
A teraz zostawiam Was ze zdjęciami
IMG_4334.JPG
IMG_4335.JPG
IMG_4342.JPG
IMG_4344.JPG
IMG_4349.JPG
IMG_4352.JPG
IMG_4353.JPG
IMG_4357.JPG
IMG_4358.JPG