Dzień 7. Piątek 10.06.2016Na dzisiejszy dzień plany były ambitne.
Już od dawna planowałam, że na tym wyjeździe wejdziemy na sv. Jure. Miałam niecały rok na przygotowanie formy ale… mijał miesiąc za miesiącem a z moją kondycją było coraz gorzej.
Kiedy w końcu zobaczyliśmy Biokovo na własne oczy, Sebastian od razu powiedział, że nigdzie nie idziemy bo nie damy rady. „To może chociaż Vošac… „
No niestety.
Ale któregoś razu przechodząc obok wypożyczalni rowerów (a była zaraz obok naszego apartamentu) mąż wpadł na pomysł, żeby wypożyczyć rowery na cały dzień i pojeździć po okolicy.
Ceny z tego co pamiętam to 50 kun za 5h, 100 kun za cały dzień.
No i tak uznał, żeby tymi rowerami jechać na sv. Jure
W pierwszej chwili byłam skłonna się zgodzić, skoro nie pieszo to chociaż na rowerach… ale później sobie uświadomiłam, że to może być jeszcze gorsze. No przecież nie dojadę nawet do końca ulicy, na której jest nasz apartament a co dopiero na sam szczyt!
I to jeszcze w upale, bo wypożyczalnia otwarta dopiero od 8.00. Co innego, gdybyśmy mogli chociaż o tej 5 rano wyjechać…
I znów powrócił temat wejścia pieszo ale tylko na Vošac. Przygotowaliśmy nawet dzień wcześniej kanapki
chociaż każde z nas chyba w głębi serca pragnęło, żeby zostać na miejscu :p Znakiem dla nas okazała się burza w nocy i silne opady deszczu. Także rano było oczywiste – nie idziemy nigdzie.
Po śniadaniu siadam jeszcze przy laptopie i tak sobie myślę… może chociaż spacer po Podgorze według mapki? I tak miałam to w planach na któryś dzień… Spoglądam więc jeszcze raz w necie na mapkę i spisuję mniej więcej jak my to mamy iść.
A mapę znajdziecie tutaj:
http://tz-podgora.hr/imap5custom.htmlTakie mapy znajdują się też w kilku miejscach w Podgorze.
Pakujemy się i parę minut po 11.00 wychodzimy. Kierujemy się w stronę Čaklje a później skręcamy w uliczkę w lewo. Idziemy aż do jej końca i trafiamy na schody. Przechodzimy tunelem ale zaraz za nim droga się urywa.
Kiedy jednak odwracamy się z powrotem zauważamy schody odbijające w prawo. Wychodzimy nimi na Jadrankę, naprzeciw przystanku autobusowego. A po drugiej stronie czekają na nas następne schody. Później jednak musimy iść na czuja pomiędzy gajami oliwnymi, murkami itp. Dochodzimy do asfaltowej drogi i spoglądamy z góry na Čaklje. Widoki nie są zbyt spektakularne bo pogoda nam nie sprzyja ale na szczęście nie pada
Idziemy dróżką w gorę i po chwili widzimy wieżyczkę kościółka w dole. No nieee, to właśnie ten kościółek był jednym z punktów na naszej mapie. Ale nie chce nam się do niego wracać. Rozglądamy się dookoła po starych budynkach i… gdzie niby jest droga prowadząca do góry
Przy jednym z budynków widzimy schody ale czy to nie są schody po prostu czyjeś prywatne? A co tam, sprawdzimy. Po chwili zawracamy, nie wyglądają za ciekawie a do tego wyżej część jest porośnięta różami.
Chcąc nie chcąc wracamy do kościółka
i szukamy innej drogi ale żadnej prowadzącej w górę nie widzimy. Idziemy więc przed siebie, gdzieś te drogi na pewno się zejdą. Tylko znów nadrobimy kilometrów, co akurat u nas jest normalne … ;p
W międzyczasie zaczyna padać. Na szczęście mamy nasze niezawodne pelerynki
No…o mojej w zasadzie nie można tego powiedzieć. Ma już bidulka 17 lat – mamuśka kupiła mi ją na zieloną szkołę
no i cóż, jej lata świetności już dawno minęły. A do tego w kwietniu byłam na nocnej pielgrzymce i „troszkę” mi się ta peleryna rozdarła… ;p przed wyjazdem wpadłam na genialny pomysł naprawienia jej – posklejałam od środka taśmą klejącą, taką pakową
Trzymała się? Trzymała! W suchym pokoju… jasne, że się trzymała ;D
Na tym spacerze okazało się, że pomysł może i nie był najgorszy ale wykonanie nie takie
Tak czy siak służyła mi na wyjeździe kilka razy, dopiero w Dubrowniku skonała.
Dobra, peleryny mamy to możemy iść dalej.
W końcu udało nam się dotrzeć do tej właściwej ulicy
Przeszliśmy do „centrum” Starej Podgory czyli okolic kościoła Wszystkich Świętych.
Na kolejnej mapie znów dokładnie sprawdzamy gdzie my to chcemy iść, czyli przez Srida Sela, Marinovici i Borici obok „Troje Gomile” do Skrzydeł Mewy.
Zostawiam Was ze zdjęciami z tej trasy.
A spod Mewy wracamy do apartamentu na obiad i piwko na balkonie
Później wybieramy się jeszcze na spacer znów w stronę Caklje a wieczorem próbujemy ująć pięknie oświetloną Podgorę na zdjęciach. Ale to już wrzucę w następnym poście
Nasza trasa: